Tokio 2020. Olimpijska seria siatkarzy trwa! Polacy odprawili Japonię

Reprezentacja Polski w siatkówce (fot. Getty Images)

Karolina Potrykus

Polscy siatkarze pokonali Japonię 3:0! Choć w ostatnim secie musieli się natrudzić, to w piątkowym spotkaniu byli zdecydowanie lepsi. Już w niedzielę rozegrają ostatni mecz fazy grupowej z Kanadą.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Tokio 2020. Sebastian Świderski: zaskoczyła mnie porażka z Iranem, ale najważniejszy jest wynik końcowy

Z Iranem do tyłu, a potem seria zwycięstw: kolejno z Włochami i Wenezuelą. W czwartym spotkaniu reprezentacja polskich siatkarzy mierzyła się z gospodarzami. Japonia miała być groźna nie tylko z uwagi na "sprzyjające ściany", ale przede wszystkim trenera, który doskonale znał przeciwnika. To Philippe Blain, człowiek, który siedem lat temu pomógł nam zostać mistrzami świata.

– Z wieloma zawodnikami znam się z ligi. Ambitni ludzie, ułożeni technicznie, żadni chłopcy do bicia. To solidna drużyna – przestrzegał kapitan naszej kadry Michał Kubiak, na co dzień gracz Panasonic Panthers.

Przyjmujący miał rację. Chociaż sam znów nie wyszedł na boisko od pierwszej akcji, to z kwadratu rezerwowych obserwował, jak Japończycy od początku stawiają się biało-czerwonym. Za niemoc w ucieczce rywalowi na bezpieczną przewagę punktową w secie otwierającym bardziej jednak odpowiadały liczne niewymuszone błędy naszych zawodników: zagrywki w siatkę, wstrzymywanie ręki w ataku i nieudane kiwki. Oczywiście, podstawowe armaty Bartosz Kurek i Wilfredo Leon, rekompensowały te straty kapitalnymi "gwoździami", jednak już w tej odsłonie Vital Heynen zniecierpliwiony zaczął rotować składem. Dopiero pod koniec seta sytuacja się unormowała i przy wyniku 24:21 Polacy mieli trzy piłki na wygranie partii. Leon wykorzystał drugą okazję.

W drugiej partii podopieczni charyzmatycznego Belga prezentowali się już tak, jak przyzwyczaili kibiców. Szybko odskoczyli rywalom, a w okolicach 10. punktu przewaga wynosiła już 5. Niestety, tak jak w pierwszej partii, zawodnicy z Kraju Kwitnącej Wiśni znów zaczęli grać bardzo dobrze w obronie i w pewnym momencie zbliżyli się na dwa "oczka". Wtedy znów do akcji wkroczył Leon. Świetnymi zagrywkami przywrócił Polakom bezpieczny oddech. Po chwili wsparł go Aleksander Śliwka, który zaczął kiwać w charakterystyczny dla siebie sposób. Seta atakiem z drugiej linii zakończył Leon, ustanawiając wynik na 25:21.

Trzecia partia rozpoczęła się od efektownego bloku Mateusza Bieńka. Polacy grali coraz lepiej, ale to nie pozwoliło im odskoczyć, ponieważ Japończycy zawieszali poprzeczkę coraz wyżej. Przeciwnie, w połowie seta ich żmudna praca w obronie zaczęła się opłacać i to oni wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Przy stanie 20:20 wszystko zaczęło się od nowa. Rywale nie przyjęli dobrze zagrywki Bieńka i przechodzącą piłkę skończył Jakub Kochanowski. W następnej akcji dołożył punktowy blok i dał Polakom pierwszą piłkę meczową przy stanie 24:23. Po najdłuższej akcji tego meczu Japończycy wyrównali i losy tego seta musiały rozstrzygać się na przewagi. Wtedy po raz kolejny zafunkcjonował blok Bieńka i to Polacy mogli cieszyć się ze zwycięstwa za trzy punkty.

Dzięki niemu umocnili się na prowadzeniu w grupie A. Przed ostatnim meczem z Kanadą mają 10 punktów. Ich niedzielni rywale 7 i to właśnie oni zajmują drugie miejsce. By awansować do ćwierćfinału z pierwszego miejsca Polakom wystarczy porażka 2:3.