W czwartek sąd w Monachium rozstrzygnął sprawę, w której oskarżonym był piły piłkarz reprezentacji Niemiec i Bayernu, a obecnie Olympique Lyon, Jerome Boateng. Obrońcy zarzucano przemoc domową wobec swojej byłej partnerki i uznano go winnym. Zawodnik do więzienia jednak nie trafi, będzie musiał zapłacić za to blisko dwa miliony euro odszkodowania.
O nazwisku Boateng było głośno już na początku 2021 roku. Wtedy media rozpisywały się na temat Katarzyny Lenhardt. Polka została znaleziona martwa 10 lutego, podejrzewano, że partnerka piłkarza popełniła samobójstwo. Równocześnie zawodnik toczył spór sądowy z matką dwójki swoich dzieci w związku z wydarzeniami z 2018 roku. Wtedy para udała się na wspólne wakacje, w czasie których zawodnik zachowywał się w sposób nieakceptowalny dla kobiety.
Boateng udał się z byłą partnerką na wyspy Turks i Caicos. Zawodnik miał między innymi rzucać w kobietę szklaną latarnią czy torbą pełną drinków. Stoper nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów, sąd orzekł jednak o jego winie. Tym razem były reprezentant kraju uniknie jednak więzienia, ale będzie zmuszony zapłacić odszkodowanie.
Kwotę wyznaczono na 1,8 miliona euro. Była partnerka piłkarza nie otrzyma jednak tej kwoty od razu. Sąd nakazał zawodnikowi zapłacić 30 "dniówek", a każdą z nich oceniono na 30 tysięcy euro. Z tego powodu ogólna kwota jest tak wysoka, a kobieta dostanie pieniądze ratalnie.