27 lip 2021 | Tokio 2020 / Koszykówka 3x3

Tokio 2020. Koszykówka 3x3. Piotr Renkiel: złoty medal był w naszym zasięgu i cały czas będę to powtarzał

Jechali w roli kandydata do medalu, nie zdołali nawet wyjść z grupy. Postawa reprezentacji Polski w koszykówce 3x3 jest jednym z naszych największych rozczarowań igrzysk. – Ciężko gra się całej drużynie, gdy jeden zawodnik na siłę chce zostać liderem – powiedział trener kadry Piotr Renkiel.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Zobacz klasyfikację medalową igrzysk w Tokio

3x3: Japonia nie pomogła. Polacy jadą do domu

Czytaj też

Reprezentacja Japonii w koszykówce 3x3 (fot. Getty)

3x3: Japonia nie pomogła. Polacy jadą do domu

Jakub Kłyszejko (TVPSPORT.PL): – Trenerze, rozczarowanie to odpowiednie słowo, które opisze wasze emocje w tym momencie?
Piotr Renkiel (trener reprezentacji Polski w koszykówce 3x3): – Rozczarowanie i spora porażka, bo przyjeżdżaliśmy tutaj z dużo wyższymi ambicjami. Z drugiej strony nie można powiedzieć, że jest to klęska. Gdyby nie to, że nie wpadły nam dwa–trzy rzuty w kilku meczach, to tabela mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Mieliśmy swoje założenia. Rzuty za dwa punkty są naszą najmocniejszą bronią. One nie wpadały i zespół nie wyciągał wniosków. W końcówkach powinniśmy penetrować i rzucać za jeden. Woleliśmy dalej próbować z dystansu. Niestety trener nie ma ingerencji w to, co dzieje się na boisku podczas meczu. Zawodnicy sami decydują. Taka jest koszykówka 3x3.

Tokio 2020. Kiedy Polacy powalczą o medale igrzysk olimpijskich? [PROGRAM STARTÓW]

– Wspomniał pan o końcówkach, ale niecelnych rzutów było za dużo. Źle rozgrywaliśmy ostatnie minuty, a na takim turnieju nie można popełnić tak dużo błędów…
– Ma pan rację… Nie wpadały nasze rzuty, ale to zawodnicy decydują o tym, jak rozgrywają końcówkę. Jeżeli ktoś nie wyciąga wniosków, to później wszystko kończy się porażką.

– Od tej grupy właśnie tego powinniśmy oczekiwać. Mieliśmy doświadczony zespół, który dość długo gra ze sobą. Dlaczego nasze atuty przyczyniły się do porażki?
– Ta czwórka tak na dobre gra ze sobą od kilku miesięcy. Paweł Pawłowski i Michael Hicks oczywiście znacznie dłużej, ale Przemek Zamojski dołączył dwa lata temu. Jednak przemawiało za nimi doświadczenie. Mike brał na siebie za dużo. Myślę, że trochę go to przerosło.

Punkty�� #3x3 w #Tokyo2020
Hicks 41 (8, 6, 2, 4, 5, 8, 8)
Pawłowski 36 (2, 7, 4, 8, 7, 5, 3)
Zamojski 31 (3, 7, 3, 7, 5, 4, 2)
Rduch 12 (1, 0, 3, 2, 2, 3, 1)
Widać jak Zamoj gasł fizycznie. Powyżej oczekiwań Pablo.
— Mateusz Leleń (@LelenMat) July 27, 2021

– Hicksowi nie można odmówić walki i chęci, ale chyba za bardzo chciał zostać bohaterem.
– Zgadza się. Ciężko gra się całej drużynie, gdy jeden zawodnik na siłę chce zostać liderem i wziąć wszystko na swoje barki. Do tego nie jest w najwyższej formie…

– Mieliśmy duży problem ze zbiórkami. To jeden z kluczowych czynników, który zaważył o porażce?
– Ten, kto wygrywa zbiórkę, ma więcej posiadań i okazji do zdobywania punktów. Jeżeli źle zastawiasz i czekasz, aż koledzy zbiorą piłkę, to ciężko, aby dwóch koszykarzy wyszarpało piłkę trójce rywali. Gdyby wszyscy walczyli o to razem, pewnie rozmawialibyśmy teraz zupełnie inaczej. Oglądamy wideo i analizujemy grę przeciwnika. Jeżeli ktoś nie ma zamiaru realizować tego na boisku, tak się potem wszystko kończy.

