W Tokio zgasł znicz, a Igrzyska XXXII Olimpiady przeszły do historii. Zostaną zapamiętane pozytywnie – jako te, które w trudnych czasach były w stanie wykreować wiele imponujących historii. Mistrzynią w kolarstwie została przecież ex-zawodniczka, o której zapomniał peleton, sfrustrowany Novak Djoković rzucał rakietami, a w karate wygrał... znokautowany.
Igrzyska w Tokio dowiodły, że idea Pierre'a de Coubertina po przeszło stu latach wciąż jest żywa. Francuski baron wskrzeszając najważniejszą imprezę sportową świata chciał, by wpływała ona na społeczeństwa. Tak też się stało. A japońscy organizatorzy na własnej skórze przekonali się, że to prawidłowość nieodwracalna.
Zdrowie psychiczne zamiast ekologii
Japończycy latami snuli przecież własny scenariusz. Zawody miały zostać zapamiętane jako najbardziej proekologiczne w historii. Zorganizowano zbiórkę zużytych urządzeń elektrycznych, dzięki czemu medale powstały w 100 procentach z recyklingu. Podia wykonano z przetworzonych domowych i morskich śmieci, znicz z odpadów aluminiowych, a tuż przed startem zawodów głośno było o kartonowych łóżkach w wiosce olimpijskiej.
Działanie na korzyść środowiska miało być tematem przewodnim igrzysk – takim, który byłby żywy długo po ich zakończeniu. Nie był... ani przez moment. Wszystkim mocno zachwiała najpierw pandemia Covid-19. Później organizatorzy sami zadali swoim planom ostateczny cios, wyznaczając Naomi Osakę do zapalenia znicza olimpijskiego.
Rzadko zdarza się, by w roli tej występował czynny sportowiec – w dodatku mający być w założeniu jednym z bohaterów igrzysk. Nic dziwnego, że kandydatura wzbudziła zainteresowanie. Tenisistka – jedna z najlepszych na świecie – to postać nietuzinkowa. A w ostatnich miesiącach niemalże całkowicie odsunęła się od gry. Wycofała się m.in. z French Open, zwracając uwagę na potrzebę odbudowy mentalnej.
I nie była jedyną wielką, która zdecydowanie postawiła zdrowie psychiczne ponad karierę. Już podczas igrzysk z rywalizacji w większości konkurencji wycofała się Simone Biles. Gimnastyczka, która w Rio de Janeiro (2016) zgarnęła pięć medali (w tym cztery złote) miała szansę na zapisanie się w historii. Gdyby powtórzyła wyczyn (a szanse na to miała ogromne), w wielkim stylu wskoczyłaby do sportowego panteonu tuż obok takich postaci jak Łarysa Łatynina, Vera Ceslavska czy Usain Bolt. Zrezygnowała z tego.
24-latka z USA już od pewnego czasu poprzez wpisy w mediach społecznościowych dawała między wierszami do zrozumienia, że nie wszystko jest w porządku. W końcu powiedziała "dość" – i to w trakcie najważniejszej dla siebie imprezy! Zdecydowała się wycofać w trakcie rywalizacji drużynowej. Konkurowanie nie sprawiało jej radości. Nie powróciła na finał wieloboju, który miał być jej największym popisem. Wzięła udział jedynie w ćwiczeniach na równoważni, gdzie sięgnęła po brąz (nota bene: w Rio również właśnie w tej konkurencji nie zdobyła złota).
Historie Osaki i Biles sprawiły, że już na starcie wszelkie plany organizatorów na "temat przewodni" wzięły w łeb. Entuzjastą koncepcji eko-igrzysk pozostaje jedynie liczyć, że w przyszłości ktoś zdecyduje się na recykling tego pomysłu. Tokio już na zawsze kojarzyć będzie się bowiem głównie ze zdrowiem psychicznym.
Świat przegrał z pandemią
Można znaleźć jeszcze minimum kilka punktów, które wymknęły się organizatorom spod kontroli. Choćby fakt, że przesuwając igrzyska o rok prawdopodobnie wszyscy liczyli na to, że zostaną one przeprowadzone we w pełni "zdrowym" świecie. I że to właśnie podczas nich będzie można ogłosić: "jako ludzkość wygraliśmy". Nie stało się tak. Przegraliśmy. Pandemia trwa w najlepsze i zadała zawodom kilka poważnych ciosów.
Najmocniejszym było chyba odarcie ich z atmosfery wielkiego święta. Ba! Znaczna część japońskiego społeczeństwa otwarcie opowiadała się przeciwko organizacji. Na nastroje wpływał nie tylko strach o zdrowie, ale również o gospodarkę. Ta tylko w związku z lockdownem ucierpiała okrutnie, a przesunięcie igrzysk sprawiło, że Japonia musiała dosypać do budżetu kolejne 2,8 miliarda dolarów.
