Przejdź do pełnej wersji artykułu

Tokio 2020. Paweł Fajdek z brązem. Ale kim w ogóle jest ten Norweg?

/ Eivind Henriksen sensacyjnie zdobył srebro olimpijskie w rzucie młotem (fot. Getty) Eivind Henriksen sensacyjnie zdobył srebro olimpijskie w rzucie młotem (fot. Getty)

Eivind Henriksen został w Tokio sensacyjnym medalistą olimpijskim w rzucie młotem. To przez niego Paweł Fajdek skończył zawody z brązem. Polak w Japonii się męczył, Norwegowi wyszły zawody życia. Ale trudno powiedzieć, czy takie rozstrzygnięcia z miejsca oznaczają wywrócenie światowej hierarchii. Bo ma 31 lat i na co dzień pracuje nie w kole, lecz w porcie.

Czytaj też:

Paweł Fajdek, Wojciech Nowicki (fot. PAP)

Tokio 2020: Polska doczekała się "dubletów" na podium po dekadach

W tym, że dziś mam brąz najlepsze jest to, że za rok nie przegram ani jednych zawodów. I będę piąty raz z rzędu mistrzem świata.

Deklaracja, którą złożył Paweł Fajdek wprost mówi, że chociaż medal olimpijski przyjmuje z ulgą, to poniekąd w Tokio poczuł się przegrany. Mimo że 32-latek z Żarowa w piątej kolejce rzucił znakomicie i wskoczył tuż za Wojciecha Nowickiego, to w ostatnim momencie srebro wyrwał mu Norweg. Norweg?

Eivind Henriksen wygrał życie. Na co dzień pracuje w porcie


Największy sukces w życiu w Japonii osiągnął Eivind Henriksen. Jeszcze kilka tygodni temu nie znał go szerzej absolutnie nikt, nawet w Norwegii nie robiono sobie wielkich nadziei na to, że wróci z igrzysk z medalem. Jedyne, na co było go stać przez ponad półtorej dekady międzynarodowej kariery, to druga pozycja w Zimowym Pucharze Europy w Rzutach. Jak istotna to impreza, niech świadczy fakt, że w tym roku Nowicki i Joanna Fiodorow w ogóle nie chcieli na nią jechać. Pewnie nie wszyscy kibice wiedzą, że takie zawody się odbywają. Henriksen nie był ani super utalentowanym dzieckiem, ani juniorem, ani młodzieżowcem. Jako senior najwyżej wdrapał się na piąte miejsce w mistrzostwach Europy w Berlinie, a potem szóste w MŚ 2019.

Wszystko robiłem dla zmarłego trenera. Straciłem go trzy tygodnie przed Berlinem i myślałem, że to koniec. Ale to przetrawiłem. I postanowiłem zrobić wszystko, żeby upamiętnić go w końcu porządnym sukcesem – opowiedział w Tokio norweskim mediom.

Dopiero teraz, bo wcześniej nieszczególnie ktoś chciał pytać. Olbrzym z Oslo jechał na igrzyska z wynikiem 78,25 metra. To druga liga, biorąc pod uwagę, że życie – jak żartują nasi – "zaczyna się po osiemdziesiątce". W takim razie życie Henriksena właśnie zaczęło się w wieku 31 lat. W kwalifikacjach rekordzista kraju wyśrubował wynik do 78,79 m. W pierwszym rzucie finału poprawił się na 79,18. Potem na 80,31. A na koniec "zabił" srebro Fajdka rezultatem 81,58.

Fajne te igrzyska. Ubawiłem się.

Jak bardzo to nieprzewidywalny medal niech świadczy fakt, że komentatorzy norweskiej telewizji w trakcie transmisji do końca oczekiwali kontry Fajdka i Mychajło Kochana. A sam Henriksen przygotowywał się do igrzysk, trochę trenując, a trochę żyjąc jak zwykły cywil. Żeby w ogóle mieć za co kontynuować karierę, na 3/5 etatu pracuje w logistyce w miejskim porcie. Odpowiada za załadunek samochodów na transportowce.

Czytaj też:

Patryk Dobek

Tokio 2020. Paweł Czapiewski: za nami największy dzień w historii polskich biegów średnich

Szósty najstarszy w historii


Wiedziałem, że jeśli chcę tu coś zdobyć, muszę rzucić 80 metrów. Nie obchodziło mnie, że jeszcze nigdy mi się to nie udało. Przecież każdy dzień jest inny – płakał po konkursie. Pewnie wzruszył się później raz jeszcze, gdy publicznie wspomniał o nim Karsten Warholm. "Nikt nigdy nie zasłużył w tej kadrze na olimpijski medal bardziej niż Eivind" – napisał rekordzista świata w mediach społecznościowych. Tak się składa, że Warholm to jego największy idol.

Statystyk Tomasz Wieczorek zauważa, że Henriksen to już 107. młociarz, któremu udało się rzucić ponad 80 metrów. Ale zwykle takie sukcesy przychodzą szybciej. Tylko sześciu (!) zawodników w historii dokonało tego, będąc starszymi od Norwega.



Norweg odebrał medal temu, który wkrótce może być największy


Buńczuczne deklaracje Fajdka, w końcu większa wiara w siebie Wojciecha Nowickiego i przyjście nowego nazwiska do światowej czołówki sugeruje, że przynajmniej trzy kolejne lata w tej konkurencji mogą być mocną pozycją w ramówce każdych mistrzostw. Jeden jest rozdrażniony, dwóch miało prawo uwierzyć, że nie ma nad nimi nieba. Tomasz Spodenkiewicz z "Athletics News" zauważył, że nawet piąty w Tokio Francuz Quentin Bigot uzyskał lepszy wynik (79,39 m) niż złoty medalista z Rio Dilszod Nazarow (78,68).

Natomiast jeżeli w młocie ma przyjść nowy rozdział, to jego autorem raczej nie będzie Henriksen. Ten zresztą już planował życie po sporcie, bo po Tokio 2020, jeszcze przed przełożeniem, zaplanowali z partnerką narodziny dziecka. To się urodziło, ale medal jeszcze nie, bo imprezę przełożono przez pandemię. Nie wiadomo, czy Norweg zostanie w sporcie. Tak czy inaczej, większy potencjał od dawna przewiduje się Francuzowi, wicemistrzowi świata z Kataru. Ma 28 lat, i tak więcej niż zdolna generacja Amerykanów (nadal bez potwierdzenia w dużej imprezie), a drastycznie więcej niż Ukrainiec Kochan. To on niedawno potrafił w jednym konkursie pokonać naraz obydwu Polaków, co nie zdarzyło się wcześniej ani razu przez siedem lat. 20-latek też rzuca już 80 metrów. Specjaliści wróżą mu, że wkrótce może rzucać zdecydowanie dalej. Motywację ma tym większą, że teraz w Tokio był już jedną nogą na podium. Niestety dla niego wtedy rozkręcił się Henriksen.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także