Pewna wygrana Polaków. Oglądaj wywiady i opinie po meczu!
Nie jest idealnie
Jeśli chodzi o prowadzenie zespołu na większych turniejach, Vital Heynen lubi działać w myśl zasady – im dalej, tym lepiej. Dzięki temu perspektywicznemu podejściu jego zespół ma być przygotowany na finałowe fazy zmagań. Oczywiście, to niesie ze sobą naturalną konsekwencję. Na początku zawodów dyspozycja może falować i istnieje ryzyko, że nie wszystko się ułoży.
Tego udało się uniknąć na początku mistrzostw świata 2018 i mistrzostw Europy 2019. W przypadku pierwszego turnieju problemy pojawiły się dopiero w drugiej fazie grupowej. Dzięki zaliczce z pierwszej, wystarczyło w niej jednak wygrać tylko ostatni mecz z Serbami. Bolesną weryfikacją formy dla biało-czerwonych podczas tych drugich zmagań było natomiast spotkanie ze Słowenią w półfinale. Zespół był jednak w specyficznej sytuacji. Szczyt wakacyjnej formy przygotowywał na turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich w Tokio jakiś czas wcześniej. Nie dziwiło więc zachwianie dyspozycji. Finalnie zakończył czempionat Starego Kontynentu z brązowym medalem.
Podczas Tokio 2020 już pierwszy mecz pokazał, że łatwo nie będzie. Spodziewano się zwycięstwa, a Iran w pięciu setach okazał się lepszy. Odbiciem od tego wyniku okazało się starcie z Włochami. Szybkie 3:0 to był strzał do pewności siebie, którego Polacy potrzebowali. Z Wenezuelą miało być szybko, łatwo i przyjemnie, lecz dużo niżej notowany rywal w trzeciej odsłonię spotkania się postawił. 78 procent w ataku rywala i bezradność biało-czerwonych w systemie blok-obrona – tak można było podsumować tę partię. Zespół Vitala Heynena zakończył mecz wynikiem 3:1.
Ta lekka sinusoida pokazuje, że nie wszystko w formie jest jeszcze na swoim miejscu. Klocki powoli się układają, choć od czasu do czasu do siebie nie pasują. Bilans medalowy zespołu w ciągu ostatnich trzech lat pracy Vitala Heynena napawa jednak optymizmem. Trzeba więc wierzyć, że i w Tokio ta passa zostanie podtrzymana.
Potrzeba kapitana
Michał Kubiak to dla polskiej kadry postać wyjątkowa. Nie jest to przyjmujący obdarowany niesamowitymi warunkami fizycznymi czy też idealnie technicznie grający zawodnik. Misiek lubi brudną grę, w którą nieustannie wpłata elementy siatkówki plażowej. Jest sprytny, ma charakter, którego może mu pozazdrościć wielu zawodowych sportowców, nie boi się podejmować ryzyka i ma naturalną zdolność do bycia liderem.
Kiedy pojawiał się na parkiecie w czasie Ligi Narodów, nie zawsze grał poprawnie. W stronę kapitana reprezentacji Polski siatkarzy posypały się negatywne komentarze. Sam zainteresowany podchodził do nich z uśmiechem i wydawał się nie przejmować uwagami. Przez miesiąc wśród internautów nie zbierał jednak dobrych recenzji i niektórzy nawet zastanawiali się, czy powinien pojechać na igrzyska.
Kiedy go zabrakło w pierwszym meczu Polaków w Tokio 2020, front zmienił się o 180 stopni. Mówiono, że jego wejście w meczu z Iranem mogłoby wiele zmienić, że go brakuje. Okazało się, że ze zdrowiem Polaka nie wszystko jest w porządku i trener zdecydował się go oszczędzać. Na parkiet wszedł dopiero w końcówce spotkania z Włochami, kolejne z Wenezuelą rozegrał w całości.
Tacy ludzie jak Michał Kubiak zdarzają się w sporcie nieczęsto. To człowiek, który doszedł do wszystkiego ciężką pracą, poświęcił wiele, był w tym wyjątkowo uparty. Nie złamały go krytyczne głosy, urazy. To zawodnik na duże turnieje i człowiek-magnes, jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Zawodnicy mu ufają i wiedzą, że nie da się go w zespole zastąpić, o czym powiedział nawet ostatnio Bartosz Kurek. Misiek poprowadził swój zespół do medali. On jest tej drużynie potrzebny w Tokio niezależnie od dyspozycji czy drobnych problemów zdrowotnych.
Wielka gra jeszcze przed nami
Pierwsze trzy mecze to dopiero tak naprawdę przedsmak tego, co zespoły czeka w dalszych etapach turnieju. Polska trafiła do teoretycznie słabszej grupy i może szykować się na mocnego rywala w ćwierćfinale. Jeśli wyjdzie z pierwszego miejsca, będzie to albo Argentyna, albo Francja.
Nic jeszcze nie zostało wygrane i nic nie zostało przegrane. Wielkie granie dopiero się zacznie. Przed biało-czerwonymi spotkania grupowe z Japonią i Kanadą. Trzeba je wygrać, by ułatwić sobie rozstawienie w ćwierćfinałach. Miejsca na błędy, jak i czasu na naukę jest coraz mniej.