{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
{{#point_of_origin}} Źródło: {{point_of_origin}}
{{/point_of_origin}}
Czytaj więcej
Przejdź do pełnej wersji artykułu
Paulo Sousa podczas meczu z Albanią (fot. PAP)
Mecz z Albanią rozpoczął się dla nas świetnie. Szybko wyszliśmy na prowadzenie, ale potem mieliśmy ogromne problemy. Rywale dość szybko wyrównali i uzyskali dużą przewagę w środku pola. Dlaczego tak się działo? I dlaczego mieliśmy tak duży kłopot z organizowaniem akcji? Paulo Sousa tłumaczył po meczu, co nie funkcjonowało w jego zespole.
– W pierwszej połowie mieliśmy problem z budowaniem akcji. Założenie było takie, by Bartosz Bereszyński i Jan Bednarek czekali na pressing. To od nich mieliśmy zaczynać konstruowanie akcji. Po podejściu rywali, nieco wyżej powinno pojawiać się wolne miejsce, a tam mieli być nasi pomocnicy – Jakub Moder i Grzegorz Krychowiak. I to nie działało. Z Moderem wychodziło nam nieco lepiej, za to Krychowiak był za szeroko jak na warunki tego meczu – powiedział Sousa.
Budowanie akcji to nie jedyna rzecz, która nam w czwartek nie wychodziła. W pierwszej połowie rywale całkowicie zdominowali lewą stronę boiska. Ich lewą, naszą – prawą. Po zejściu Bartosza Bereszyńskiego z tej strony mieliśmy wielkie kłopoty. Sousa słusznie zauważył, że Bereszyński dobrze współpracował z Kamilem Jóźwiakiem. Sprawnie wymieniali się pozycjami. Po wejściu Pawła Dawidowicza wyglądało to zupełnie inaczej.
Ale problemy na tej stronie boiska zaczynały się znacznie wyżej. – Z punktu widzenia strategii na ten mecz musieliśmy zamykać dwóch środkowych obrońców rywali, szczególnie tego lewego. W pierwszej połowie ten lewy korytarz był bardzo niebezpiecznie. Zanim zdobyliśmy bramkę, wyglądało to dobrze. Byliśmy blisko siebie, agresywni, grający na dużej intensywności. Przemysław Frankowski wygrywał piłki, rywale zbierali faule i żółte kartki, byliśmy bardzo niebezpieczni. Ale potem nie potrafiliśmy zamykać tej lewej strony i sprawiało nam to wiele problemów – opisywał Sousa. W drugiej połowie Adam Buksa znacznie lepiej wywiązał się z zadania ograniczania poczynań półlewego obrońcy rywali.
– W drugiej połowie było nam łatwiej, bo byliśmy znacznie bardziej regularnie w wszystkim, co robiliśmy. Poprawiliśmy to, co wymagało poprawy. A jak przebieg meczu wymagał wprowadzenia dodatkowego pomocnika, zrobiliśmy to wprowadzając Karola Linetty’ego – dodał selekcjoner reprezentacji Polski.
To wymaga poprawy. Paulo Sousa wprost o błędach w meczu z Albanią
Mimo wysokiej wygranej, reprezentacja Polski po meczu z Albanią zebrała sporo krytyki. Po meczu selekcjoner Paulo Sousa tłumaczył, co nie funkcjonowało w jego zespole.
"WYMARZONY DEBIUT". NOWY PREZES PZPN SKOMENTOWAŁ MECZ Z ALBANIĄ
Krychowiak był za daleko
Mecz z Albanią rozpoczął się dla nas świetnie. Szybko wyszliśmy na prowadzenie, ale potem mieliśmy ogromne problemy. Rywale dość szybko wyrównali i uzyskali dużą przewagę w środku pola. Dlaczego tak się działo? I dlaczego mieliśmy tak duży kłopot z organizowaniem akcji? Paulo Sousa tłumaczył po meczu, co nie funkcjonowało w jego zespole.
– W pierwszej połowie mieliśmy problem z budowaniem akcji. Założenie było takie, by Bartosz Bereszyński i Jan Bednarek czekali na pressing. To od nich mieliśmy zaczynać konstruowanie akcji. Po podejściu rywali, nieco wyżej powinno pojawiać się wolne miejsce, a tam mieli być nasi pomocnicy – Jakub Moder i Grzegorz Krychowiak. I to nie działało. Z Moderem wychodziło nam nieco lepiej, za to Krychowiak był za szeroko jak na warunki tego meczu – powiedział Sousa.
Budowanie akcji to nie jedyna rzecz, która nam w czwartek nie wychodziła. W pierwszej połowie rywale całkowicie zdominowali lewą stronę boiska. Ich lewą, naszą – prawą. Po zejściu Bartosza Bereszyńskiego z tej strony mieliśmy wielkie kłopoty. Sousa słusznie zauważył, że Bereszyński dobrze współpracował z Kamilem Jóźwiakiem. Sprawnie wymieniali się pozycjami. Po wejściu Pawła Dawidowicza wyglądało to zupełnie inaczej.
Czytaj też:
Reprezentacja Polski. Piotr Zieliński o kontuzji: sztab robi wszystko, żebym zagrał z Anglią
Buksa musiał zacząć zasuwać
Ale problemy na tej stronie boiska zaczynały się znacznie wyżej. – Z punktu widzenia strategii na ten mecz musieliśmy zamykać dwóch środkowych obrońców rywali, szczególnie tego lewego. W pierwszej połowie ten lewy korytarz był bardzo niebezpiecznie. Zanim zdobyliśmy bramkę, wyglądało to dobrze. Byliśmy blisko siebie, agresywni, grający na dużej intensywności. Przemysław Frankowski wygrywał piłki, rywale zbierali faule i żółte kartki, byliśmy bardzo niebezpieczni. Ale potem nie potrafiliśmy zamykać tej lewej strony i sprawiało nam to wiele problemów – opisywał Sousa. W drugiej połowie Adam Buksa znacznie lepiej wywiązał się z zadania ograniczania poczynań półlewego obrońcy rywali.
– W drugiej połowie było nam łatwiej, bo byliśmy znacznie bardziej regularnie w wszystkim, co robiliśmy. Poprawiliśmy to, co wymagało poprawy. A jak przebieg meczu wymagał wprowadzenia dodatkowego pomocnika, zrobiliśmy to wprowadzając Karola Linetty’ego – dodał selekcjoner reprezentacji Polski.
Źródło: TVPSPORT.PL