3x3: Japonia nie pomogła. Polacy jadą do domu

Czytaj też

3x3: Japonia nie pomogła. Polacy jadą do domu

Tokio 2020: przegrana w ostatniej sekundzie. Polacy jadą do domu

Czytaj też

Tokio 2020: przegrana w ostatniej sekundzie. Polacy jadą do domu

– Mocne słowa padają z pana ust…
– Każdy zostawił z siebie wszystko i zagrał na tyle, na ile potrafił. Tego nie można nikomu odmówić. Tym bardziej że sam awans na igrzyska jest dużym sukcesem dla całej polskiej koszykówki. Wróciliśmy po 41 latach przerwy. Teraz powinniśmy jeszcze popracować nad promocją naszej dyscypliny, aby wykorzystać to, co się stało.

– Przed turniejem mówiło się, że Chiny i Japonia będą odstawać od pozostałych zespołów. Jak oceni pan siłę rywali? Kto najbardziej zaskoczył?
– Myślę, że my zaskoczyliśmy, ale niestety negatywnie. Tutaj upatrywałbym naszej porażki. Byliśmy przygotowani na każdego przeciwnika. W pierwszym meczu pojawiło się trochę stresu, ale w pozostałych mieliśmy szanse na zwycięstwo. Kontrowaliśmy grę, ale fatalnie prezentowaliśmy się w końcówkach.

Nie zasłużyliśmy na awans. Jesteśmy najbardziej frajerską drużyną na tym turnieju. Niestety, jak dojechał Hicks, to nie dojechał Zamojski. I tak w kółko. Zagraliśmy jeden dobry mecz. Z Rosjanami. #koszkadra
— Hubert Błaszczyk (@hubertblaszczyk) July 27, 2021

– Dlaczego można was pochwalić tylko za jeden z siedmiu meczów?
– Nie graliśmy źle w ataku, ale tragiczna była nasza obrona. W turnieju kwalifikacyjnym potrafiliśmy wiele zdziałać defensywą. Mieliśmy tam dobrą zbiórkę, a tutaj jej brakowało. To był kluczowy element. Jeżeli mamy skuteczność rzutową 3/21 albo 6/27 to nie możemy zdziałać za wiele. Często próbowaliśmy z otwartych pozycji, ale… to jest sport. Otrzymaliśmy cenną lekcję na bardzo mocnym i najważniejszym dla nas turnieju. Patrzymy w przyszłość. Kolejnym celem są mistrzostwa Europy w Paryżu. Teraz będziemy się do nich przygotowywać.

– Mówił pan, że nie graliśmy źle w ataku, ale tylko dwie ekipy rzucały mniej punktów od nas…
– W ataku mieliśmy spore rezerwy, zgadza się. Nie wychodziło nam zbyt wiele rzeczy. Na końcowy wynik złożyło się sporo czynników, ciężko mówić o jednym.

Tokio 2020, koszykówka 3x3: Belgia – Polska [MECZ]

– Przed igrzyskami otwarcie deklarowaliście, że jedziecie po złoty medal. To podejście nie okazało się zgubne?
– Powiem tak: po awansie na igrzyska olimpijskie zrobiło się o nas bardzo głośno. Musiałem w jakiś sposób wpłynąć na zawodników, aby ponownie zmobilizować ich do walki. Nie widziałem innej możliwości. Tym bardziej że złoty medal był w naszym zasięgu i cały czas będę to powtarzał. Nie ponosiliśmy druzgocących porażek. Decydowało jedno posiadanie, jeden rzut za dwa, może lepszy gwizdek sędziego, dodatkowa zbiórka…

– Kto zostanie mistrzem olimpijskim?
– Myślę, że ktoś z trójki Serbia, Łotwa i Holandia.

Tokio 2020: przegrana w ostatniej sekundzie. Polacy jadą do domu