| Czytelnia VIP

"Jeśli alkohol, to czysta". Na marginesie miesiąca trzeźwości w naszej piłce…

Michał Żewłakow, Grzegorz Lato... i alkohol w reprezentacji Polski. Historie bywają przewrotne...
Michał Żewłakow, Grzegorz Lato... i alkohol w reprezentacji Polski. Historie bywają przewrotne...
Krystian Juźwiak

Sierpień to w kościele katolickim miesiąc trzeźwości. To była dobra okazja na przyjrzenie się tematowi, bo… w polskiej piłce są miejsca, gdzie się nie przelewa, ale są też takie, w których się nie wylewa. Choćby za kołnierz. Grzech pijaństwa dotyczy zarówno piłkarzy, jak i działaczy. A taki Igor Sypniewski twierdził, że najlepsze mecze rozgrywał na kacu.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Nie tylko Cimanouska. Dyktator "lubi" wszystkich sportowców Białorusi?

Czytaj też

Kryscina Cimanouska (fot. Getty)

Nie tylko Cimanouska. Dyktator "lubi" wszystkich sportowców Białorusi?

Według raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju z maja 2021 statystyczny Polak wypija 11,3 litra czystego alkoholu. Ponad 30% dorosłych upija się raz w miesiącu. Ale jak tu nie sięgać po butelkę skoro hymny pochwalne ku czci etanolu pisał nawet Tadeusz Boy-Żeleński. "Alkohol jest surogatem lub też sprzymierzeńcem poezji, poezję zaś uważam za przyrodzoną postać duchowego życia człowieka" – pisze we "Flircie z Melpomeną". A przecież także o wybitnych zagraniach piłkarzy mówi się czasami jak o boiskowej poezji.

Kto aż 95% alkoholu wypił służbowo? O czym nie wie ojciec Krychowiaka? Czyj samochód zderzył się z Kościołem Mariackim? Jakie miejsce (nie)sprzyja reprezentantom Polski? Czym popisali się pomorscy działacze? Kto wrzucał na Twittera zdjęcie z imprezy, a potem wjechał w autobus? Jakie whisky pije Grzegorz Lato? A co jest tradycyjnym, polskim trunkiem? Kto ma "potężną główkę", a kto pił także z tymi w "milicyjnych mundurach"? I jeszcze o tym czy Marcin Burkhardt kupuje piwo w Żabce? Niżej odpowiedzi…

Trunki wysokoprocentowe są wszędzie. Towarzyszą wikariuszom na pogrzebach, politykom na uroczystościach państwowych. To dlaczego miałyby nie pojawiać się w życiu piłkarza oraz działaczy?

Zbiór frazesów na miniony miesiąc trzeźwości.

Historie niekoniecznie śmieszne.

"Pilibyśmy do szóstej, byłoby 6:0"

Najpierw jednak o tych, co alkoholu nie piją. Od pewnego czasu twarzą abstynencji jest Grzegorz Krychowiak. Piłkarz Krasnodaru wielokrotnie podkreślał, że napojom wyskokowym mówi stanowcze nie. – Nie lubię imprez i nie pije alkoholu – zarzeka się. Nie bez znaczenia były badania empiryczne. – Kiedyś spróbowałem wódki, ale to był czysty przypadek. Jako młody chłopak pomyliłem wódkę z wodą. Mój tata nawet o tym nie wie, więc miejmy nadzieję, że tego nie przeczyta – zdradził na stronie newonce.

Tym tropem etatowego reprezentanta idą młode orły. – Nie piję alkoholu. Nie czytam tego, co się o mnie pisze, ale kumpel mi wysłał, że "Puchacz gdzieś był w takim i takim stanie", a Puchacz nie wypił nigdy w życiu łyka alkoholu! Nie wypiłem nawet szampana, czy piwa, nie mówiąc o wódce – przyznał nabytek Unionu Berlin w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".

