Francuzi pokonali reprezentantów Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego 3:2 (25:23, 25:17, 21:25, 21:25, 15:12) w finale olimpijskiego turnieju siatkarzy. Pogromcy Polaków sięgnęli tym samym po złoto.
Trójkolorowi w drodze po mistrzostwo olimpijskie rozpędzali się powoli. Po fazie grupowej niewielu wskazałoby ich w roli faworytów. Mieli już wówczas na koncie trzy porażki – z USA (0:3), Argentyną (2:3) i Brazylią (2:3). Rzutem na taśmę... w ogóle wywalczyli awans do ćwierćfinału.
Z grupy wyszli z czwartego miejsca. W ćwierćfinale trafili więc na będących faworytami do złota Polaków. Po emocjonującym, pięciosetowym starciu niespodziewanie wyeliminowali zespół prowadzony przez Vitala Heynena. W półfinale dali natomiast rewanż Argentynie. Tym razem zamknęli mecz w trzech partiach.
Zespół Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego znajdował się niemalże na drugim biegunie. Wygrał grupę, notując tylko jedną porażkę. Co ciekawe... z Francją (1:3), która właśnie dzięki tej wygranej uchroniła się przed odpadnięciem. W ćwierćfinale Rosjanie rozgromili 3:0 Kanadę, a w półfinale uporali się z Brazylią (3:1).
Mecz o złoto był więc dla nich okazją do zrewanżowania Francuzom i udowodnieniu wyższości. Pierwsze dwa sety nie poszły jednak po ich myśli.
Na inaugurację zobaczyliśmy wyrównaną walkę. Szalę zwycięstwa na korzyść Trójkolorowych przechyliła skuteczność Earvina N'Gapetha, który zdobył osiem punktów. Popis w polu serwisowym dawał Antoine Brizard. Drużynę RKO "przy życiu" trzymał w dużej mierze Maksim Michajłow. Jego zespół przegrał jednak po emocjach w końcówce 23:25.
W drugim secie przewaga Francuzów była jeszcze bardziej wyraźna. N'Gapeth ponownie kapitalnie punktował. Tym razem w pojedynkę skończył dziewięć piłek, w tym dwie blokiem. Rosjanie byli w tym elemencie bezzębni. Przegrywali również zagrywką i ostatecznie ulegli rywalom 17:25.
Skrzydeł dodała im dopiero trzecia partia. W niej długo wydawało się, że Trójkolorowi zmierzają do szczęśliwego zakończenia spotkania. Tymczasem ataki Michajłowa i Jegora Kliuki na jakiś czas wybiły im z głów złote medale. Na finiszu partii Rosyjski Komitet Olimpijski miał kilkupunktową przewagę. Ostatecznie wygrał 25:21.
Czwartego seta ponownie lepiej zaczęli reprezentanci Francji. Prowadzili nawet 7:3, ale po chwili całą przewagę roztrwonili i gra rozpoczęła się od nowa. W końcówce seta główne role znowu odgrywały gwiazdy drużyny Tuomasa Sammelvuo, które doprowadziły do wygranej 25:21.
Mogłoby się wydawać, że Rosjanie odwrócą losy spotkania. Zdobyli trzy pierwsze punkty tie-breake'a. Francuzi nie podłamali się jednak sytuacją. Pod wodzą N'Gapetha doszli rywali, a w decydujących momentach doskonale serwowali i kończyli ataki. Od stanu 13:11 utrzymywali przewagę. Ostatni punkt zdobyli po autowym ataku Michajłowa.
Sobotni medal jest nie tylko pierwszym złotem w historii dla siatkarskiej reprezentacji Francji. Trójkolorowi nie stanęli dotąd na żadnym z olimpijskich podiów od początku rozgrywania siatkówki na igrzyskach, czyli 1964 roku.
Następne
3 - 2
ROC
3 - 2
Brazylia
3 - 0
Argentyna
1 - 3
ROC