| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W Legii nigdy nie ma wiele czasu na radość, ale też na zmartwienia – twierdzi Czesław Michniewicz, szkoleniowiec mistrzów Polski. W środę Wojskowi wygrali ze Spartakiem Moskwa, w niedzielę czeka ich powrót do ligowej rzeczywistości i rywalizacja z Górnikiem Łęczna.
– Moskwa przyniosła pozytywne emocje, ale jest też moment zadumy. Wielu z nas oglądało też spotkanie Leicester z Napoli i śmiejemy się, że to Formuła 1 – wszystko toczyło się w bardzo szybkim tempie. Josue żartował, że zepsuł mu się telewizor, bo taka była dynamika meczu. Musimy skupić się na lidze, choć pilnować też Ligi Europy. Mocniej wierzyłbym, że będziemy liderować w Ekstraklasie, a nie na arenie międzynarodowej. Za nami dopiero pierwsza kolejka. Jest miło, ale nadal niczego to nie przesądza – twierdzi Czesław Michniewicz, trener Legii Warszawa.
– Zawodnicy mają świadomość, ze zespół, który nie jest faworytem, może walczyć o pełną pulę. Nie dopisujemy sobie punktów przed meczem, za to chcemy zagrać tak, by występ podobał się kibicom. Górnik przyjedzie pokazać się z jak najlepszej strony. Dodatkowo przeciwnicy będą mocno zmotywowani po swojej ostatniej wygranej w dramatycznych okolicznościach – powiedział trener Legii.
– Mamy za sobą trzy porażki ligowe. To fakt, ale okoliczności były takie, że często stosowaliśmy mocną rotację. Były też problemy, jak choćby brak Josue czy Mladenovicia. Ograniczało to nasze pole manewru. Wisła Kraków? W czwartek o północy skończyliśmy spotkanie ze Slavią, a de facto w piątek już pakowaliśmy torby. Mieliśmy sytuacje, ale gol nie padł. Ze Śląskiem również były okazje, ale nie trafiliśmy do siatki. Jest żal, że nie wygraliśmy, ale nie ma paniki. Wrócimy jeszcze do gry i trzeba zrobić wszystko, by szybko zacząć serię zwycięstw – stwierdził Michniewicz.
– Mamy możliwości rotacji. W tej chwili praktycznie na każdej pozycji możemy wymienić zawodnika. Przed Wisłą Kraków w środku pola był na dobrą sprawę tylko Bartosz Slisz, który w dodatku był obolały. Teraz pole manewru poszerzyło się o Celhakę i Charatina. Na pewno będzie kilka roszad w trakcie rywalizacji z Wigrami Suwałki. Będą korekty: Rose czy Abu Hanna będą mieli szansę występu. Nie ma wiele czasu na trenowanie, ale musimy rozsądnie zarządzać składem. Musimy do maksimum wykorzystać każdą minutę w trakcie zajęć – mówi szkoleniowiec Wojskowych.
– Cieszę się, że Ernest Muci zaczyna pokazywać swoje wszystkie atuty, a zapewniam, że mu ich nie brakuje. Trafił do nas zimą: drużyna wygrywała, a pomocnikowi trudno było o błyskawiczne wskoczenie do składu. Miał przy tym pewne nawyki z piłki juniorskiej i miał problemy z grą kontaktową. Teraz przestał się tego obawiać. Pozostaje studzić emocje i szum może nie być pomocny. Jestem za to przekonany, że ma duży potencjał – dodał trener mistrzów Polski.
– Myślimy o optymalnym wykorzystaniu Lirima Kastratiego. Przyzwyczailiśmy się do zmieniania ustawień w trakcie meczu, w zależności od możliwości. Reprezentant Kosowa na pewno otrzyma odpowiednią liczbę minut, by pokazać swoje umiejętności. Prawda jest taka, że mam zmotywowaną drużynę, która bardzo chciała awansować do kolejnych rund. Kluczowa była rywalizacja z Bodo/Glimt. Pewność siebie buduje, ale nie sprawi to, że przestaniemy trenować i liczyć na więcej. Chcemy na stałe zagościć w Europie – powiedział Michniewicz.
Michniewicz był też pytany o możliwe powołanie dla Mateusza Wieteski. – Zawsze go powoływałem do drużyny młodzieżowej, ale to gracz, który zasługuje na uwagę. Od dawna wyróżnia się w lidze, nie inaczej jest z Arturem Jędrzejczykiem. Ma już swoje lata, ale… Giorgio Chiellini daje Włochom wielki spokój. Nie chcę sugerować, ale będę się cieszył z powołań dla zawodników Legii. Z drugiej strony będę się martwił, bo regularnie muszę wtedy spoglądać czy nikomu nic się nie stało. Od razu po październikowym okienku dla reprezentacji czeka nas mecz z Lechem. Jeśli niektórzy znów wrócą w czwartek wieczorem, to nie będzie to idealne rozwiązanie.
Trenera Legii zabraknie w niedzielę na ławce rezerwowych w związku z zawieszeniem. – Zastąpi mnie Alessio De Petrillo, który zna drużynę, a także cały sztab i doskonale wie, kto i co może zaoferować. Jest doświadczonym człowiekiem, który dobrze poczuł się w Legii. Poprzednio na ławce zastępował mnie Przemysław Małecki, a teraz nadszedł czas na Włocha. Obaj mają tę samą rolę, są moimi asystentami. Mam nadzieję, że nie będzie czasu, by moim kolejnym zastępcą został Kamil Potrykus, bo to oznaczałoby jeszcze jedno wyrzucenie na trybuny. Zasiądę na trybunach i po prostu obejrzę mecz – stwierdził trener Legii.
Mistrzowie Polski zmierzą się z Górnikiem Łęczna w niedzielę w ramach 8. kolejki PKO Ekstraklasy. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 17:30.