{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Ivan Kepcija: Legię i Dinamo dzielą miliony euro [WYWIAD]
Piotr Kamieniecki /
Legię i Dinamo dzielą miliony euro. W Zagrzebiu jest też mocniejszy skład, ale warszawianie zagrali w pierwszym meczu bardzo odważnie. Faworytem nadal będą Chorwaci – twierdzi w rozmowie z TVPSPORT.PL Ivan Kepcija, były dyrektor techniczny mistrzów Polski. Wojskowi zmierzą się we wtorek z Dinamem w rewanżu 3. rundy el. Ligi Mistrzów. Transmisja w TVP.
El. Ligi Mistrzów. Jaki skład Legii na mecz z Dinamem Zagrzeb? Jest znak zapytania...
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL.: – Kiedy dochodzi do meczu z Dinamem, nie sposób pominąć tematu akademii klubu z Zagrzebia. Co składa się na jej fenomen, wychowanków i późniejsze milionowe kwoty w momencie sprzedaży niektórych adeptów?
Ivan Kepcija– Zgodzę się, że można nazwać ją fenomenem. Bardzo się cieszę, że mogłem być częścią tej akademii. Przez ponad trzy lata. Na pewno nie ma jednej kluczowej rzeczy, ale istotnym czynnikiem są fantastyczni ludzie, którzy tworzą szkółkę. Program szkolenia jest tworzony i udoskonalany od wielu lat. Nie mam wątpliwości, że wywodzą się z niej najlepsi gracze w Chorwacji, którzy są potem przygotowani na wyjazd do zagranicznej ligi. Ale nie byłoby sukcesu, gdyby w pierwszym zespole nie chciano stawiać na młodzież. To istotnie wpływa na wartość sprzedawanych zawodników.
Czytaj też:

El. Ligi Mistrzów. Kibice Legii czekają na mecz z Dinamem. Takiej frekwencji nie było od dawna
Cały system szkolenia sprawia, że gracze się rozwijają jako zawodnicy, ale też jako ludzi. Poza samym rozwojem poprzez trening, nie bez znaczenia jest też dobrze rozwinięty skauting, który pozwala na odpowiednią selekcję zawodników trafiających do Zagrzebia. To ważne, że zaczyna się od umiejętności rozpoznania talentu, który potem może się właściwie rozwijać w strukturach Dinama.
– Dochodzi do tego kwestia mentalności? Często mówi się o tym, że piłkarze z Bałkanów mają swój specyficzny charakter, który prowadzi ich we właściwym kierunku.
– Mentalność nie musi być najważniejszym czynnikiem rozwoju młodego zawodnika. Nie da się jednak zaprzeczyć, że w konkretnych przypadkach może to być istotna kwestia i dodatkowy atut. Na pewno wśród idei Dinama da się znaleźć etos ciężkiej oraz systematycznej pracy. W Zagrzebiu klub chce mieć w akademii największe talenty. Przede wszystkim skupia się na penetrowaniu lokalnego rynku, okolicznych klubów, ale obserwuje też całą Chorwację. Najważniejsze zawsze będą cechy piłkarskie, boiskowe, ale mile widziani będą gracze, którzy prezentują do tego odpowiednią mentalność i nastawienie skierowane na sukces.
– Jak oceniasz obecne Dinamo?
– W tej chwili to drużyna, w której dostrzegalny jest miks doświadczenia i młodości. Nie brakuje tam doświadczenia, które procentuje w trudnych momentach. Obecny skład gwarantuje wysoki poziom przynajmniej przez kolejne dwa lata. Dostrzegalni byli dobrzy trenerzy, a to przekładało się na świetne wyniki na arenie europejskiej. Być może możemy nawet mówić o najlepszych rezultatach w historii.
Dinamo ma za sobą regularne występy w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Bjelica, Mamić, a teraz Krznar potrafili odpowiednio selekcjonować zawodników i wyciskać z nich maksimum. Wszyscy pracowali tak, że zespół dawał z siebie sto procent. Na tle Legii trudno nie mieć wrażenia, że zespół z Zagrzebia ma obecnie mocniejszy skład, a dodatkowo przeważa pod względem finansowym. W Dinamie skutecznie połączono wiele cech i obecnie to jeden z najlepszych klubów w tej części Europy. Bardzo cenię i szanuję Legię, ale na pewno nie jest ona faworytem w rywalizacji z Chorwatami.
– Jakie są mocne i słabe strony Dinama?
– Przede wszystkim mówimy o drużynie, w której przynajmniej kilku zawodników znalazło się w swoim najlepszym czasie. Skład uzupełniają gracze młodzi i głodni sukcesów. Nie bez znaczenia jest duże doświadczenie, a takie posiadają Lovro Majer, Luka Ivanusec czy Liri Kastrati. Reprezentantami Chorwacji są Dominik Livaković i Bruno Petković. Zagraniczne doświadczenie ma z kolei Mislav Orsić. Arijan Ademi zapracował na status legendy Dinama. Sądzę, że w tych wszystkich nazwiskach kryje się wielki potencjał.