Krychowiak niesłusznie jest uznawany za pierwszą twarz piłkarskiej abstynencji. Lata świetlne przed nim nie pił Andrzej Strejlau. – Górski zadał podchwytliwe pytanie kierownikowi Tadeuszowi Oblińskiemu: "Czy jesteśmy organizacyjnie przygotowani?". Zapytany wiedział, że chodzi o butelkę. Stanęła. Oczywiście nie piłeś, ale dzieliłeś się wątpliwościami, patrząc błagalnie na Kazia. Był dylemat kto ma wystąpić Furtok czy Urban. Opowiadałeś mu o różnych zawiłościach taktyki. Górski siedział z miną sfinksa, sączył koniaczek i milczał. Po 2:30 wstał i powiedział: "Andrzejku, to my już idziemy spać, zrobisz jak uważasz" – przytacza Jerzy Chromik w książce "On, Strejlau".

Lata później Orły Górskiego jeździły po kraju jak obwoźny cyrk. Trafiły też do Łęcznej, gdzie zagrały mecz z okazji 25-lecia Górnika. Po spotkaniu, wiadomo, bankiet. Jeden z byłych piłkarzy miejscowych tak mówił o Furtoku. – Uwierz mi, wiele w życiu widziałem, ale nikogo takiego. On wódkę pił na szklanki. Nigdy wcześniej nie zobaczyłem człowieka, któremu wódka po prostu smakowała.

Nie tylko Cimanouska. Dyktator "lubi" wszystkich sportowców Białorusi?

Czytaj też

Kryscina Cimanouska (fot. Getty)

Nie tylko Cimanouska. Dyktator "lubi" wszystkich sportowców Białorusi?

Kazimierz Górski i jego piłkarze (fot. PAP)
Kazimierz Górski i jego piłkarze (fot. PAP)
Poprowadzi USA do złota? "Płakałbym, by go ubłagać, gdyby mi odmówił..."

Czytaj też

Tokio 2020. Koszykówka na igrzyskach olimpijskich: Kevin Durant podczas IO w Tokio (fot.Getty Images)

Poprowadzi USA do złota? "Płakałbym, by go ubłagać, gdyby mi odmówił..."

Z Furtokiem ciekawą dyskusję miał Jakub Białek z "Weszło": – Czyli codziennie walił pan sobie dwa piwka i był czołowym strzelcem Bundesligi? – pytał. – A co za problem? A ty nie pijesz piwa? – odpowiadał były piłkarz GKS-u Katowice. – No pewnie, że piję – przyznawał się Białek. – No to o co ci chodzi?!

Niezależnie od lat i dekad alkohol i zgrupowania reprezentacji łączyły się w pary. W 1995 roku Polacy pokonali 5:0 Słowaków. – Przed meczem siedzieliśmy do piątej nad ranem. Później ograliśmy Słowaków 5:0. I prezesowi PZPN powiedzieliśmy: "Siedzielibyśmy do szóstej, byłoby 6:0!" – mówił Wojciech Kowalczyk.

Były piłkarz Betisu Sevilla ma opinię lubiącego wypić. Nie bez kozery. Tak wspominał srebrne igrzyska z Barcelony. – Po każdym meczu szliśmy wszyscy na piwo. Jedno, dwa, trzy, może cztery. Ile kto chciał. Graliśmy co trzy dni, ale dzień później po tych piwach nie było już śladu. A ile rzeczy sobie przy tych browarach szczerze wyjaśniliśmy, co nam później pomogło! Trener Wójcik z nami nie chodził, zostawał w wiosce. Chyba był lepiej wyposażony i nie musiał się ruszać – przyznawał olimpijczyk

Alkohol na zgrupowaniu nie zawsze gwarantował wysoką wygraną. Wie o tym m.in. Łukasz Teodorczyk, dla którego impreza na zgrupowaniu kadry zakończyła się skurczeniem nie tylko portfela. Został wskazany jako ten, który zwymiotował przed drzwiami hotelowego pokoju.

