| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Raków Częstochowa pokonał na wyjeździe Stal Mielec 3:0. Drogę z nieba do piekła zaliczył Rafał Strączek. Bramkarz Stali najpierw utrzymywał zespół w grze, zaś w drugiej połowie przepuścił dość prosty strzał Iviego Lopeza, a następnie dał się pokonać Vladislavsowi Gutkovskisowi i Mateuszowi Wdowiakowi.
strong>Raków Częstochowa w eliminacjach europejskich pucharów radził sobie nadzwyczaj dobrze. Nieco gorzej szło mu wówczas w Ekstraklasie. Teraz zespół Marka Papszuna chciał wrócić na właściwe tory. Rywalem była Stal Mielec. I od początku na Podkarpaciu lepiej radzili sobie przyjezdni. Najwięcej zagrożenia sprawiał Walerian Gwilia. Jego strzały z daleka w świetnym stylu parował Rafał Strączek.
Z drugiej strony uderzeniami zza szesnastki zaskakiwać próbował Krystian Getinger. Jego próby były jednak minimalnie niecelne. W drugiej połowie Raków jeszcze podkręcił tempo. Walnie przyczynił się do tego wprowadzony po przerwie Ivi Lopez. Hiszpan stawiał stempel jakości w większości akcji ofensywnych. Wykańczać próbował je Gwilia, ale kolejne dwa strzały Gruzina zatrzymał Strączek.
Bramkarz Stali był efektowny i efektywny. Do czasu. W 58. minucie do rzutu wolnego z boku boiska podszedł Lopez. Piłka poszybowała nad murem i zmierzała w kierunku krótkiego słupka. Golkiper nie był na to przygotowany. Rozpaczliwa interwencja nie przyniosła skutku.
Od tego strzału @14IviLopez zaczął się marsz @Rakow1921 po okazałe zwycięstwo!#STMRCZ 0:3 pic.twitter.com/soVxM1m9tp
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) September 19, 2021