Pomeczowe wypowiedzi czasem potrafią przejść do historii. Tak też zapewne będzie i tym razem. Po tym, jak reprezentacja Węgier wymęczyła zwycięstwo 2:1 z Andorą, selekcjoner Madziarów, Marco Rossi otwarcie skrytykował swoich piłkarzy. – Jeśli w końcu nie zaczną robić tego, czego od nich wymagam, albo więcej ich nie powołam, albo sam odejdę – przyznał krewki szkoleniowiec.
Reprezentacja Węgier w ostatnim meczu podczas wrześniowej przerwy reprezentacyjnej podejmowała Andorę, opromienioną zwycięstwem 2:0 z San Marino. Wydawało się, że Madziarzy szybko uporają się z kopciuszkiem – po 18. minutach na Puskas Arenie było bowiem 2:0 po golach Adama Szalaia i Endre Botki. Wtedy z zespołem Marco Rossiego zaczęły dziać się cuda. To Andorczycy zaczęli przeważać i strzelili dwie bramki. Na szczęście dla gospodarzy, tylko trafienie Maxa Llovery zostało zaliczone. Po wielkim wysiłku Węgrzy wygrali 2:1 i wciąż są w grze o miejsce barażowe w "polskiej grupie". Na razie zajmują czwarte miejsce z dziesięcioma punktami, będąc o oczko za Polską i o dwa za Albanią.
Wściekłości po meczu nie ukrywał selekcjoner reprezentacji Węgier, Marco Rossi. – Zupełnie zapomnieliśmy, co mamy robić na boisku. Zrobiliśmy wiele błędów, i pod bramką rywala, i pod naszą bramką. Muszę poważnie porozmawiać z piłkarzami. Powiem im, kto moim zdaniem chce robić to, co mówię, a kto się nie przykłada – grzmiał Włoch. – Nie pytajcie mnie, kogo zabraknie na następnym zgrupowaniu. Gwarantuję, że będą to wszyscy, którzy nie wykonują moich poleceń. Albo w końcu piłkarze zaczną robić to, co od nich wymagam, albo ich nie powołam. Mogę też odejść – przekonywał dziennikarzy.
Obchodzący w czwartek 57. urodziny Rossi trenerem Węgrów jest od 2018 roku. – Gdy przychodziłem tu trzy lata temu, męczyliśmy się z Estonią w dywizji C Ligi Narodów. Teraz potrafimy przeciwstawić się dużo mocniejszym. Za mecz z Andorą się wstydzę. Kibice czekali na widowisko. Nie mogę jednak nic zrobić. Zobaczyłem tyle błędów, ile na wszystkich meczach podczas Euro. Zrobiliśmy krok wstecz. Dobrze, że jestem rodzinnym facetem. Gdyby nie to, po takim meczu popełniłbym samobójstwo – wypalił Włoch.
Przed Węgrami jeszcze cztery spotkania w eliminacjach. Zagrają oni jeszcze z Albanią, Anglią, San Marino, a w meczu ostatniej kolejki zmierzą się z Polską.