{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Stal Mielec – Raków Częstochowa 0:3. Pucharowicz wrócił na ligowe tory

Raków Częstochowa pokonał na wyjeździe Stal Mielec 3:0. Drogę z nieba do piekła zaliczył Rafał Strączek. Bramkarz Stali najpierw utrzymywał zespół w grze, zaś w drugiej połowie przepuścił dość prosty strzał Iviego Lopeza, a następnie dał się pokonać Vladislavsowi Gutkovskisowi i Mateuszowi Wdowiakowi.
Ekstraklasowy obieżyświat. "Szatnia Legii to była szkoła życia"
strong>Raków Częstochowa w eliminacjach europejskich pucharów radził sobie nadzwyczaj dobrze. Nieco gorzej szło mu wówczas w Ekstraklasie. Teraz zespół Marka Papszuna chciał wrócić na właściwe tory. Rywalem była Stal Mielec. I od początku na Podkarpaciu lepiej radzili sobie przyjezdni. Najwięcej zagrożenia sprawiał Walerian Gwilia. Jego strzały z daleka w świetnym stylu parował Rafał Strączek.
Z drugiej strony uderzeniami zza szesnastki zaskakiwać próbował Krystian Getinger. Jego próby były jednak minimalnie niecelne. W drugiej połowie Raków jeszcze podkręcił tempo. Walnie przyczynił się do tego wprowadzony po przerwie Ivi Lopez. Hiszpan stawiał stempel jakości w większości akcji ofensywnych. Wykańczać próbował je Gwilia, ale kolejne dwa strzały Gruzina zatrzymał Strączek.

Bramkarz Stali był efektowny i efektywny. Do czasu. W 58. minucie do rzutu wolnego z boku boiska podszedł Lopez. Piłka poszybowała nad murem i zmierzała w kierunku krótkiego słupka. Golkiper nie był na to przygotowany. Rozpaczliwa interwencja nie przyniosła skutku.
Wydawało się, że losy meczu mogą obrócić się dziesięć minut później, gdy drugą żółtą kartkę otrzymał Fabio Sturgeon. Nic z tego. Stal atakowała, a gole strzelił Raków. Pierwszą kontrę na gola zamienił Vladislavs Gutkovskis, drugą wykończył Mateusz Wdowiak, a częstochowianie pewnie wygrali 3:0.