I niezbyt miała jak odrobić straty – chociażby przez to, że na trybunach zabrakło kibiców. Chaotyczne decyzje w tej kwestii również położyły się cieniem na zawodach. Jeszcze kilkanaście dni przed ceremonią otwarcia mówiło się, że obiekty zapełnią się w 50 procentach, przy czym liczba fanów nie będzie mogła przekroczyć 10 000. W Japonii miesiącami przy okazji meczów baseballa testowano nawet większe obłożenie. Tymczasem chwilę przed startem w stołecznej prefekturze ogłoszono stan wyjątkowy, czym wyrzucono do kosza wszelkie wypracowane założenia.
Na domiar złego przybyłych – zawodników, trenerów, oficjeli, wolontariuszy i wszystkie osoby pracujące przy organizacji – obowiązywał reżim sanitarny. Wszechobecne maseczki, stanowiska za plandeką i ciągłe badania utrudniały życie. Szczególnie, gdy... wynik testu okazywał się pozytywny. Podczas igrzysk zanotowano 430 takich przypadków.
Na szczęście zachorowania nie zdziesiątkowały list startowych. Największym z nieobecnych okazał się Sam Kendricks, który z powodu Covid-19 nie wziął udziału w olimpijskim konkursie skoku o tyczce. Gdyby wystartował, byłby zapewne jednym z kandydatów do medali.
W reprezentacji Polski również mieliśmy do czynienia z testowym zamieszaniem. Aleksandra Kowalczuk tuż przed planowanym wylotem do Japonii dowiedziała się, że jeden z jej testów dał negatywny, a drugi pozytywny wynik. Powtórzone badanie potwierdziło, że taekwondzistka jest zdrowa, ale... był weekend, więc nikt nie mógł ściągnąć z niej obowiązku kwarantanny. W rezultacie wyruszyła w podróż do Azji z kilkudniowym opóźnieniem, z kolejną transzą sportowców. A przed wejściem do samolotu musiała ponownie wykonać dwa testy (według regulaminu trzeba było zrobić je maksymalnie 72 godziny przed lądowaniem). Stresu było więc co niemiara. Ta historia doczekała się jednak happy endu. Skończyło się bardzo dobrym występem w Tokio i zajęciem 5. miejsca.
Tokio przegrało z upałami
Igrzyska w Tokio zostaną zapamiętane także ze względu na nieludzkie upały. Organizatorzy o problemie wiedzieli długo przed startem imprezy. Po apelach medyków zdecydowali się przenieść maraton i chód – najbardziej wymagające z konkurencji – do Sapporo, gdzie klimat znacznie bardziej sprzyja rywalizacji.
Już pierwszego dnia zawodów przekonaliśmy się jednak, że w pozostałych konkurencjach temperatury również będą przeszkadzać. W rundzie rankingowej łucznictwa rozegranej przed ceremonią otwarcia omdlała Rosjanka Swietłana Gombojewa.
Każdego dnia eksponowane były obrazki wycieńczonych olimpijczyków ledwo łapiących oddech czy wymiotujących tuż za metą. Paula Badosa w trzeciej rundzie turnieju singlowego tenisistek skreczowała z powodu udaru cieplnego, a z kortu zwieziono ją na wózku inwalidzkim. Po tym zdarzeniu dokonano korekt w terminarzu: przesunięto kilka wydarzeń, w tym wszystkie mecze tenisa oraz finał turnieju piłkarek na nieco "chłodniejsze" godziny.
Piękne sensacje od startu do mety
Bez względu na wszelkie niedogodności organizacyjne, igrzyska w Tokio pod względem sportowym okazały się absolutnie piękne. Od początku do końca towarzyszyła im aura zaciętej rywalizacji i nadwyraz ukochanych przez kibiców niespodzianek.
Sensacji było sporo. Wszystko zaczęło się już podczas pierwszego "medalowego" dnia, gdy Anna Kiesenhofer wygrała wyścig kolarski po szalonej ucieczce rozpoczętej kilkanaście kilometrów po starcie. Austriaczka okazała się być matematyczką, która de facto dwa lata wcześniej zakończyła karierę. Nie mogła znaleźć miejsca w żadnej grupie zawodowej.
Peleton o niej zapomniał... całkiem dosłownie. Zawodniczki jadące bez wsparcia radia nie były świadome, że Kiesenhofer wciąż jest z przodu. W rezultacie ścigały się o drugie miejsce tak, jakby walczyły o złoto. Najlepsza w peletonie Annemiek van Vleuten po dotarciu na metę była przekonana, że została mistrzynią olimpijską.