– Aż po 50 tysięcy złotych musieli zapłacić wymienieni w artykule "Przeglądu Sportowego" Boruc i Teodorczyk oraz Kamil Glik i Kamil Grosicki. Kolejnych siedmiu kadrowiczów ukarano grzywną w wysokości 10 tysięcy złotych. Tyle impreza kosztowała Artura Jędrzejczyka, Michała Pazdana, Tomasza Jodłowca, Macieja Rybusa, Krzysztofa Mączyńskiego, Sławomira Peszkę i Pawła Wszołka. Wszyscy uznali swoją winę – czytamy w książce Sebastiana Staszewskiego pt. "Tajemnice kadry". Poczuciem humoru popisali się internauci - miłośnicy gry FIFA. Mniej więcej w czasie afery alkoholowej odkryli, że Teodorczyk ma specjalną umiejętność o nazwie "potężna główka". To bynajmniej nie odnosiło się do wydarzeń na zgrupowaniu, ale...

Poprowadzi USA do złota? "Płakałbym, by go ubłagać, gdyby mi odmówił..."

Czytaj też

Tokio 2020. Koszykówka na igrzyskach olimpijskich: Kevin Durant podczas IO w Tokio (fot.Getty Images)

Poprowadzi USA do złota? "Płakałbym, by go ubłagać, gdyby mi odmówił..."

Łukasz Teodorczyk (z prawej) z kolegami z kadry (fot. PAP/EPA)
Łukasz Teodorczyk (z prawej) z kolegami z kadry (fot. PAP/EPA)
ZAPOMNIANE ŻYCIORYSY. Sławomir Chałaśkiewicz

Czytaj też

Sławomir Chałaśkiewicz w karierze reprezentował barwy między innymi Hansy Rostock

ZAPOMNIANE ŻYCIORYSY. Sławomir Chałaśkiewicz

"Nie pamiętam, byłem zupełnie pijany"

Z Katalonii Wojciech Kowalczyk i reszta reprezentacji wracała wesołym samolotem. Po wylądowaniu padła znana deklaracja "Zmieniamy szyld i jedziemy dalej". Choć oceniając wydarzenia w polskiej piłce ten kultowy dziś zwrot można odczytywać raczej jako "Zmieniamy szyld i lecimy dalej". Jakoś tak się bowiem składa, że alkohol często łączy się u nas z… lotniskami.

Pierwsza głośna afera alkoholowa nie bez powodu znana jest pod nazwą Afery na Okęciu. 28 listopada 1980 roku reprezentanci kraju spotkali się w warszawskim hotelu Vera. W dniu wylotu na Maltę pojawił się na lotnisku nietrzeźwy Józef Młynarczyk. – Przyjechał na lotnisko w lekkim stanie nieważkości, ale mecz za 10 dni, więc nic się nie działo — wspominał po latach Zbigniew Boniek w rozmowie ze sport.pl.

Innego zdania był selekcjoner Ryszard Kulesza, który usunął Młynarczyka z kadry. Za kolegą wstawił się Władysław Żmuda, Stanisław Terlecki i właśnie Boniek. – Sądzili nas jak zbrodniarzy. Zaszczuli nas, byliśmy wrogami ludu, człowiek na ulicę bał się wyjść, bo w gębę mógł dostać. I za co? Bo ujęliśmy się za kolegą? Głupio bym się czuł, gdybyśmy się nie ujęli – mówił Żmuda.

Kapitan ówczesnej kadry mocno bronił Młynarczyka. – Jak nie Józek to kto? Przecież to był nasz najlepszy bramkarz. Usuwanie go z drużyny za to, że coś tam sobie wypił ponad tydzień przed meczem było absurdem – opowiada stoper reprezentacji. I dodaje: – A wie pan, co było najśmieszniejsze? Że ten, który miałby go zastąpić, czyli Zdzichu Kostrzewa, chwilowo był w stanie jeszcze gorszym niż Józek – utrzymuje Żmuda w tekście Onetu.

