Przejdź do pełnej wersji artykułu

Marcin Możdżonek: Polska najbardziej obawia się samej siebie. Musimy już zacząć myśleć o Paryżu. Nawet kosztem innych imprez

/ Walki nie zabrakło. Bartosz Kurek próbuje uratować piłkę w meczu z Portugalią (fot. PAP) Walki nie zabrakło. Bartosz Kurek próbuje uratować piłkę w meczu z Portugalią (fot. PAP)

Biało–czerwoni niezbyt efektownie, ale co najważniejsze, zwycięsko rozpoczęli mistrzostwa Europy. Były znakomity środkowy naszej kadry Marcin Możdżonek mocno wierzy w znacznie lepszy występ, ale też nieco się obawia... – Chłopaki będą chcieli pokazać, że są reprezentacją Polski, a nie jakąś przypadkową zbieraniną – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.

Paweł Zagumny: nie mam pojęcia, co siedzi w głowie trenera Heynena… Być może jest on już zmęczony tym wszystkim

Czytaj też:

Michał Kubiak (fot. PAP)

Mistrzostwa Europy siatkarzy. Zwycięstwo Polaków z Portugalią 3:1

Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Mistrzostwa Europy mogą nam w jakikolwiek sposób poprawić humory po nieudanych igrzyskach olimpijskich?
Marcin Możdżonek, 242-krotny reprezentant Polski, mistrz świata z 2014 roku i Europy z 2009: – To czas na rekompensatę, choć... tak naprawdę siatkarze nie muszą nam niczego rekompensować. Na pewno chcą poprawić sobie i kibicom nastrój oraz sferę mentalną. Wszyscy dookoła, jak i przede wszystkim oni sami mieli wielkie oczekiwania związane z igrzyskami olimpijskimi. Skończyło się niestety jak zawsze – na ćwierćfinale. Myślę, że teraz nasza reprezentacja zagra dużo lepiej. Będzie chciała pokazać, że nadal jest jedną z najlepszych na świecie, a w Tokio zagrała po prostu słaby turniej.

– W ciągu kilku tygodni można zapomnieć o tak bolesnej porażce na imprezie, do której przygotowywałeś się kilka lat?
– Nie. Tego nie zapomina się z dnia na dzień ani nawet z roku na rok. Powiem więcej. O czymś takim trzeba bardzo dobrze pamiętać i mieć to z tyłu głowy. Należy wyciągnąć wnioski i pokazać sportową złość w kolejnym turnieju. Mam nadzieję, że nasi zawodnicy tak zrobią.



– Patrząc na to, co działo się podczas zgrupowania w Spale, widać było, że trener Heynen chciał wpłynąć na atmosferę. Była rywalizacja, gry i zabawy, a także słynne spalenie przemyśleń z Tokio. Pana zdaniem dobrze się stało, że temat igrzysk został szybko zamknięty?
– Tak na dobrą sprawę nie wiemy, co wydarzyło się wewnątrz drużyny. Docierają do nas tylko przekazy. Czasami są one suche. Skoro było dużo gier i zabaw, to myślę, że ta taktyka nie sprawdziła się przed igrzyskami. Nasza drużyna grała źle. Była niedokładna, zwłaszcza w prostych akcjach. Popełniała sporo niewymuszonych błędów. Technicznie odstawaliśmy od rywali. Te rzeczy możemy poprawić treningiem. Zawsze byłem takim zawodnikiem, który musiał bardzo dużo trenować. Zresztą każdy siatkarz powinien to robić. Wykonać nawet tysiąc odbić piłki na treningu, aby potem jedno, to na meczu, było zrobione dobrze. Dobra dyspozycja meczowa nie bierze się znikąd. Teraz w dwa tygodnie cudów nie zrobisz... Skoro Vital Heynen mówił, że dbał głównie o atmosferę, to trochę możemy się obawiać ich dyspozycji. Mimo wszystko, wiem, na co stać naszą drużynę. Mocno trzymam kciuki i wierzę, że chłopaki pokażą kawał dobrej siatkówki.

– Jeżeli mamy szukać analogii między igrzyskami a mistrzostwami Europy, to widzimy, że teraz również rozegramy w grupie tylko jedno trudne spotkanie. Prawdziwa rywalizacja rozpocznie się później. Taka sytuacja może być w jakimś stopniu problemem?
– Można szukać takich analogii, bo one faktycznie są. Zawsze lepiej jest się trzymać tych mocniejszych i walczyć z nimi. Jak się kończy granie w słabej grupie, to widzieliśmy całkiem niedawno. Czeka nas jeden poważny mecz z Serbami. Ukraina, Grecja czy Portugalia nie są zespołami z naszej półki. Trzeba z nimi wygrać i tyle. Dopiero potem zobaczymy, w którym miejscu jest nasza reprezentacja.

