| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Uchodzący za jednego z najbardziej utalentowanych polskich piłkarzy Jakub Kamiński mógł opuścić tego lata Lecha Poznań. Jak poinformował Mateusz Borek w programie "Odliczanie do Mundialu" 19-letni piłkarz miał propozycję transferu z Bundesligi, a "Kolejorz" mógł zarobić krocie za swojego piłkarza. Klub z Poznania nie przyjął jednak tej oferty.
Gośćmi Macieja Iwańskiego w programie "Odliczanie do Mundialu" byli Mateusz Borek, Piotr Koźmiński i Piotr Włodarczyk. Głównym tematem dyskusji były ostatnie mecze reprezentacji Polski w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw świata. Nasi eksperci poświęcili sporo uwagi debiutantom, m.in. Jakubowi Kamińskiemu z Lecha Poznań i Nikoli Zalewskiemu z AS Roma, którzy rozegrali pierwszy mecz z orzełkiem na piersi przeciwko San Marino (7:1).
– U nas czasami niestety jest tak, że żeby kogoś pochwalić, to trzeba kogoś zganić. Była taka narracja: Kamiński z polskiej Ekstraklasy potyka się o własne nogi, Zalewski z włoskiej szkoły jest o wiele lepszy. Nie lubię takich porównań, bo uważam, że z Kamińskiego będziemy mieli jeszcze mnóstwo pociechy. Jest młody, ma jeszcze czas, by ustabilizować formę. Poza tym, już przecież Lech odrzucał za niego oferty i to nie w wysokości 2-3 mln euro, a 9-10 mln euro, jak mówił Mateusz – powiedział Piotr Koźmiński z portalu WP Sportowefakty.
– Dyrektor sportowy VfL Wolfsburg Joerg Schmadtke dawał za niego 10 mln euro. Wolfsburg wypożyczył z opcją transferu definitywnego Josipa Brekalo do Torino i na jego pozycję ściągnął Dodiego Lukebakio, bo potrzebuje szybszego piłkarza. Dlatego chcieli Kamińskiego – podsumował Mateusz Borek.
Jakub Kamiński zagrał w tym sezonie w każdym z sześciu ligowych meczów Lecha Poznań od pierwszej minuty i zdobył dwie bramki.