Nadchodzą zmiany w Polskim Związku Towarzystw Wioślarskich. Z fotelem prezesa żegna się Ryszard Stadniuk. Na czele polskiego wioślarstwa stoi od 1996 roku, co sprawia, że jest najdłużej panującym prezesem związku sportowego w Polsce. W jakiej kondycji zostawia polskie wiosła i któremu z trzech potencjalnych swoich następców udzieli głosu poparcia?
Beata Oryl-Stroińska, TVPSPORT.PL: Trudno jest się rozstać z prezesowaniem po 25 latach piastowania tej funkcji?
Ryszard Stadniuk:– Zdecydowanie. To dla mnie bardzo trudny moment, bo przecież to nie tylko 25 lat bycia prezesem PZTW, ale kilkadziesiąt lat więcej w roli zawodnika. Nie jest to łatwe, tym bardziej, że kończy się także moja misja w Europejskiej Federacji Wioślarskiej, w której byłem szefem, ponieważ osiągnąłem wiek 70 lat, co oznacza, że z końcem roku muszę skończyć pracę na rzecz tej organizacji. Będę musiał sobie jakoś z tym poradzić. Na pewno będę cały czas z wioślarstwem, będę obserwował polskie wioślarstwo i będę bardzo blisko.
– W jakiej kondycji zostawia Pan Polski Związek Towarzystw Wioślarskich?
– Patrząc na dorobek medalowy tych 25 lat, to uważam, że w niezłej kondycji. Dużo sukcesów olimpijskich: 4 złote medale, 2 srebrne i 2 brązowe, ale przecież także wiele medali mistrzostw świata i Europy. Na potencjał, który ma polskie wioślarstwo, a więc liczbę zawodników i bazę klubową, jest to doskonały wynik i na pewno sporym wyzwaniem będzie utrzymanie takiej pozycji polskiego wioślarstwa. Oczywiście jest to możliwe. Być może będzie to robione nowszymi metodami, bo młodsi ludzie mają lepsze pomysły. Serdecznie im tego życzę, aby się udało.
– To znaczy, że nie ma obaw o młodzież, o tych, którzy mają zastąpić najbardziej doświadczonych polskich wioślarzy?
– Jeszcze rok temu obawiałem się, że sytuacja nie jest dobra, ale w tym roku widzę, że zaplecze jest doskonałe. Właśnie tutaj, głównie w Posnanii (rozmowę przeprowadzono na Przystani Poznań – przyp.red.) między innymi dzięki doskonałej pracy trenera Macieja Kurka. Ostatnie mistrzostwa Europy U-23 pokazały, że jest zaplecze, że możemy być spokojni. Wierzę w to, że te wieloletnie sukcesy polskich wioseł spowodują, że wreszcie w Ministerstwie Sportu uda się wprowadzić program, o który od lat walczę. Tak nieszczęśliwie się złożyło, że było wiele strategicznych zmian w ministerstwie, m.in. na stanowisku ministra i dlatego nie udało się tego sfinalizować. Obecne władze są o tym poinformowane i jestem przekonany, że uda się to wprowadzić w życie.
– Kondycja finansowa PZTW też jest dobra?
– Na pewno nie zostawiam Związku z długami. Nie jesteśmy Związkiem, który posiada ogromny majątek, natomiast nie mamy żadnych zaległości, dlatego uważam, że kondycja finansowa jest dobra.
- W wyborach na prezesa PZTW, które odbędą się w sobotę 11 września wystartuje trzech kandydatów, trzech utytułowanych byłych reprezentantów Polski: Paweł Rańda, Adam Korol i Sebastian Kosiorek. Któremu z nich daje Pan swój głos poparcia?
– Mam swojego faworyta, ale nie chcę publicznie wyrażać swojej opinii, ponieważ być może tą drogą mógłbym mu zaszkodzić, różnie to bywa. Liczę, że wybory odbędą się drogą demokratyczną i wygra kandydat z największym poparciem.
– W takim razie co by Pan poradził swojemu potencjalnemu następcy?
– Konsekwentną pracę, nie podejmowania gwałtownych decyzji i doboru ludzi, których należy obciążyć obowiązkami, ale dając im również kompetencje. Jeżeli ktoś będzie chciał sterować wszystkim z pozycji prezesa i o wszystkim decydować, nie będzie to najlepsze.
– Zapewnia Pan, że będzie cały czas przy wioślarstwie. Gdzie zatem Pan widzi siebie w tym środowisku już bez fotela prezesa?
Na razie to chyba na wakacjach. A tak na poważnie, to daję sobie najpierw czas na odpoczynek i większy dystans do tego, przynajmniej na najbliższy rok. Najbardziej z tego ucieszy się na pewno moja rodzina, bo zbliżający się urlop będzie pierwszym, wspólnym od wielu, wielu lat.