Rozdział rozstrzygnięć pod tytułem "nikt by tego nie wymyślił" klamrą spięli włoscy biegacze, którzy w sztafecie 4x100 metrów wyprzedzili Brytyjczyków i Kanadyjczyków. Najjaśniejszym elementem drużyny był Marcell Jacobs – niespodziewany indywidualny mistrz w sprincie, który co ciekawe jeszcze niedawno trenował... skok w dal. Gdyby nie kontuzja, to właśnie w tej konkurencji wystartowałby przed pięcioma laty w Rio.
Złotymi zgłoskami wśród zaskakujących triumfatorów zapisał się też Polak – Dawid Tomala. Jego popis w chodzie na 50 kilometrów był na tyle zdumiewający, że... przespała go znaczna część kibiców. Na mecie zaskoczony był sam zawodnik, który wywalczenie złota skwitował słowem: "beka". I w tej sposób lekkoatleta z Tychów wszedł do historii polskiego sportu – jako ten wyczekiwany przez lata idealnie-absurdalny mistrz.
Igrzyska rekordów i dobrych wyników Polaków
Ogólnie igrzyska w Tokio były dla biało-czerwonych (szczególnie lekkoatletów) bardzo udane. Aż 24 z 210 reprezentantów Polski, którzy wystartowali na olimpijskich arenach wróciło do kraju z medalem. Sześć zawodniczek (Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik, Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic, Karolina Naja i Anna Puławska) zostało multimedalistkami, a łączny bilans medalowy 4-5-5 był najlepszym w XXI wieku.
Ponadto, pomimo obaw o formę zawodników w związku z pandemią, padło aż 20 rekordów świata [LISTA], a dwa kolejne zostały wyrównane. Najwięcej, bo aż sześć zmian w historycznych tabelach zawdzięczamy pływakom. To właśnie w basenie rodziły się zresztą największe gwiazdy.
Czołowym multimedalistą został Caeleb Dressel, który wywalczył pięć złotych medali, bijąc przy okazji rekord świata na 100 m st. motylkowym mężczyzn. Historycznego osiągnięcia dokonała też Emma McKeon. Australijska pływaczka została pierwszą kobietą, która podczas jednych igrzysk aż siedmiokrotnie stała na podium. Zdobyła trzy złote i cztery brązowe medale.
#Tokyo2020: KLASYFIKACJA MULTIMEDALISTÓW
— Dawid Brilowski (@BrilovD96) August 8, 2021
1. Caeleb Dressel 🇺🇸 🥇🥇🥇🥇🥇
2. Emma McKeon 🇦🇺 🥇🥇🥇🥇🥉🥉🥉
3. Kayle McKeown 🇦🇺 🥇🥇🥇🥉
4. San An 🇰🇷 🥇🥇🥇
4. Lisa Carrington 🇳🇿 🥇🥇🥇
4. Elaine Thompson-Herah 🇯🇲 🥇🥇🥇
7. Kathleen Ledecky 🇺🇸 🥇🥇🥈🥈
7. Yufei Zhang 🇨🇳 🥇🥇🥈🥈
MOMENTY TOKIO
Igrzyska w Tokio wiążą się z wieloma niezapomnianymi historiami. Wybraliśmy 10 momentów, o których nie wspomnieliśmy w powyższym tekście, a które zapisały się w naszej pamięci...
USA bez medalu w sztafecie
Z pięciu złotych medali, jakie Dressel wywalczył w Tokio, dwa zawdzięcza sztafecie. Dla reprezentacji USA zdobywanie medali na olimpijskiej pływalni w konkurencjach drużynowych jest absolutną normą. Udawało im się to w KAŻDYM finale w historii. Do czasu.
28 lipca na starcie wyścigu 4x200 metrów stylem dowolnym stanęli Drew Kibler, Kieran Smith, Townley Haas i Zach Apple. Pływacy z USA minimalnie przegrali brązowy medal z Australią, zostając pierwszą w historii amerykańską sztafetą bez olimpijskiego podium. Po złoto sięgnęli Brytyjczycy, a po srebro reprezentanci Rosyjskiego Komitetu Organizacyjnego. Szok?
Koń zabrał Niemce medal
Jeszcze bardziej zdziwieni i rozżaleni musieli być niemieccy kibice pięcioboju. Ich faworytka – Annika Schleu – prowadziła po pływaniu i szermierce. Pięciokrotna mistrzyni świata z drużyną oraz indywidualna wicemistrzyni z 2018 roku stała się główną faworytką do medalu. Na horyzoncie rysowało się złoto.
