Arabia Saudyjska, Australia i na razie to byłoby na tyle. Michał Janota wrócił do Polski po niezbyt udanych egzotycznych wojażach. W rozmowie z TVPSPORT.PL nowy piłkarz Podbeskidzia zdradził, dlaczego jego zagraniczna przygoda nie potoczyła się tak, jak mógł sobie wymarzyć. – Trenerzy nie mają za wiele do powiedzenia. Prezes wszedł do szatni i powiedział, że... już nie zagram – powiedział nam 31-latek.
Jakub Kłyszejko (TVPSPORT.PL): – Po dwóch sezonach w Arabii Saudyjskiej i Australii wrócił pan do Polski. Co dała panu arabska i australijska przygoda?
Michał Janota (Podbeskidzie Bielsko-Biała): – Na pewno dużo doświadczenia. Były to egzotyczne kraje i nie do końca wiedziałem, jak wszystko tam wygląda. Z perspektywy czasu nie mogę powiedzieć, że podjąłem złą decyzję. Uważam, że miałem trochę pecha i dlatego nie zawojowałem tamtejszych lig. Czy drugi raz zadecydowałbym tak samo? Myślę, że tak.
– Mógłby pan powiedzieć coś więcej, jak było z tym pechem?
– Jeśli chodzi o Arabię, to na początku sezonu złapałem kontuzję i na dzień dobry ominęło mnie pięć spotkań. Nie był to wymarzony początek w nowym klubie. Później, gdy już wróciłem do gry, zmieniono trenera. Występowałem na innej pozycji. Prezentowałem się dobrze, ale w Arabii jest ogromny przemiał ludzi. Klub ściągnął nowych piłkarzy. Prezydent stwierdził, że potrzebuje... kogoś bardziej defensywnego. Co mogłem na to poradzić? Miałem świetne relacje z trenerem, ale on nie miał nic do powiedzenia. Potem skończyło się walką w sądzie. W Australii byłem rzucany po pozycjach. Zespół mocno zaczął. Łapaliśmy punkty i nie do końca potrafiono znaleźć dla mnie miejsce na boisku.
– Sprawę w sądzie udało się wygrać?
– Podałem klub do FIFA. Zostałem bezpodstawnie wyrejestrowany i nie mogłem grać w piłkę. Sprawa jest w toku i zmierza ku szczęśliwemu końcowi.
– Gdyby mógł pan cofnąć czas, to pomimo świetnego sezonu w Arce Gdynia, zostałby pan w Europie?
– Powiem szczerze. Nie jestem już młody, mimo tego, że się tak czuję. Miałem wtedy 29 lat i swoje perypetie w życiu. Patrzyłem na różne aspekty. Gdybym otrzymał dobrą ofertę z Zachodu, nawet za mniejsze pieniądze, to i tak bym ją wybrał. Wolałbym zostać w Europie. Takich jednak nie było. Musiałem wybierać między egzotycznymi klubami.
– Życie w Arabii rzeczywiście jest takie bajeczne, jak często się słyszy?
– Byłem świadomy, że ludzie mają tam zupełnie inne spojrzenie na piłkę. To mocno religijny kraj. Musiałem się przestawić na nowe życie. Nie oczekiwałem złotych klamek i nie wiadomo czego. Było tam bardzo ciepło i to nie pomagało w grze w piłkę. Jednak nie mogę narzekać. Oni po prostu tak żyją, taka jest ich mentalność. Trzeba to szanować. Człowiek, który trafia tam z Europy, po prostu musi się dostosować. Tak samo powinno być w drugą stronę.
– Jak wyglądały relacje z prezesem? Po meczu przyszedł i po prostu powiedział "więcej tu nie zagrasz"?
– Tak to wygląda... Trenerzy nie mają za wiele do powiedzenia. O wszystkim decydują prezydenci klubu i szejkowie.
– Potem przyszedł czas na Australię. Kolejny egzotyczny kierunek, bardziej z wyboru czy trochę z przymusu?
– Przez sprawę w sądzie i moją trudną sytuację mogłem wrócić do Polski lub wybrać inną opcję. Z różnych względów nie chciałem wracać do kraju. Zdecydowałem się na Australię. Nadarzyła się taka okazja i po prostu z niej skorzystałem.
– Liga arabska góruje nad australijską?
– Jasne. Pod względem piłkarskim jest znacznie mocniejsza. Trafiają tam duże nazwiska. Ever Banega, Bafetimbi Gomis, Paulinho, Matheus Pereira... Możesz spotkać wielu znakomitych graczy. Występował tam również dobrze nam znany Aleksandar Prijović. Jego sytuacja była bardzo podobna do mojej. W Arabii ważniejszy od aspektów piłkarskich jest humor prezydenta.
– Kilka lat temu mówiło się, że piłka nożna w Australii mocno się rozwija. Ostatnio trochę to wyhamowało?
– Powiem inaczej. Kwestie taktyczne na boisku są lepiej poukładane niż w Arabii. Jeżeli chodzi o jakość piłkarską, to Arabia zdecydowanie góruje nad nimi. Europejczycy i zawodnicy z Ameryki Południowej uzupełniają tamtejsze kadry. Widzimy mnóstwo jakości. Szczególnie w ofensywie.
– W jakiś sposób można porównać te ligi do siebie?
– Australijską mógłbym bardziej porównać do polskiej. Poziom jest bardzo zbliżony. Jednak tam żaden zespół nie spada z ligi, przez co nie ma tak dużej presji na wynik. Rozgrywki są ładnie opakowane przez telewizję, jednak piłkarsko Arabia zdecydowanie przeważa.
– Samo życie w Australii mogło się podobać?
– Jest tam ładnie, nie ma co ukrywać, jednak sama Australia nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Mają fajne plaże, palmy, ale sama kultura jest mocno zbliżona do amerykańskiej. Mentalność ludzi również.
– Dlaczego zdecydował się pan na powrót do Polski?
– Nie ukrywam, że moja żona bardzo chciała wracać i też nie ułatwiała mi zadania (śmiech). Miło jest wrócić do swojego kraju. Mam nadzieję, że jak najszybciej uda się nam zrobić awans do Ekstraklasy.
🆕✍️🔝 𝙊𝙁𝙄𝘾𝙅𝘼𝙇𝙉𝙄𝙀: Michał Janota został zawodnikiem Podbeskidzia Bielsko-Biała💥
— TS Podbeskidzie S.A. (@TSP_SA) August 16, 2021
➡ https://t.co/6bTQX6W72s pic.twitter.com/Pk0Sdv6JLZ
0 - 4
Besiktas
2 - 1
Kayserispor
2 - 2
Gaziantep
2 - 0
Sivasspor
2 - 1
Konyaspor
5 - 2
Hatayspor
0 - 2
Trabzonspor
2 - 0
İstanbul Başakşehir
1 - 2
Goztepe
2 - 1
Al Wehda