ZAPOMNIANE ŻYCIORYSY. Sławomir Chałaśkiewicz

Czytaj też

Sławomir Chałaśkiewicz w karierze reprezentował barwy między innymi Hansy Rostock

ZAPOMNIANE ŻYCIORYSY. Sławomir Chałaśkiewicz

Reprezentanci Polski w La Valletcie (fot. Historia Mundiali)
Reprezentanci Polski w La Valletcie (fot. Historia Mundiali)
Uśmiech z drugiej ręki. Koszulki z lumpeksu zmieniają świat

Czytaj też

Koszulka Uhyster SV. Koszt? 6 złotych. Wbrew pozorom za tymi drzwiami może być… wszystko. (Fot. Archiwum prywatne Macieja Nowaka)

Uśmiech z drugiej ręki. Koszulki z lumpeksu zmieniają świat

Nie tylko Młynarczyk był w stanie wskazującym. Towarzyszem alkoholowej przygody bramkarza był Włodzimierz Smolarek. – Zauważyłem go, jak się chyłkiem przemyka, gdzieś za plecami kolegów, żeby tylko nikt go nie zauważył. Widziałem, w jakim jest stanie, ale wcale nie pobiegłem tam z kamerą. Co innego Młynarczyk, tego nie dało się zatuszować – mówił redaktor Jacek Gucwa, który na Okęcie przyleciał zrobić relację do Dziennika TV.

Kilkanaście lat później doszło do kolejnej afery lotniczo-alkoholowej. Michał Żewłakow i Artur Boruc zostali wyrzuceni z kadry za picie na pokładzie samolotu. – Zachowywali się głośno. Zwróciłem uwagę, bo kręcili się po pokładzie, zaczepiali stewardesy. Uznałem, że ich zachowanie jest niegodne reprezentantów Polski. Stanowczo kazałem się uspokoić. Nie interesowały mnie tłumaczenia, że piją tylko wino. Mieli siedzieć spokojnie jak inni kadrowicze – mówił Smuda w listopadzie 2010.

Michał Żewłakow tłumaczył się w rozmowie ze sport.pl. – Wypiłem trzy małe butelki wina. Z plastikowych kieliszków, a nie prosto z butelki, jak słyszałem. Gdybym z Arturem wypił cały zapas wina, co też ponoć miało miejsce, na lotnisku nie poszedłbym jako pierwszy do dziennikarzy.

Drink o nazwie Wściekły Byk mamy po wymieszaniu piwa i wiśniówki. Piłkarz ostatecznie opuścił zgrupowanie w stroju Chicago Bulls. A wściekły był Smuda. – Nie wszystkie zawirowania w kadrze dało się wyciszyć tak, jak robiło się to w klubach. To było zgubne, bo czasami myślałem, że w reprezentacji mogę więcej. Wiele z tych nie można określać mianem potrzebnych. Gdzie była lepsza zabawa? W USA czy na Ukrainie? Nie pamiętam, byłem zupełnie pijany – żartował bramkarz Legii.

Uśmiech z drugiej ręki. Koszulki z lumpeksu zmieniają świat

Czytaj też

Koszulka Uhyster SV. Koszt? 6 złotych. Wbrew pozorom za tymi drzwiami może być… wszystko. (Fot. Archiwum prywatne Macieja Nowaka)

Uśmiech z drugiej ręki. Koszulki z lumpeksu zmieniają świat

Michał Żewłakow w 2010 roku (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
Michał Żewłakow w 2010 roku (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)

"Jestem młody, co może się stać"

