| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Lech Poznań podejmie Wisłę Kraków w jednym z najciekawszych meczów 8. kolejki PKO Ekstraklasy. Zespół Macieja Skorży jest liderem i w pierwszych spotkaniach sezonu prezentuje się z bardzo dobrej strony. – Trener potrafił dotrzeć do zawodników, ale na razie nie ma powodów do euforii – uspokaja Mariusz Mowlik, były gracz Kolejorza.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Rozmawialiśmy na początku kwietnia, gdy patrząc na grę Lecha trudno było o optymizm. Teraz to się zmieniło.
Mariusz Mowlik: – Wreszcie wyciągnięto wnioski. Maciej Skorża przez końcówkę poprzednich rozgrywek przyglądał się zawodnikom i latem podejmował decyzje. Widać, że trener potrafił dotrzeć do drużyny. Wciąż nie ma jednak powodów do euforii. Liczy się regularność i to, jak zespół będzie punktował do maja. Trzeba zachować chłodną głowę i nie podniecać się tym, że Lech po siedmiu kolejkach jest liderem.
– Co udało się poprawić? W minionym sezonie Dariusz Żuraw często rotował stoperami. Te zmiany nie dawały efektu, bo i tak często popełniali oni błędy.
– Tak, zazwyczaj były to jakieś indywidualne pomyłki. Ich przyczyną było to, że obrońcy byli osamotnieni i musieli radzić sobie z większą liczbą rywali. Skorża zadbał o równowagę, pochwalić trzeba go przede wszystkim za to, że poukładał środek pola. W tej formacji Lech miał ogromne kłopoty przy przechodzeniu z ataku do defensywy i odwrotnie. Obecnie drużyna ma nad tym kontrolę. Trener znalazł na to sposób, nawet kosztem tego, że miejsce w wyjściowej jedenastce stracił Dani Ramirez.
– Wydaje się, że Lech wreszcie trafił z transferami.
– Za wcześnie, by to ocenić. Oczywiście, mówi się, że w klubie pojawili się zawodnicy z dużymi umiejętnościami. Siedem spotkań to za mało, by coś przeanalizować. Na pewno również pod tym względem są powody do optymizmu. Jako "transfer" można traktować Joao Amarala, który wrócił do Poznania. Już wcześniej miał duży potencjał, stwarzał sytuacje. Do każdego piłkarza trzeba mieć jednak inne podejście. Widać, że Skorża umiał wydobyć z niego bardzo wiele. Największy pozytyw to fakt, że Lech wreszcie wygląda jak drużyna.
– Kolejorz na razie jest niepokonany. W ostatnich kolejkach, w starciach z Pogonią Szczecin i Rakowem Częstochowa, potrafił podnieść się, gdy przegrywał. To buduje pewność siebie?
– Bez wątpienia. W meczu z Rakowem wytrzymali i nie stracili trzeciego gola. Potem odrobili straty i mogli nawet wygrać. Te remisy to cenne wyniki w starciach z czołowymi zespołami. Zdobywanie punktów w takich okolicznościach buduje szatnię, wzmacnia wiarę. Widać, że podejście i mentalność się zmieniły.
– Jak mocno Lechowi może pomóc to, że Legia Warszawa rywalizuje w grupie Ligi Europy? Rok temu poznaniacy nie poradzili sobie z grą co parę dni.
– Skorża musi sprawić, że piłkarze nie będą o tym myśleć. Lech musi skupić się na sobie, myśleć o najbliższym spotkaniu, a nie zerkać w tabelę i zastanawiać się, co zrobi Legia. To podstawowa kwestia. Nie wyobrażam też sobie jakiejś asekuracji w deklaracjach. Lech powinien walczyć o tytuł co roku. Skoro teraz jest liderem, nikt nie powinien temu zaprzeczać. Kolejorz nie może się bać.
– W poprzednim sezonie sprzedano Jakuba Modera i Tymoteusza Puchacza. Latem tego roku klub zrezygnował z atrakcyjnych oferta za Jakuba Kamińskiego. Lech zmienia filozofię?
– Rozumiem podejście władz klubu, nastawienie na sprzedaż zdolnych graczy i zarabianie piłkarzy. Z drugiej strony mamy Legię, która zgarnia kolejne trofea, a przy okazji również zarabia na niektórych zawodnikach. Wygląda na to, że teraz poznaniacy wreszcie chcą wskoczyć na poziom Legii i dlatego zatrzymali chociażby Kamińskiego. To rozsądna decyzja, bo jeżeli piłkarz dalej będzie się wyróżniał w Ekstraklasie, wywalczy mistrzostwo a za rok pokaże się w europejskich pucharach, to będzie można sprzedać go za dużo większe pieniądze.