Miała jednak pecha. W pięcioboju, w przeciwieństwie do jeździectwa, zawodnicy losują konie, na których rywalizują w olimpijskich zawodach. Schleu dostała "Saint Boya", a ten okazał się nie być wcale taki święty. Podczas przejazdu postanowił się zbuntować i absolutnie nie pokonywać przeszkód.
Zawodniczka była zrozpaczona. Fatalny występ w jeździectwie skutkował pogrzebaniem szans na sukces w łącznej klasyfikacji. Pięciobój skończyła na 31. pozycji i... bez trenerki. Kim Raisner została zdyskwalifikowana po tym, jak odkryto, że podczas przejazdu radziła olimpijce, by uderzyła konia.
Inną Niemkę... pobił trener – dla mobilizacji
Schleu ostatecznie konia nie pobiła. Ograniczyła się do nerwowych ruchów wykonywanych w jego stronę. Do przedziwnej sytuacji doszło natomiast przed walką urodzonej w Bełchatowie, a reprezentującej Niemcy judoczki Martyny Trajdos. Kamery zarejestrowały moment, w którym przed 1/16 finału (kat. do 63kg) trener spoliczkował sportsmenkę. A i to nie pomogło. Na tatami lepsza okazała się Węgierka Szofi Ozbas.
O co chodziło w całej sprawie? Następnego dnia sama zainteresowana tłumaczyła to w mediach społecznościowych, broniąc trenera. – Wygląda na to, że nie dostałam wystarczająco mocno. Chciałabym się znaleźć w innych tytułach dzisiaj. Jak już wcześniej mówiłam, to rytuał, który wybrałam przed igrzyskami. Mój trener robi po prostu to, o co poprosiłam, by mnie pobudzić – mówiła.
Unusual pre-fight ritual of German judo competitor Martyna Trajdos and her coach (done at her request) #OlympicGames #Tokyo2020 pic.twitter.com/Uux6ulpqYq
— Scott Feinberg (@ScottFeinberg) August 10, 2021
Parabéns, Hebert Conceição. Medalha de ouro no boxe olímpico na categoria até 75kg. Como ex-atleta de boxe, fico muito feliz em ver o esporte sendo cada vez mais destaque no cenário mundial e com um pugilista de altíssimo nível como esse. pic.twitter.com/EOOqbHI8Rc
— Carlos Jordy (@carlosjordy) August 7, 2021
Niedoszły mistrz znokautował, więc... przegrał
Nokaut zdarzył się również w karate. Z tym, że jego skutek był zupełnie odmienny. Tareg Hamedi walczył z Sajjadem Ganjzadehem o pierwsze olimpijskie złoto w historii Arabii Saudyjskiej. Prowadził 4:1 i był o krok od wygrania walki. Zakończył ją zresztą efektownym kopnięciem, po którym rywal padł na matę.
Irańczykowi została udzielona pomoc medyczna, po czym sędziowie postanowili zdyskwalifikować Hamediego. Powód? W karate zbyt brutalne ataki są zabronione, a ten finałowy został uznany właśnie za taki. Po powaleniu przeciwnika prowadzący Hamedi... przegrał więc swoją walkę. A mdlejący Ganjzadeh zyskał złoto.
This is so stupid lol... Saudi Arabia's Tareg Hamedi landed this spectacular kick in the gold medal match for karate... but the unconscious dude won gold because Hamedi's kick was "too forceful" and he was disqualified. #Tokyo2020 #Olympics pic.twitter.com/AuoAbqzEuj
— Josh Sánchez (@joshnsanchez) August 7, 2021
Sing it loud and proud, Fiji rugby! What great voices! #TokyoOlympics pic.twitter.com/QdG3lT6MsW
— #TokyoOlympics (@NBCOlympics) July 29, 2021
#Tokyo2020: KLASYFIKACJA MEDALOWA
— Dawid Brilowski (@BrilovD96) August 8, 2021
1. USA 🇺🇸 | 39🥇 41🥈 33🥉
2. Chiny 🇨🇳 | 38🥇 32🥈 18🥉
3. Japonia 🇯🇵 | 27🥇 14🥈 17🥉
4. W. Brytania 🇬🇧 | 22🥇 21🥈 22🥉
5. #ROC | 20🥇 28🥈 23🥉
...
17. Polska 🇵🇱 | 4🥇 5🥈 5🥉
93 - 107
Australia
82 - 87
USA
90 - 89
Słowenia
97 - 78
Australia
97 - 59
Argentyna
75 - 84
Francja
81 - 95
USA
94 - 70
Niemcy
87 - 95
Słowenia
97 - 77
Japonia