– Bardziej to Polska powinna się kogoś obawiać na tych mistrzostwach, czy raczej rywale powinni obawiać się nas?
– Polska najbardziej obawia się samej siebie. Najważniejszą kwestią jest to, jak my zagramy. Inni rywale boją się nas. Po pierwsze, jesteśmy gospodarzami tego turnieju. Po drugie, jesteśmy po nieudanych igrzyskach i za wszelką cenę będziemy chcieli udowodnić, że potrafimy grać w bardzo dobrą siatkówkę, a nie taką, jaką pokazaliśmy w Tokio. Rywale nie będą chcieli na nas trafić. Faworytami do medalu są też Serbowie czy Słoweńcy. Rosja mimo pierwszej porażki zawsze musi być rozpatrywana w gronie kandydatów do medali. Mistrzostwa Europy już od fazy pucharowej zrobią się bardzo ciekawe.

W pierwszym swoim meczu na ME Polska wygrała z Portugalią 3:1 (fot. PAP)

Czytaj też:

Mistrzostwa Europy siatkarzy 2021. Sprawdź terminarz, grupy i drabinkę reprezentacji Polski

– Dowiedzieliśmy się, że samym Bartoszem Kurkiem i Wilfredo Leonem świata nie zwojujemy. Pana zdaniem, kto z tej olimpijskiej dwunastki ma najwięcej do udowodnienia w tym turnieju?
– Wszyscy. To nie jest tak, że jeden zawodnik grał dobrze i może być rozgrzeszony. Siatkówka jest dyscypliną zespołową i tutaj ponosi się odpowiedzialność zbiorową. Cała dwunastka plus Fornal i Wojtaszek mają sporo do udowodnienia. Będą chcieli pokazać, że są reprezentacją Polski, a nie jakąś przypadkową zbieraniną.

– Dużo się mówi, że będzie to ostatnia duża impreza z trenerem Heynenem. Wyobraża pan sobie scenariusz, że selekcjoner przystąpi do konkursu, czy jednak formuła współpracy mogła się już wyczerpać?
– Na pewno będzie miał taką możliwość, ale czy będzie to miało sens? Trzeba byłoby sobie zadać takie pytanie. Moim zdaniem coś się już wyczerpało. W kluczowym momencie nie poradził sobie z przygotowaniem drużyny do igrzysk. Już po mistrzostwach Europy powinniśmy mu pięknie podziękować za to, co zrobił. Pamiętajmy, że w 2018 roku wszyscy nosiliśmy Heynena na rękach. Mamy co wspominać i za co dziękować. Brązowy medal mistrzostw Europy również jest sporym osiągnięciem. Selekcjoner zrobił wiele dobrego, ale teraz przyszedł czas na obranie nowej drogi.



– O nią jeszcze zapytam, ale czy pana zdaniem "problemem" polskiej siatkówki nie jest nadmiar bogactwa? Mało która reprezentacja na świecie mogłaby zrezygnować z graczy pokroju Bednorza czy Kłosa. Moglibyśmy tu jeszcze wymienić kilka nazwisk...
– To tylko nasz handicap. Musimy się cieszyć, że mamy tak szeroki skład. Potrzeba nowego dyrygenta, który dobrze poustawia swoją orkiestrę i dostroi tak, aby grała najlepiej, jak tylko potrafi.

– Nowym dyrygentem może być jeden z poprzednich selekcjonerów, czy lepiej, aby przyszedł ktoś nowy, z głową pełną świeżych pomysłów? Pojawiają się takie nazwiska jak Andrea Anastasi, Andrea Gardini, czy Nikola Grbić.
– To bardzo skomplikowana kwestia, o której moglibyśmy rozmawiać godzinami. Przede wszystkim musimy wiedzieć, w którą stronę chcemy iść i jaki styl grania pokazywać. Do tego trzeba dobrać odpowiedniego szkoleniowca. Musimy się zastanowić, jacy zawodnicy mają stanowić o sile tej kadry. Nie możemy tylko planować następnego roku, lecz powinniśmy już myśleć o następnych igrzyskach. Tam chcielibyśmy w końcu sięgnąć po medal. Przygotowywałbym drużynę z myślą o Paryżu. Nawet kosztem innych imprez, które pojawią się po drodze.

– Kto jest pana głównym faworytem do objęcia tego stanowiska?
– Na razie trenerem jest Vital Heynen i nie będę wróżył, kto może go zastąpić. Chcę oglądać naszą reprezentację pod jego wodzą. Później wrócimy do tematu.

Wszystkie mecze biało–czerwonych na mistrzostwach Europy obejrzycie na antenach Telewizji Polskiej, w Internecie na sport.tvp.pl, naszej aplikacji mobilnej oraz Smart TV.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także