– Zdecydowaną większość piłkarzy sprowadzonych do Lecha stanowią obcokrajowcy. To jednak trend, który widzimy w większości naszych drużyn.
– I nie dotyczy tylko polskiej ligi. Takie są realia i trzeba się z nimi pogodzić. Kibice każdego zespołu muszą mieć jednak lokalnych idoli, z którymi będą się identyfikować. W Legii są nimi chociażby Artur Boruc czy Artur Jędrzejczyk, Wisła ma Jakuba Błaszczykowskiego. Lech w ostatnim czasie wprowadził do zespołu wielu wychowanków i też powinien doczekać się takiej postaci.
– Kapitanem zespołu został Mikael Ishak, który rozegrał w klubie tylko jeden sezon. Nie zdziwiło to pana?
– Zazwyczaj kapitanem zostaje gracz z największym stażem w klubie albo najlepszy piłkarz w zespole. Kiedy widziałem, że kapitańską opaskę zakładał Mickey van der Hart, jako były zawodnik Lecha czułem zażenowanie. To przeciętny jak na polskie realia bramkarz, w dodatku obcokrajowiec, który w Kolejorzu też nie gra zbyt długo. Ishak wygląda na lidera tego zespołu, zdobywa bramki i widać, że ma wpływ na szatnię. Dla mnie ten wybór jest uzasadniony.
– Ma pan kontakt z kibicami Lecha? Jak wyglądają nastroje po pierwszych kolejkach?
– Latem było duże rozczarowanie, zmęczenie tym, że klub znów zawiódł w lidze. Teraz pojawiło się światełko w tunelu, jest nadzieja. Z każdym kolejnym udanym meczem kibice będą znów nabierać zaufania. Fani chcą walki o mistrzostwo do końca, ale trzeba zachować ostrożność.
– Maciej Skorża okaże się trenerem, który wreszcie poprowadzi Lecha do sukcesów?
– Jako ostatni wywalczył z klubem tytuł i wrócił także po to, by wygrywać. Skorża nie będzie wprowadzał młodych kosztem wyników, on chce sięgać po trofea. Oczywiście jedno nie wyklucza drugiego. Uważam wręcz, że młodym piłkarzom łatwiej będzie stopniowo wchodzić do drużyny, gdy ta będzie zwyciężała. Lech potrzebuje impulsu w postaci sukcesu, bo tego od lat brakuje. Inna kwestia to fakt, że Kolejorz nie może liczyć na to, że piłkarze klasy Modera czy Puchacza będą pojawiać się co sezon czy dwa.
– Teraz Lecha czeka starcie z Wisłą Kraków, która w ostatnich latach zmagała się dużo większymi problemami niż Kolejorz. Wygląda jednak na to, że w tym sezonie Biała Gwiazda wreszcie powalczy o coś więcej niż utrzymanie.
– Do Wisły też powoli wraca porządek. Wokół klubu były wielkie zawirowania, lecz spokój, który powoli się pojawia, wpływa także na wyniki. Latem przyszedł dobry trener. Adrian Gula dość szybko poukładał zespół, mimo że było w nim wiele zmian. Pierwsze kolejki pokazały, że Biała Gwiazda chce grać ofensywnie, bo ma ku temu zawodników. Strzela sporo goli, pokonała już Legię. W piątek w Poznaniu obejrzymy ciekawe widowisko, a Lecha czeka trudne zadanie.
– Czy to wreszcie będzie sezon, który zakończy się sukcesem Lecha?
– Obecnie to wróżenie z fusów, przed drużyną daleka droga. Myślę, że Kolejorz na pewno będzie miał jakiś kryzys. Ważne będzie to, jak wtedy zareaguje Maciej Skorża i czy ewentualne potknięcia poznaniaków wykorzystają przeciwnicy. Kadra Lecha jest szersza niż w ubiegłym sezonie, bardziej zbilansowana. Trener ma większe pole manewru. Działania klubu na rynku transferowym wyglądały na planowane, to nie była reakcja na problemy. W poprzednich oknach pojawiały się jakieś wypożyczenia w ostatniej chwili, nie zawsze było w tym widać jakąś koncepcję. Tym razem było inaczej. Mam nadzieję, że to przyniesie efekty i sprawi, że Lech wreszcie powalczy o najwyższe cele.