Marek Koźmiński przegrał wybory na nowego prezesa PZPN z Cezarym Kuleszą dużą różnicą głosów (23 do 92), a w swojej przedwyborczej przemowie zaatakował przedstawicieli wojewódzkich związków (tzw. baronów) i klubów Ekstraklasy. Jeden z nich, szef Łódzkiego ZPN-u, uważa, że było to "zupełnie niepotrzebne".
Adam Kaźmierczak, prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej, w poprzedniej kadencji zasiadał w Zarządzie PZPN. W tym dostał miejsce z automatu, bo awansował też na wiceprezesa do spraw piłki amatorskiej. Zastąpił w tej roli Jana Bednarka (byłego prezesa Zachodniopomorskiego ZPN).
Gdy w powyborczej rozmowie zapytaliśmy go, czemu wybory na prezesa wygrał Cezary Kulesza, a nie Marek Koźmiński, odpowiedział: – To jest kwestia osobowości. Koźmiński, nawet tym dzisiejszym wystąpieniem, pokazał, że on chciał jakby dzielić. Uderzenie w związki wojewódzkie, było według mnie zupełnie niepotrzebne. Bo my też moglibyśmy powiedzieć parę niuansów, zdradzić jak to się odbywało. Uderzenie bezpośrednio w Darka Mioduskiego. Myślę, że to też było zupełnie niepotrzebne. Nie zmieniłoby to zwycięzcy, ale pokazało większości na sali, że nie jest to kandydat, który scaliłby polską piłkę. Który podejmowałby działania zgodne z hasłem "łączy nas piłka".
Marek Koźmiński zaniedbał pracę w terenie❓🤭 "Przyjechałbyś napić się z nami wódeczki, byłoby lepiej" 🥂 #tvpsport pic.twitter.com/8IVeBzHOTV
— TVP SPORT (@sport_tvppl) August 18, 2021
Kaźmierczak zapewnił jednocześnie, że nowy zarząd nie zamierza odcinać grubą kreską dorobku dziewięciu lat pracy ekipy Zbigniewa Bońka (w której sam przecież był).
– Żadnemu z nowych członków zarządu czy nowych wiceprezesów nie przyjdzie nawet do głowy, by przecinać i niszczyć to wszystko, co zostało stworzone. Ale oczywiście trzeba będzie przeanalizować, czy wszystko powinno być robione w takim samym kształcie. Nie chodzi o ograniczenia, ale te same pieniądze można wydać w inny sposób, w sposób racjonalny, aby przyniosło to racjonalny efekt – tłumaczy.