Jakub Świerczok po transferze z Piasta Gliwice do Nagoya Grampus nie może narzekać. Owszem, nie otrzymuje powołań do reprezentacji Polski, ale strzelając osiem goli w dziesięciu meczach każe Paulo Sousie o sobie nie zapominać. – Jest na fali, nie przypominam sobie napastnika, który zrobiłby aż taką furorę – mówi TVPSPORT.PL Antoni Majewski, ekspert piłki japońskiej, publikujący dla igol.pl.
Rafał Majchrzak, TVPSPORT.PL: – Skąd w ogóle takie świetne wejście? Na przykladzie chybotliwej przygody w barwach Łudogorca można było się obawiać o niego, a tymczasem po prostu pasuje mu poziom ligi japońskiej? Pewność siebie jest dalej wysoka?
Antoni Majewski, igol.pl: – Przede wszystkim Świerczok trafił do drużyny kompletnej, która potrzebowała tylko i wyłącznie dobrego napastnika. Przy okazji ma tak właściwie wszystko, czego potrzebuje, aby odnieść sukces - siłę fizyczną, umiejętności techniczne, dobrych partnerów, a do tego ogromne wsparcie ze strony klubu.
To wszystko zagrało, no i oczywiście sam zawodnik wstrzelił się z formą, choć po przy locie do Japonii musiał odbyć obowiązkową kwarantannę, przez co do treningów wszedł bardzo późno. Jeśli chodzi o poziom - nie porównujmy ligi bułgarskiej do japońskiej. Większość lig wschodnioeuropejskich czy bałkańskich opiera się na fizyczności. Japonia natomiast, to trochę taka "azjatycka Hiszpania" – tam liczy się szybkość, technika, również taktyka odgrywa ogromne znaczenie.
Dodam tylko, że choć tak, Kuba jest silny fizycznie, to też nie tak, że obrońcy odbijają się od niego jak od ściany. W lidze japońskiej grają tacy sami defensorzy, jak w każdym innymi miejscu na świecie - świetnie zbudowani i wysocy. Chociażby klubowy kolega Świerczoka, Kim Min-Tae, reprezentant Korei. Nie chciałbyś z nim skakać do główki.
– Jakim typem druzyny jest Nagoya Grampus? Tutaj są duże aspiracje, mają nadal taki sam koloryt w latach 90.?
– Ja kolorytu z lat 90. nie pamiętam, bo urodziłem się dużo później. Oczywiście z pewnością są osoby, które naczytały się sporo o Nagoi za czasów Arsene'a Wengera, gdy zespół zdobywał wicemistrzostwo i wygrywał Puchar Japonii. Pracował tam tuż przed dołączeniem do Arsenalu w 1996 roku. Trudno w to uwierzyć, ale choć było to zaledwie ćwierć wieku temu, wówczas J.League nie była ligą w pełni profesjonalną, brakowało nawet zaplecza w postaci drugiej ligi z systemem spadków i awansów.
Na przestrzeni ostatnich lat naprawdę wiele się zmieniło na lepsze.
Nagoya to drużyna, która idzie nieco "pod prąd" względem ligi. Jak w każdym zespole w grę wchodzą duże pieniądze, więc na pewno oczekiwania co do wyników są, ale też nie mówimy tutaj o wygrywaniu ligi, bo na to obecnie stać tylko jedną drużynę, czy triumfach międzynarodowych. To jest zespół, który w 2015 roku spadł do drugiej ligi i od tego czasu przeszedł renowację, a teraz wraca na szczyt. Zeszłoroczna, trzecia pozycja w wykonaniu Nagoi była sporym zaskoczeniem, bo po awansie był to zespół walczący o utrzymanie, średniak. Natomiast zespół, na przestrzeni ostatnich kilku lat, bardzo mądrze się wzmacniał, zbudował solidne podstawy, na których obecnie stoi jako jedna z mocniejszych ekip w J1.
– Gdzie zatem ich ostatecznie zestawiasz? Jako wizytówkę ligi, tak jak Vissel Kobe swego czasu, gdy ściągało gwiazdy?