Czytaj też:
Jak Chorwat w Legii, to głównie z Dinama. Jak gracze i trenerzy splatali losy obu klubów?
Ale nie może być też idealnie. Dinamo ma swoją siłę, ale to sprawia, że presja ciążąca na zawodnikach jest ogromna. Jeśli chce się czerpać wiedzę o słabościach Chorwatów, to warto prześledzić ich mecze z mocniejszymi rywalami. Nie chcę mówić, że Legia nie ma szans, ale będzie jej bardzo trudno zdjąć maskę, za którą zespół z Zagrzebia ukrywa swoje słabości.
– Da się w ogóle porównać Legię i Dinamo czy jednak różnice są zbyt duże?
– Legia i Dinamo to wiodące siły w swoich krajach. Chorwaci mają nieco mniejsze wsparcie od kibiców, co jest powiązane z kilkoma sprawami w ostatnich latach. Atmosfera na stadionie nie jest idealna. Na pewno gracze z Zagrzebia będą musieli zmierzyć się z niesamowitym wsparciem warszawskich kibiców, którzy są jednymi z najlepszych w Europie. To niewiarygodne, ile energii fani wkładają w swój zespół. Nie mam wątpliwości, że Legia może mówić o swoim dwunastym zawodniku.
Oba kluby są najbogatsze w swoich krajach. Powiedziałbym, że Dinamo nieco lepiej współpracuje z akademią. Wszystko jest już od dawna wypracowane, a Legia wciąż przy pewnych rzeczach uczy się i musi eksperymentować. Kiedy pracowałem w Warszawie, klub spoglądał w kierunku Zagrzebia i nie wzięło się to z niczego. Wojskowi też mieli swoich wychowanków, którzy potrafili wprowadzić na odpowiedni poziom i sprzedać. Tak przecież było w przypadku Sebastiana Szymańskiego i Radosława Majeckiego.
Dinamo jest nieco uprzywilejowane, bo ma większy budżet. Sądzę, że w tym roku różnica pomiędzy klubami wynosi około 20 milionów euro, a to i tak kwestia obecnego sezonu, bo wcześniej Chorwaci mieli do dyspozycji dwukrotnie wyższe środki. Całość finansowania sięgała 70 milionów euro na sezon. Na to wszystko składały się nagrody z europejskich rozgrywek, a także kwoty związane ze sprzedażą zawodników. Sądzę, że Legia potrzebuje nieco czasu, by nadgonić Dinamo.
– Nie jest tajemnicą, że piłkarze Dinama są znacznie lepiej opłacani od legionistów.
– To prawda. W Dinamie nie brakuje zawodników, którzy zarabiają 500 tysięcy euro rocznie. Są także tacy, których pensje ocierają się o milion euro. Sam budżet płacowy ocierał się o okolice 24 milionów euro. Nie da się tego porównać choćby z Hajdukiem Split, gdzie kwota na pensje jest zbliżona do sześciu milionów euro na rok. Podobnie wygląda to w przypadku Legii. Do tego dochodzi brak obaw w kwestii wydawania pieniędzy na transfery.
Czytaj też:
El. Ligi Mistrzów. Awansował z Legią do Champions League. Teraz mówi: obecna drużyna idzie w dobrą stronę
Prawda jest taka, że budżet jest na ogół powiązany z dwoma kwestiami. Jeśli regularnie gra się w Europie, to kwoty rosną, bo jest z czego opłacać zawodników i pozyskiwać nowych. Drugim źródłem jest regularne zarabianie na wychowankach, co także potrafi być poważnym zastrzykiem gotówki dla klubu. Nie grasz w pucharach i nie sprzedajesz zawodników? Od razu znajdujesz się w gorszym położeniu. Strategiczne myślenie i rozważanie przyszłości to nieunikniona część tego biznesu.
– Polscy piłkarze mogą być ciekawą opcją dla Dinama?
– Zdecydowanie. W Ekstraklasie Dinamo może znaleźć ciekawych graczy. Tak było z Damianem Kądziorem, który przez dwa lata występował na stadionie Maksimir. Klub był też zainteresowany Przemysławem Frankowskim, który ostatecznie okazał się za drogi w tamtym czasie. Byli lub są w Polsce gracze, którzy mogliby się odnaleźć w Zagrzebiu. Tak postrzegam Majeckiego oraz Szymańskiego. Do tego grona zaliczyłbym też Carlitosa czy Jesusa Imaza. Nie inaczej byłoby w przypadku Jakuba Modera czy Kamila Jóźwiaka.
