{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Tokio 2020. Siatkarski renesans, Polska wygrała z Włochami

Polscy siatkarze wygrali pierwszy mecz na igrzyskach w Tokio. W hali Ariake Włosi stawiali trudne warunki, ale kadra Vitala Heynena zagrała w końcu tak, jak do tego przyzwyczaiła. Italia uległa nam 0:3 (25:20, 26:24, 25:20).
Po nieco nieoczekiwanej porażce 2:3 z Iranem w sobotę kadra polskich siatkarzy, przynajmniej na zewnątrz, zachowywała spokój. Z obozu biało-czerwonych usłyszeliśmy m.in., że będą rozpędzali się w miarę postępu rywalizacji, a popełnione przeciwko Persom błędy są łatwe do wyeliminowania. Padły również słowa o potrzebnym "prysznicu", który trochę mógł ostudzić gorące głowy faworytów.
Szczęśliwie drugi raz z rzędu kajania się w Japonii być nie musiało. Polska przeciwko Włochom wyszła na parkiet jako mistrzowie świata. I tak właśnie zagrała.
Wilfredo Leon i Bartosz Kurek, czyli dwie armaty na medal
Niestety, dwa dni nie wystarczyły, żeby sztab Vitala Heynena skutecznie zdołał "pozbierać" Michała Kubiaka. Kapitana bolą plecy i chociaż w niedzielę podobno wyszedł na parkiet w ramach treningu, to nadal nie był w stanie zrealizować pełnej jednostki na maksymalnych obrotach. Podobnie jak przeciwko Irańczykom, i tym razem gracz Panasonic Panthers pojawił się na przedmeczowej rozgrzewce, tym razem ze specjalnym pasem usztywniającym tors. Ale potem znowu stanął w kwadracie. Dopiero pod koniec meczu dostał kilka minut na parkiecie.
– Mam nadzieję, że za kilka dni będzie już nam mógł pomóc w pełnym zakresie. Wygląda już dużo lepiej – mówił Filipowi Czyszanowskiemu szkoleniowiec.
W przyjęciu, tak jak dwa dni temu, Heynen postawił na Wilfredo Leona i Aleksandra Śliwkę. I o ile młodszy z tej dwójki nie rozegrał idealnego spotkania, w międzyczasie dostając m.in. bolesną "czapę" przy jednym z ataków, to Kubańczyk z polskim paszportem wszedł na fantastyczne obroty.
"Ojeeeej!" – takie reakcje komentatorów TVP po atakach 28-latka były normą. Piłką wystawianą na skrzydło od Fabiana Drzyzgi potrafił celować po linii, po skosie albo zupełnie w "ciasny skos". Obojętnie. Wprawdzie w drugiej partii Włosi postawili się jeszcze Polakom i doprowadzili do gry na przewagi (skończyło się 26:24), ale gdy w trzeciej odsłonie biało-czerwoni złapali więcej luzu i odskoczyli Włochom na kilka oczek, Leon i Kurek rozwinęli skrzydła. Widok Wilfredo atakującego na pełnym zasięgu po odbiciu, gdy numer na koszulce miał na wysokości górnej granicy siatki, był najlepszym odzwierciedleniem możliwości gwiazdora naszej drużyny.
Chociaż to statystyka, na którą nie zwraca się aż takiej uwagi, przez dwa i pół seta Włosi nie byli w stanie zdobyć żadnego punktu z zagrywki. Zupełnie niewidoczny był m.in. Iwan Zajcew, którym Italia przez lata straszyła rywali. A nasi zrobili z serwisu jeden z ważniejszych elementów. Z tego oraz z uniemożliwiania gry Zajcewowi.
– Mamy dwóch wyraźnych liderów, którzy ciągną grę. To nawet gołym okiem widać, że po dwóch stronach mamy mocne armaty: Leona i Kurka. Ale cieszy mnie również, że Fabian po bolesnym bloku nie wyłączył Śliwki, tylko spróbował go obsłużyć jeszcze kilkoma rozegraniami, żeby ten się podbudował. W takim organizmie jak drużyna siatkarska te niuanse i dbałość są szalenie istotne, zwłaszcza na turniejach – mówił w studio TVP Sport Krzysztof Ignaczak, były mistrz świata.
Polacy nadal mają szanse na wygranie grupy A
Elementem, do którego ewentualnie można by się trochę przyczepić po występie przeciwko Italii był blok. Szczególnie w drugim secie, przynajmniej optycznie (bez zaglądania w statystyki) polska ściana rąk miała sporo dziur. Delikatnie martwiącą kwestią są wahania dokładności przyjęcia. Z drugiej strony, procenty na poziomie 60-70% jakości to nadal znakomite symptomy. – Nad tymi niedociągnięciami spokojnie da się popracować. Ważne, żeby te punkty nam nie uciekały. Jak tu mniej działa, musi bardziej działać obrona itd. – uważa "Igła".
Po dwóch spotkaniach w olimpijskiej grupie A Polacy mają cztery punkty, o jeden mniej od Irańczyków. Nadal zachowują szanse na wyjście z grupy z pierwszego miejsca. W następnej kolejce, w środę, biało-czerwoni zmierzą się z Wenezuelą. Początek meczu ok. 9:25.
Transmisje z Tokio w Telewizji Polskiej