| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Za Jagiellonią Białystok już cztery spotkania bez ligowego zwycięstwa. Teraz białostoczanie zagrają z płocką Wisłą. – To zespół, który bardzo często gra wysokim pressingiem – mówi o Wiśle Płock trener żółto-czerwonych Ireneusz Mamrot.
Zła passa białostoczan rozpoczęła się ponad miesiąc temu w spotkaniu z Górnikiem Zabrze, kiedy to Jaga uległa rywalom 1:3. Fatalna passa bez zwycięstwa trwa od czterech kolejek. W tym czasie żółto-czerwoni pozyskali nowych piłkarzy oraz – co ważne – poświęcili dwa tygodnie przerwy reprezentacyjnej na pracę nad kondycją fizyczną i przygotowaniem taktycznym.
Teraz na drodze zespołu prowadzonego przez Ireneusza Mamrota stają Nafciarze z Płocka. I może być to tylko pozornie łatwy mecz dla drużyny ze stolicy Podlasia. Zdaniem szkoleniowca żółto-czerwonych Wisła Płock gra futbol oparty na wysokim pressingu. Same umiejętności piłkarskie mogą nie wystarczyć do rozstrzygnięcia wyniku na korzyść białostoczan.
– Ostatni mecz nie ułożył im się najlepiej, ale chciałbym zaznaczyć, że Wisła Płock gra bardzo często wysokim pressingiem. Bardzo dobrze potrafią rozegrać stałe fragmenty gry, więc na to też trzeba uważać. W Płocku nigdy nie grało nam się łatwo – mówi trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot.
– Nasze zwycięstwo w Płocku zależy nie tylko od strony taktycznej, czy motorycznej, ale przede wszystkim od strony wolicjonalnej. To będzie mecz, w którym jedna i druga drużyna będzie chciała zgarnąć komplet punktów, zwłaszcza po tym, jak nie udało się zarówno nam, jak i Wiśle Płock odnieść wygranej w poprzedniej kolejce – dodaje Ireneusz Mamrot.
Po dobrym starcie i zdobytych siedmiu punktach w pierwszych trzech kolejkach Jagiellończycy ponownie zaczęli popadać w średniość, z której nie mogą się wykaraskać już od ponad dwóch lat. Zdaniem trenera Mamrota, to między innymi pokłosie ostatnich kilku okien transferowych, w których Jaga nie była w stanie pozyskać bardzo solidnych pod względem jakości piłkarzy.
– Jest stare piłkarskie porzekadło, które mówi, że siłę zespołu można poznać po tym, jak prezentuje się ławka rezerwowych. Nie mogę pozwolić na jedno, by kibice myśleli, że Jagiellonia jest zespołem, który po prostu powinien przywyknąć do tego, że jest ligowym średniakiem. Na którym miejscu byśmy nie skończyli, to nie możemy grać takich meczów, jak pierwsza nasza połowa ze Stalą Mielec – nawiązał do poprzedniego spotkania żółto-czerwonych Mamrot.
– Musimy mieć na dużo wyższym poziomie cechy wolicjonalne. O to mieliśmy pretensje do samych siebie. Dużo na ten temat rozmawialiśmy w ostatnich dniach. Sprawa mentalności jest kluczowa w obecnie w naszym zespole. Nie będę godził się na to, byśmy byli zadowoleni ze środka tabeli – dodał trener.
Rażącym problemem Jagiellonii od początku sezonu jest nieskuteczny atak – z wyjątkiem Hiszpana Jesusa Imaza, który dwoi się i troi, by zdobywać kolejne bramki dla żółto-czerwonych. Ani Andrzej Trubeha, ani pozyskany niedawno Michał Żyro nie byli na razie w stanie pomóc Jadze, choć temu drugiemu trzeba dać jeszcze na to czas. Żyro w spotkaniu przeciwko mielczanom debiutował w białostockich barwach.
– Jest to duży problem. My staramy się go wyeliminować. Poświęcamy wiele czasu na treningach ofensywnym aspektom po to, by przekuło się to na strzelone gole podczas meczów – mówi Mamrot. Kolejna okazja na to, by napastnicy Jagiellonii udowodnili, że treningi nie poszły na marne, będzie z Wisłą Płock. Żółto-czerwoni zagrają z Nafciarzami w sobotę, 18 września, o 12:30.