Bawić potrafią się nie tylko w reprezentacji. Andrzej Iwan wspominał o tym, jak kolega z Wisły Kraków – Janusz Krupiński – rozbił samochód o ściany Kościoła Mariackiego. – Jak było wolne, to chodziło się na imprezy. Ale to nie było tak, że my codziennie balowaliśmy w "Klubie Pod Jaszczurami". "Ajwen" to trochę przejaskrawił. Czasem się poszło, no byliśmy młodymi ludźmi – tłumaczył Andrzej Targosz, którego auto miało zderzyć się z murami.
– Jasiek wziął kluczyki, ale on nawet prawa jazdy nie miał. Nie miał pojęcia, gdzie sprzęgło, a gdzie hamulec. Jeszcze but mu spadł. Wiadomo, że na imprezie kompotu nie pił. Nikomu nic się nie stało, a kościół też jak stał, tak stoi – tłumaczył się Targosz w rozmowie z 2x45.info.

Jakie konsekwencje były za rozbicie dużego fiata? – Dostaliśmy po pieniądzach. Krupiński za to, że jechał, a ja za to, że mu udostępniłem samochód. Dzisiaj też jak się uderzy w słup, to dostaje się mandat – dodawał były piłkarz Wisły Kraków.

W przypadku Michała Żewłakowa nie skończyło się tylko na karze finansowej nałożonej przez klub. Były reprezentant Polski rozbił w grudniu 2020 bmw o miejski autobus. We krwi miał 1,6 promila alkoholu.

"Mam świadomość, że jako były kapitan reprezentacji Polski i wielokrotny reprezentant kraju, a także osoba wciąż aktywna w środowisku piłkarskim, powinienem być nie tylko źródłem dumy dla kibiców, ale także wzorem dla piłkarzy, przede wszystkim tych najmłodszych" – napisał w oświadczeniu.

Nim wsiadł do samochodu i zanim opublikował to oświadczenie wrzucił na Twittera zdjęcie z zakrapianej imprezy. – Pozbawienie mnie możliwości prowadzenia samochodu przez okres trzech lat komplikuje mi życie i moje sprawy zawodowe. Samo dojeżdżanie do Lublina będzie problemem. Zastanawiam się co dalej – mówił z rozbrajającą szczerością dziennikarzowi Onetu po wyroku sądu.

(screen: profil na Twitterze Michała Żewłakowa)
(screen: profil na Twitterze Michała Żewłakowa)

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie X Wydział Karny uznał oskarżonego Michała Żewłakowa za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu, czyli jazdy autem w stanie nietrzeźwości. Dyrektorowi sportowemu Motoru Lublin wymierzono karę grzywny w wysokości 20 tys. zł grzywny.

Szczęście w nieszczęściu, że z powodu nietrzeźwości Żewłakowa nikt nie ucierpiał. Dariusz Dudka miał mniej szczęścia - śmiertelnie potrącił pieszego. Do tragedii doszło w 2003 roku. Ówczesny piłkarz Amiki Wronki był pod wpływem alkoholu, ale kara nie była surowa. Sąd orzekł, że winnym był pieszy.

– To była właśnie ta sodówka. Sądziłem, że mogę robić wszystko. Tamten okres był dla mnie trudny, bo rok nie grałem, leczyłem kontuzję kostki. Na trzy miesiące pojechałem do Schalke na rehabilitację. Wróciłem, wyciągnęli mi śruby, noga wciąż mnie bolała. Musiałem odreagować: imprezy, alkohol. Myślałem: "Jestem młody, co może mi się stać? " – przyznał się w "Przeglądzie Sportowym".

Psychoza

Są piłkarze, którym alkohol ponoć pomaga. Igor Sypniewski mawiał o sobie, że najlepsze mecze grał na kacu. Choć pił tak regularnie, że do niego nie dopuszczał. Przed arcyważnym meczem z Manchesterem United pił do odcięcia, a alkohol donosił mu Polak pracujący w hotelu.

"Sączyłem browara i tłumaczyłem, że moim zdaniem ten cały Beckham, to nie jest wielki gracz. Nadal tak uważam, choć wielu się śmieje, gdy to mówię — grałem przeciwko wielu lepszym. Miał super uderzenie, dośrodkowanie z rzutu wolnego i rożnego, ale nie miał takiej maniany, jak... Jak choćby ja" – tłumaczył Sypniewski w biografii.

