| Piłka ręczna / Europejskie puchary
Łomża Vive Kielce przegrała na inaugurację rywalizacji w fazie grupowej Ligi Mistrzów z rumuńskim Dinamem Bukareszt. – Wiedziałem, że to ciężki teren, ale myślałem, że Vive się wybroni. A tak skomplikowało sobie sytuację w grupie – mówi Grzegorz Tkaczyk. W sobotę w TVP Sport transmisja ligowego meczu mistrzów Polski z Górnikiem Zabrze. Początek o godz. 13:10.
Kielczanie w czwartkowym meczu z Dinamem zawiedli na całej linii. Przeciętny występ w obronie, połączony z marną postawą Andreasa Wolffa w bramce sprawił, że na gorącym terenie w Bukareszcie mistrzowie Polski niespodziewanie przegrali. Po spotkaniu kibice Vive zaczęli bić na alarm. Czy prawidłowo? – Poczekajmy, na razie za wcześnie z osądami i pochopnymi wnioskami – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL Tkaczyk.
W sobotę w Zabrzu kielczanie będą mieli okazję do powetowania sobie niepowodzenia w Bukareszcie. Transmisja meczu 3. serii PGNiG Superligi z Górnikiem od godz. 13:10 w TVP Sport, na TVPSPORT.PL, w aplikacji mobilnej, Smart TV i HBB TV. Komentują Grzegorz Chodkowski i Michał Matysik.
Maciej Wojs, TVPSPORT.PL: – Jest pan zaskoczony wynikiem z Bukaresztu?
Grzegorz Tkaczyk: – Na pewno tak. Wiedziałem, że Bukareszt to bardzo ciężki teren – to taki rumuński kocioł. Mimo wszystko myślałem jednak, że Vive się wyborni i wygra to spotkanie.
– Co nie zagrało?
– Kilka rzeczy. Byliśmy za grzeczni w stosunku do rywali. Wydaje mi się, że obrona nie funkcjonowała tak jak trzeba. Niby byliśmy tam, gdzie być powinniśmy, graliśmy za mało na kontakcie z przeciwnikiem. Jeżeli zawodnik szedł z drugiej linii do rzutu, to praktycznie rzucał tylko na bloku, bez żadnego kontaktu fizycznego. Ciężko się tak broni bramkarzowi i tak grając ciężko też postawić swoje warunki zespołowi, który jest u siebie. No a oprócz tego w bramce totalnie zawiódł Andreas Wolff. Od niego powinniśmy wymagać zdecydowanie więcej.
– Co się z nim dzieje? To nie był pierwszy, kiedy w ważnym meczu Ligi Mistrzów Niemiec kompletnie zawodzi.
– Trudno mi powiedzieć, szczerze mówiąc. Nie jestem specjalnie blisko z drużyną, by wiedzieć od środka w czym tkwi problem. Natomiast – tak, to nie jest pierwszy mecz, w którym zawodzi, zwłaszcza jeśli chodzi o mecze o stawkę, a to właśnie było takie spotkanie. Grupa, do której trafiło Vive, jest piekielnie trudna i nie można w niej pozwolić sobie na to, by tracić punkty w Bukareszcie. Fakt jest taki, że nie mieliśmy wsparcia w bramce. Szkoda, że zabrakło Mateusza Korneckiego, bo myślę, że Wolff byłby bardzo szybko zmieniony.
– Poza tym ten mecz był doskonałym przykładem tego, jaką ważną postacią dla drużyny jest Alex Dujshebaev. Co prawda pod jego nieobecność Branko Vujović zagrał bardzo dobre spotkanie w ataku, jednak Alex jest tak uniwersalnym zawodnikiem, że podejrzewam, że trener wykorzystałby go w tym meczu w na środku rozegrania. Na tej pozycji całe spotkanie spędził Igor Karacić i moim zdaniem, delikatnie mówiąc, też nie zachwycał. Trener Dujszebajew miał więc stosunkowo małe pole manewru.
– Jak traktować ten wynik? W mediach społecznościowych kibice bili po meczu na alarm. Czy to rzeczywiście sygnał ostrzegawczy?
– Nie wiem czy możemy tu mówić o sygnale alarmowym. Na pewno Vive skomplikowało sobie sytuację w grupie. Najcięższe mecze dopiero przed nami, a ta grupa jest piekielnie trudna – Barca, PSG, Veszprem, Flensburg, Porto – to europejska czołówka. Chcąc myśleć o jakimkolwiek powodzeniu, nie można tracić punktów w Bukareszcie, aczkolwiek patrząc na to jak gra Dinamo myślę, że jeszcze niejeden faworyt straci tam punkty. Ta hala nie jest duża i ósmy zawodnik w postaci kibiców robi dużą różnicę. Wracając jednak do Vive: może na razie za wcześnie z osądami i pochopnymi wnioskami. Zobaczymy jak zespół zaprezentuje się w środę przeciwko Veszprem. Wtedy będziemy mogli powiedzieć coś więcej.
The atmosphere in Bucharest tonight was outstanding!#handball #ehfcl pic.twitter.com/B0A5oo0Pdc
— Rasmus Boysen (@RasmusBoysen92) September 16, 2021
– Choć to dopiero drugi mecz w grupie, to biorąc pod uwagę wspomnianą przez pana stawkę rywali, Vive nie może pozwolić sobie na stratę punktów w meczu z Veszprem.
– Tak. Ogólnie rzecz biorąc jakakolwiek strata punktów w następnych spotkaniach będzie powodowała, że nie będziemy liczyli się w walce o najwyższe miejsca w grupie, a myślę, że taki jest cel zespołu. Vive mierzy wysoko, niezależnie od tego z jakimi rywalami się mierzy. Co prawda nie słyszałem, by ktokolwiek z klubu – czy to sztab trenerski czy zarząd klubu – głośno mówił o celach na ten sezon, natomiast patrząc na skład i nazwiska w Vive, co roku nasuwa się ta myśl, że celem powinna być walka o wysokie miejsca. Strata punktów w którymkolwiek z nadchodzących meczów będzie powodowała, że ten cel będzie się bardzo oddalał.
– Jaki pana zdaniem jest cel Vive na ten sezon? Awans do Final4 Ligi Mistrzów przy tak wyrównanej stawce jest realny?
– Na pewno nie powiem, że to obowiązek. Mamy takie powiedzenie w środowisku, że łatwiej jest wygrać Ligę Mistrzów niż znaleźć się w Final4. Patrząc na to, jak europejskie zespoły idą do przodu, jak się wzmacniają i jakie budują składy, to chyba zgodzimy się, że Liga Mistrzów z roku na rok jest coraz silniejsza i trudniejsza. Final4 to więc nie obowiązek, ale cel – cel, do którego trzeba dążyć. Natomiast dążenie do tego celu nie może być przeplecione takimi meczami jak ten, który widzieliśmy w czwartek w Bukareszcie.
26 - 35
Paris Saint-Germain HB
32 - 33
Fuechse Berlin
32 - 37
Dinamo Bukareszt
29 - 29
Aalborg Haandbold
31 - 24
OTP Bank-Pick Szeged
36 - 27
Kolstad Handball
18:45
Dinamo Bukareszt
18:45
OTP Bank-Pick Szeged