– Legia jest odbierana w Chorwacji jako trudny przeciwnik czy łatwa przeszkoda?
– Dinamo jest postrzegane w Chorwacji jako faworyt, ale nikt nie spodziewał się łatwej przeprawy z Legią. Na pewno po pierwszym meczu każdy mógł się przekonać, że mistrzowie Polski są trudnym przeciwnikiem. Sądzę, że Dinamo jest podobnie odbierane w Warszawie. To klub, który ma za sobą regularne występy w Europie. Legia ma za sobą kilka ubogich lat pod tym względem i dopiero chce stawać na nogi i znów budować swą reputację w trakcie międzynarodowych rozgrywek.
– Jak oceniać Legię po spotkaniu na stadionie Dinama?
– Legia była bardzo odważna w Zagrzebiu, ale chciała grać w piłkę. Zespół był bardzo dobrze zorganizowany w defensywie. Brakowało jej jednak przewagi w kreowaniu gry. Taki występ pokazał, że szkoleniowiec potrafił zaszczepić w zawodnikach brak strachu przeciwko lepszej drużynie. To ujawniło, że w Legii jest pewność siebie oraz względem swoich umiejętności. Warszawianie byli gotowi, by dać z siebie maksimum. Remis był dla nich bardzo dobrym wynikiem i na pewno dał dobre przeczucia przed rywalizacją na własnym stadionie.
– Nie mogę nie zapytać o czas spędzony w Legii. Jakie są wspomnienia?
– Dla mnie był to fantastyczny czas. Okoliczności były takie, że trzeba było nieco przebudować klub, który był po nieudanych eliminacjach europejskich pucharów. Nie brakowało rozczarowania. Kadra była dość wiekowa i potrzebowała odmłodzenia. Jednocześnie trzeba było tego dokonać przy minimalnym nakładzie finansowym, nie było pieniędzy na potężne transfery. Wyjątkiem okazało się z czasem pozyskanie Bartosza Slisza. Próbowaliśmy dokonać zmian w kadrze, ale pierwszy sezon zakończyliśmy zdobyciem podwójnej korony.
Czytaj też:
El. Ligi Mistrzów. "Nie ma klucza do wyeliminowania Dinama". Michniewicz zwraca uwagę na detale
Dość szybko zdecydowano, że projekt nie będzie kontynuowany. Można mówić o pewnym braku cierpliwości, a nie wszystko da się załatwić w tempie ekspresowym. Czasem odpowiedni proces wymaga, by zmierzać do celu krok po kroku. Na pewno wiele się nauczyłem w Legii, a potem mogłem wykorzystać część doświadczeń w trakcie pracy w Hajduku Split.
Mam wrażenie, że po mistrzostwie Piasta, Legia zaczęła iść w kierunku stabilności, a nie bałaganu. Aleksandar Vuković pozostał wtedy na stanowisku trenera, wykonywał dobrą robotę. To pozwoliło na pierwszy krok w kierunku zyskania spokoju. Pojawił się sukces, doszło ostatecznie do zmiany szkoleniowca, ale nowy nadal kontynuował kurs we właściwym kierunku. Czesław Michniewicz obronił mistrzostwo Polski. Im dłużej zostanie w Legii, tym zyska ona większą stabilność. To bardzo ważny element dla klubów piłkarskich. Nie tyczy się to tylko warszawian, ale generalnie, wszystkich drużyn.
– Co robi obecnie Ivan Kepcija?
– W listopadzie rozstałem się z Hajdukiem Split. W tym roku, na początku maja, rozpocząłem współpracę z Hibernian ze Szkocji, gdzie odpowiadam za skauting i identyfikowanie młodych talentów. Moje zadania opierają się na analizie tego, kto może być wzmocnieniem zespołu. To także zadania dotyczące strategii i planowania kadry z wyprzedzeniem. Na razie walczymy w Lidze Konferencji i w trzeciej rundzie eliminacji trafiliśmy na Rijekę z mojego kraju. W pierwszym meczu był wynik 1:1, więc… wszystko jest możliwe!
Ivan Kepcija – Pierwotnie pracował w akademii Dinama Zagrzeb. W 2017 roku został dyrektorem technicznym Legii Warszawa, w której pracował do września 2018 roku. Potem zastąpił go Radosław Kucharski. Chorwat z czasem zaczął odpowiadać za sprawy sportowe w Hajduku Split, a obecnie współpracuje z Hibernian FC, klubem ze szkockiej ekstraklasy.
We wtorek (10.08) kibice obejrzą finał rywalizacji Legii z Dinamem. Frekwencja przy Łazienkowskiej będzie najlepsza od dawna. Kto wygra, ten awansuje do 4. rundy el. Ligi Mistrzów. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 21:00. Transmisja na TVP2, TVP Sport, a także na TVPSPORT.PL oraz w aplikacji mobilnej i Smart TV.