"Oj, musiał się ten chłopak zdziwić nie mniej niż ja sam, gdy usłyszał moje nazwisko w pierwszym składzie, a potem zobaczył kilka akcji, w których kręciłem tym jego Beckhamem, jak barankiem, biorąc na najprostszy zwód – na zamach. Nie, żebym słynnego Anglika lekceważył. Dobrze wiem, że gość jest legendą światowej piłki, multimilionerem, symbolem futbolu, a ja... schorowanym trzydziestoparolatkiem siedzącym w mieszkaniu matki na Bałutach" – wspomniał w biografii.

Panathinaikos Sypniewskiego przegrał 1:3, choć dopóki Polak był na boisku, to remisował. Beckham, Real Madryt, ikona popkultury, własny klub w Miami. Kariera Sypniewskiego nie skończyła się aż tak dobrze.

Marcin Burkhardt, niegdyś uważany za wielki talent, szybko dostał miano alkoholika. W 2005 został wyrzucony z obozu Amiki za pijaństwo. – Nie muszę wstać rano i od razu się napić, żeby normalnie funkcjonować. Nie muszę się napić na sen. Nie zaglądam do kieliszka. Tymczasem otwieram gazety i czytam, że jestem alkoholikiem. Przylgnęła do mnie jakaś dziwna łatka, podczas gdy ja jestem normalnym człowiekiem – mówił.

Marcin Burkhardt w Jagiellonii (fot. PAP)
Marcin Burkhardt w Jagiellonii (fot. PAP)

Opinia pijaczka ciągnęła się za piłkarzem przez całą karierę. Podobne zdanie mieli lata potem kibice Miedzi Legnica. – Ktoś napisał sprejem na budynku klubowym: "Burkhardt kupuje piwo w Żabce, a Madejski je w McDonaldzie". Może i Madej jadł w McDonaldzie. Ja kupiłem kilka razy piwo w Żabce, ale nie uważam, że to jest jakieś przestępstwo. Piłkarz to też człowiek. Jak wypije raz na tydzień jedno piwo czy wieczorem lampkę wina z dziewczyną, to tragedia się nie stanie – mówił w rozmowie z 2x45.

– W pewnym momencie wpada się w taką psychozę. Nie możesz nawet wyjść do Żabki po piwo, bo ludzie cię obserwują. Przeżywałem taki okres. Do sklepu chodziła dziewczyna po desperadosa, bo jak ja kupię, to zaraz mnie opiszą – mówił w rozmowie z 2x45.info.

Są też trenerzy, którzy doceniają zbawienny wpływ alkoholu. – W dzisiejszym świecie piłki nożnej zawodników często kreuje się na świętych, którzy w ogóle nie powinni dotykać alkoholu. Nawet w Polsce niektórzy myślą, że wypicie piwa po meczu to niemal zbrodnia, a przecież ono jest wtedy zdrowe, bo ma odpowiednie wartości odżywcze. Tak samo jak imprezy, które pomagają się odstresować – mówił w "Przeglądzie Sportowym" Angel Perez Garcia, były trener Piasta Gliwice.

70 butelek wódki

Popularne hasło "nie ma futbolu bez alkoholu" nie dotyczy tylko piłkarzy i trenerów. Często do krwiobiegu wpuszczali C2H5OH przede wszystkim, działacze. W 2012 roku dziennik.pl opublikował artykuł o dużo mówiącym tytule "Polscy działacze zaskoczyli UEFA. Wypili całą wódkę".

Podczas spotkania Hiszpanii z Irlandią rozgrywanym w trakcie polsko-ukraińskiego EURO wybitnym przygotowaniem kondycyjnym popisali się członkowie Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Na trawie lepsi okazali się piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego, którzy wygrali 4:0. W loży VIP popis dali nasi działacze. Padło 70 butelek wódki.

