Wielka radość w drużynie "Aniołków". Sztafeta kobiet 4x400 metrów w składzie: Natalia Kaczmarek, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik, Justyna Święty-Ersetic zdobyła srebrny medal podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. Biało-czerwone ustanowiły rekord Polski z czasem 3:20,53. Triumfowały Amerykanki, brąz wywalczyły Jamajki. – Dopiero teraz przyszła pora na szampana! – śmiała się Hołub-Kowalik.
– W tym niebie jest cudownie. Jest to coś wspaniałego. My tutaj tak naprawdę przyjechałyśmy po medal, medal brązowy. A to jest drugi medal na tej imprezie! Przegrałyśmy tylko z Amerykankami, ale to żadna hańba – mówiła Justyna Święty-Ersetic, startująca na ostatniej zmianie.
– Naprawdę bardzo ciężko pracowałyśmy, by tutaj być, w tym miejscu, gdzie jesteśmy dzisiaj. Justyna rano uprawiała czarnowidztwo, ale na tym turnieju to ja jestem górą, jeśli chodzi o przewidywania. Dziękujemy też Ani, która biegła z nami w eliminacjach. Pokazała się z rewelacyjnej strony – stwierdziła Małgorzata Hołub-Kowalik (biegnąca na zmianie numer trzy).
– Jak zobaczyłam, że zbliżam się na wirażu, patrzę, że kurczę, to jest Allyson Felix... myślałam, że dam radę. Ale ona włączyła przerzutkę, mocniej niż ja. USA jest ciągle w innej galaktyce – powiedziała Iga Baumgart-Witan, biegnąca na drugiej zmianie.
– Wynik 50,21? Nie widziałam wcześniej swojego czasu, nie spodziewałam się czegoś takiego. Byłam niezadowolona troszkę ze startu indywidualnego. Starałam się dać z siebie wszystko. Pokazałyśmy, że jesteśmy drużyną. Pokazujemy cały czas, co potrafiły – dodała Natalia Kaczmarek, która ruszała pierwsza do rywalizacji.