Śląsk Wrocław zremisował z Araratem Erywań w rewanżu i awansował do trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji

Radość piłkarzy Śląska po meczu z Araratem Erywań (fot. PAP/Sebastian Borowski)

Mateusz Fudala

Śląsk Wrocław zremisował z Araratem Erywań 3:3 (pierwszy mecz 4:2) i awansował do trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji. Długo wydawało się, że wrocławianie wygrają to spotkanie, jednak stracili gola w końcówce spotkania. W kolejnej rundzie piłkarze z Wrocławia zmierzą się izraelskim Hapoelem Beer Szewa.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Polskie kluby z rekordem zwycięstw w europejskich pucharach

Piłkarze Śląska Wrocław nie mogli lepiej rozpocząć tego spotkania, bo już w 2. minucie wyszli na prowadzenie. Mateusz Praszelik podał na skrzydło do Victora Garcii, a ten zagrał kąśliwie w pole karne. Do piłki dopadł bramkarz Araratu, ale odbił ją wprost pod nogi Roberta Picha, który wpakował piłkę do siatki.

Po około dwudziestu minutach Śląsk wyraźnie zwolnił tempo, co skwapliwie wykorzystywali Ormianie. Piłkarze Ararata stworzyli kilka groźnych sytuacji, a szczególnie niebezpieczni byli szybcy Iworyjczycy: Serge Deble i Mory Kone. Ten drugi wprawił kibiców z Wrocławia w osłupienie, gdy w końcówce pierwszej połowy zdobył dwie bramki w odstępie dwóch minut. W tym momencie gościom do dogrywki wystarczyła tylko jedna bramka.

W przerwie najwyraźniej musiało paść kilka mocnych słów, bo piłkarze Śląska wyszli na drugą połowę pełni energii. Od początku drugiej odsłony zaatakowali z animuszem i już dwie minuty po wznowieniu gry Rafał Makowski cieszył się ze zdobycia bramki. Sędzia odgwizdał jednak zagranie ręką (zrobił to po konsultacji z asystentem. Na tym etapie LK nie ma VAR-u – red.) i gola anulował.

Śląsk jednak nie odpuszczał. Bliscy doprowadzenia remisu byli: Exposito i Sobota, ale w dogodnych sytuacjach przestrzelili. Podopieczni Jacka Magiery dopięli swego w 58. minucie, gdy z rzutu rożnego świetnie dośrodkował Mączyński. Wojciech Golla strącił piłkę do Szymona Lewkota, a ten wpakował piłkę do siatki i doprowadził do wyrównania. Chwilę później było już 3:2, gdy Robert Pich zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu. Słowacki napastnik otrzymał dobre podanie od Patryka Janasika, uderzył z pierwszej piłki i nie dał żadnych szans bramkarzowi!

Gdy wydawało się, że Ślask wygra, podopieczni Jacka Magiery znów za bardzo się rozluźnili i zostali skarceni w samej końcówce, gdy Yacouba Silue pokonał Michała Szromnika. Śląsk miał jeszcze świetne okazje do zdobycia zwycięskiej bramki, jednak świetnie interweniował bramkarz gości Wsewołod Jermakow. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:3 i choć awans do kolejnej rundy cieszy, Jacek Magiera ma twardy orzech do zgryzienia w związku z postawą obrony, która po raz kolejny nie rozegrała najlepszego meczu.

Wrocławianie w kolejnej rundzie zmierzą się z izraelskim Hapoelem Beer Szewa, który pokonał bułgarską Ardę Kyrdżali 4:0 (w pierwszym meczu 2:0). Pierwszy mecz odbędzie się 5 sierpnia we Wrocławiu, rewanż – tydzień później.