Alkohol sprzyjał integracji. – Działacze zawsze lubili się zabawić, zwłaszcza na wyjazdach. Czuli wolność. Czasami chętnie integrowali się z nami. Oj, piło się z takimi, nawet w milicyjnych mundurach, choć ja to wolałem towarzystwo chłopaków z drużyny – wspomina w "Przeglądzie Sportowym" Andrzej Iwan, który przecież znany był z walki z nałogiem.
– Leo się wkurzał, bo działacze na zgrupowania jeżdżą w zupełnie innym celu niż drużyna. My jedziemy tam zawodowo, trener chce poskładać drużynę, potrenować, zmobilizować, a oni są turystami. Bawią się, konsumują — mówił de Zeeuw w rozmowie z "Dziennikiem".

Leo Beenhakker prowadził reprezentację Polski w latach 2006-2009 (fot. Getty Images)
Leo Beenhakker prowadził reprezentację Polski w latach 2006-2009 (fot. Getty Images)

Padły też nazwiska. – Nie może być tak, że piłkarze widzą w drodze na mecz, jak ich bądź co bądź przełożeni bawią się w najlepsze. W samolocie jeden z nich krzyczy do drugiego, który kiwa się przed toaletą: Heniu, masz jedzenie na krawacie, a on konsumuje tę resztkę z krawata, a później idzie do Leo po autograf. Przecież to jest niesmaczne — przekonywał Holender.

— Nie może tak być, że drużyna wybiega na rozgrzewkę, wraca do szatni, a tam jak zwykle bardzo zmęczony pan Olkowicz w towarzystwie pana Bugdoła i Laty. I coś mówią do zawodników, że Leo cieszy się zaufaniem zarządu. Nie może być tak, że pan Placzyński, który jest w PZPN najważniejszy, na lotnisku w obecności dziennikarzy atakuje Jacka Krzynówka, bo nie podobało mu się, jak zagrał. Nie jest normalne, że pan działacz Greń zaprasza do małego hotelu w Bydgoszczy swoich znajomych, którzy plują na nas i głoszą, że ja z Leo handlujemy piłkarzami — dodawał de Zeeuw.

Tak jak Sypniewski twierdził, że alkohol pomaga mu podczas meczu, tak niektórzy działacze myślą o swoim zawodzie. – Jestem gościnny, jak każdy góral. Myślę, że 95 procent alkoholu w życiu wypiłem służbowo. Kiedy przyjeżdżają do nas przedstawiciele innych federacji albo wyjeżdżamy my, dochodzi do oficjalnych spotkań, na których podaje się alkohol. Gospodarzem bankietu jest prezes federacji, a organizuje go sekretarz generalny — mówił w "Polska The Times" Zdzisław Kręcina.

A jaki trunek preferuje były sekretarz PZPN? – Jeśli alkohol, to czysta. To tradycyjny polski napój. Na spotkaniach z zagranicznymi działaczami było też piwo, wino. Ale tradycyjnego toastu nie wypadało wznieść niczym innym niż Wyborową. Chyba przez to zaczęto mnie kojarzyć z wódką – twierdził.

Kręcina miał zawsze towarzysza i jednocześnie przełożonego — Grzegorza Lato. – Kto nie lubi wypić? Teraz to tylko po lampce białego albo czerwonego do kolacji. Z żoną rozpijemy butelkę, bo to tylko cztery rozlania. A jak sąsiad przychodził jeszcze niedawno na meczyk, to wystawiałem butelkę ulubionej whisky. Nie, żadnego tam blenda, to dla mało wprawionych. Lubię szczególnie jednego single malta – Oban się nazywa. Trudno dostać osiemnastkę, to kupuję czternastolatka. Miód w przełyku — tłumaczył Jerzemu Chromikowi w swoje 70. urodziny.

