Przejdź do pełnej wersji artykułu

Tokio 2020. Wioślarstwo. Agnieszka Kobus-Zawojska opowiedziała o swoich problemach. "W Tokio startowałam na lekach"

Agnieszka Kobus-Zawojska (fot. PAP) Agnieszka Kobus-Zawojska (fot. PAP/Paweł Supernak)

Srebrna medalistka z wioślarskiej czwórki podwójnej, Agnieszka Kobus-Zawojska, przyznała, że przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio zaczęła zmagać się z problemami psychicznymi. – Miałam wrażenie, że moje ciało nie współgra z myślami – przyznała w wywiadzie dla Polskiego Radia RDC.

Czytaj też:

Wioślarki podczas igrzysk olimpijskich

Tokio 2020. Kajetan Broniewski: łza zakręciła mi się w oku, gdy Polki zdobyły medal

Kilka dni temu Kobus-Zawojska sięgnęła po drugi w karierze olimpijski medal. Wspólnie z Katarzyną Zillmann, Martą Wieliczko i Marią Sajdak zajęła drugie miejsce w finałowym wyścigu czwórek podwójnych.

W wywiadach po kolejnym sukcesie najbardziej doświadczona z naszych wioślarek zaczęła wspominać o trudnościach, jakie musiała przezwyciężyć, by znaleźć się ponownie na olimpijskim podium.

– Srebrny medal jest dość ciężki. Ale to nie on ciąży, tylko to, co kryje się przed jego zdobyciem – bagaż doświadczeń bólu, łez i radości. Ten rok był dla mnie bardzo ciężki, dlatego medal niezwykle mnie ucieszył. Po przekroczeniu linii mety poczułam ulgę. Po raz kolejny samej sobie uświadomiłam, że jestem silna nie tylko fizycznie, ale również psychicznie – zdradziła Kobus-Zawojska.

Zawodniczka opowiadała o początkach swoich problemów, podkreślając jak wielką rolę odegrał jej partner, wioślarz Maciej Zawojski.

– Trzy miesiące temu na zgrupowaniu w Wałczu zadzwoniłam do męża i powiedziałam, że jeśli ty nie przyjedziesz, to ja wyjadę ze zgrupowania. Następnego dnia był już u mnie. Nie ukrywam, że musiałam korzystać z porad specjalisty. Nie wstydzę się o tym mówić, bo myślę, że każdy ma jakieś problemy. Podczas rozmów z ludźmi zauważyłam, że nie jest wstydem to, że mamy gorsze chwile. Dużo ludzi coś takiego przeszło, dzięki temu mogą się nawzajem wspierać. Kiedyś myślałam, że depresja to po prostu gorszy czas w naszym życiu, ale teraz wiem, że to nie do końca tak jest.

Tokio 2020. Trener brytyjskich wioślarzy "łamał im dusze"?
W rozmowie wioślarka wspominała o tym, jak ważny w przygotowaniach do igrzysk był trening mentalny.

– Jeżeli nasza głowa nie będzie współpracować z ciałem, to nie będzie dobrze. Jak jechałyśmy na PŚ do Lucerny, wydawało mi się, że wszystko jest okej, ale ja tam nie do końca byłam sobą. Miałam wrażenie, że moje ciało nie współgrało z moimi myślami. Koniecznie chciałam dobrze popłynąć, ale nie byłam pewna swoich słów. Z kolei w Tokio byłam pewna tego, co mówię. Potrzebowałam czasu i pracy, żeby wrócić do tego, ale nie ukrywam, że w Tokio startowałam na lekach – wyznała zawodniczka AZS AWF Warszawa.

Kobus-Zawojska opowiedziała również o samym wyścigu medalowym. Polki przez ponad połowę dystansu zajmowały miejsce poza czołową trójką. W końcówce przyspieszyły, wykorzystały błędy rywalek i mogły cieszyć się ze srebra.

– Gdy ruszyłyśmy, zobaczyłam, że doganiamy Niemki. One zaczęły się gubić, gdy zobaczyły, jak my je naprawdę przechodzimy. Złapały, jak to się w slangu wioślarskim mówi, raka, czyli wiosło za bardzo poszło pod wodę. To jest błąd techniczny. Rozmawiałam z ich trenerem, który kiedyś był naszym, i śmiał się, że to trochę przez nas, bo przy dużym zmęczeniu one się po prostu pogubiły. Nie uważam więc, że miałyśmy szczęście, po prostu wyszarpałyśmy to srebro.

Źródło: TVPSport.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także