— W Wielkim Tygodniu nie piję alkoholu, tak samo przed Wigilią. Pewne zasady trzeba w życiu mieć! Wątroba też musi odpocząć— puentował Lato.

Grzegorz Lato w czasach prezesury w PZPN (fot. PAP)
Grzegorz Lato w czasach prezesury w PZPN (fot. PAP)

Epilog

"Wciągnięcie się w alkoholizm postępuje daleko szybciej niż przyzwyczajenie się do nikotyny. Byłem pijakiem bardzo początkującym, ale wiem coś o tym. Alkohol działa potężniej niż nikotyna — dodaje tzw. "skrzydeł" myśli i uczuciom. Wszystko zdaje się łatwym i bliskim, po najtrudniejsze rzeczy, wydaje się, że trzeba tylko sięgnąć. Sięga się i nawet za pierwszym, drugim razem coś w tej ręce zostaje. Sięga się trzeci raz i czwarty — zostaje coraz mniej. Ale przyjemność łatwego sięgania jest wielka i tak się szybko człowiek "wysięga", że potem nie zostaje mu nic, a sięganie trwa dalej i ogranicza się tylko do zamiarów. Alkoholicy żyją zamiarami".

Alkohol zapewnił nam wiele zabawnych historii. Są jednak przykłady — choćby Janczyka i Sypniewskiego — że pić trza umić, jak mówił Jan Nowicki w "Sztosie" Pasikowskiego.

A jak już wypiłeś to zamów taksówkę.

29.08., na dwa dni przed końcem miesiąca trzeźwości – policjanci zatrzymali 362 pijanych kierowców. To 362 potencjalnych morderców. Sierpień i tym razem nie był czasem refleksji.

Oko na Lewandowskiego. Zobacz jak grał w meczu z San Marino
Robert Lewandowski (fot. Getty Images)
Oko na Lewandowskiego. Zobacz jak grał w meczu z San Marino

Najnowsze
Taylor Swift... na koszulkach Barcelony! Wyjątkowy projekt
Taylor Swift... na koszulkach Barcelony! Wyjątkowy projekt
| Piłka nożna / Hiszpania 
Taylor Swift i Robert Lewandowski (fot. Getty)
Nie żyje legendarny piłkarz Legii Warszawa
Antoni Trzaskowski (fot. 400mm.pl/Marcin Szymczyk)
nowe
Nie żyje legendarny piłkarz Legii Warszawa
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
"Lewy" porównany do mistrza świata. Dawna gwiazda komplementuje Polaka
Fernando Morientes porównuje Roberta Lewandowskiego do Filippo Inzaghiego (fot. Getty).
tylko u nas
"Lewy" porównany do mistrza świata. Dawna gwiazda komplementuje Polaka
Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
Powrót Rosjan i igrzyska w Indiach? Nowa szefowa MKOL przed trudnymi decyzjami [WIDEO]
Mieszko Rajkiewicz (fot. TVP Sport)
Powrót Rosjan i igrzyska w Indiach? Nowa szefowa MKOL przed trudnymi decyzjami [WIDEO]
| Inne 
Sensacyjna pogromczyni Świątek poznała kolejną rywalkę
Jessica Pegula awansowała do półfinału Miami Open (fot. Getty).
Sensacyjna pogromczyni Świątek poznała kolejną rywalkę
| Tenis / WTA (kobiety) 
Zaczyna się finał PŚ. O której rano w Planicy ostatnie kwalifikacje?
Relacja na żywo z treningów i kwalifikacji w Planicy w TVPSPORT.PL (fot. Getty Images)
Zaczyna się finał PŚ. O której rano w Planicy ostatnie kwalifikacje?
| Skoki narciarskie 
Ancelotti odejdzie z Realu? Wraca temat reprezentacji!
Carlo Ancelotti (fot. Getty Images)
Ancelotti odejdzie z Realu? Wraca temat reprezentacji!
| Piłka nożna / Hiszpania 
Do góry