– Dla większości z nas faktycznie wizytówką ligi mogło być Vissel Kobe: z Andresem Iniestą, Lukasem Podolskim i Davidem Villą. Ale to tylko i wyłącznie dlatego, że zespół ten skupił znane nazwiska, nic poza tym. W poprzednim sezonie Kobe zajęło zaskakująco niskie, 14. miejsce, w obecnym wygląda to już o niebo lepiej. W Europie Kobe dało o sobie znać latem, gdy do Celticu trafił Kyogo Furuhashi, najlepszy strzelec J1. Wizytówką ligi na dzień dzisiejszy może być tylko jedna ekipa, czyli Kawasaki Frontale. Klub ten wyrasta na hegemona, licząc poprzedni oraz trwający sezon ligowy Kawasaki przegrało tylko 4 mecze, a zespół ten ogląda się z przyjemnością. Nagoję natomiast zestawił bym, jako zespół topowy – wśród najlepszej czwórki, może piątki drużyn w Japonii.
– Świerczok nie grywa też pełnych spotkań, a tymczasem i tak stał się ważną postacią, jeśli popatrzymy na same liczby. 8 goli w 10 meczach we wszystkich rozgrywkach to jest bardzo dobra częstotliwość. A Piast Gliwice bez niego cierpi, choć podśmiewać się można, że nie grywa pełnych meczów jak Piotr Parzyszek niegdyś w Piaście...
– Pokuszę się o małą analizę. Pierwsze dwa mecze Świerczoka, to spotkania, w których zawodnik nie był w pełni gotowy do gry, ale musiał wskoczyć za kontuzjowanego zawodnika. I to było po nim widać, dwa tygodnie kwarantanny dały mu się we znaki. Trener Ficcadenti nie mógł ryzykować, bo gdyby Polakowi nie daj Boże coś się stało, wtedy nie byłoby już do dyspozycji nikogo, kto mógłby zagrać na "dziewiątce".
Druga sprawa jest taka, że w ostatnim czasie spotkań w Japonii było sporo. Nagoya walczy na łącznie czterech frontach: J1, azjatycka Liga Mistrzów, Puchar Cesarza, czyli japoński odpowiednik Pucharu Polski oraz Puchar Ligi, w którym udział biorą zespoły z J1. Na przestrzeni 42 dni rozegrał 10 spotkań, czyli średnio wychodzi nam jeden mecz na 4 dni. Jedyna realna przerwa i okazja do regeneracji to okres zgrupowania i meczów eliminacji do mistrzostw świata. Do był okres około 10 dni bez żadnego spotkania, poza tym terminarz jest bardzo napięty, więc trener naturalnie musi rotować składem.
Finalnie Świerczokowi najzwyczajniej w świecie nie każdy mecz wychodzi. Przykład: sierpniowy mecz przeciwko Sapporo, w którym tuż po przerwie opuścił murawę. Nawet ostatnie starcie przeciwko Tokyo to był mecz, w którym nie pokazał się z najlepszej strony, pomimo tego, że zdobył bramkę – kuriozalną, po rykoszecie, która wpierw zakwalifikowana została jako samobój.
– Nagoya to postaci wspomnianego Wengera, ale też Gary'ego Linekera. Legenda reprezentacji Anglii kończyła karierę w Japonii w pierwszej połowie lat 90. Znając pewność siebie Świerczoka, pewnie celuje w to, żeby być taką ikoną, jak oni. To możliwe?
– Wiadomo, należy znać skalę, stąd nie porównujmy Wengera czy Linekera do Świerczoka. Wenger pojechał tam zebrać nowe doświadczenie jako trener po pracy w AS Monaco, Lineker chyba tylko skorzystał z okazji na poznanie tamtejszej kultury. To były inne czasy, to po pierwsze. Po drugie trudno mówić o tych postaciach jako ikonach ligi. Dla osób, które na co dzień nie interesują się tym kierunkiem, być może są to najbardziej znane postaci, ale ja nie klasyfikował bym ich jako ikony.
Podejrzewam, że jak każdy inny zawodnik, Świerczok będzie chciał grać jak najlepiej i zdobywać jak najwięcej goli. A jeśli spędzi tam kilka lat, zdobędzie jakieś trofeum, zapisze się na kartach historii ligi – tym lepiej dla niego.
– Sezon J1 kończy się w grudniu. Świerczok trafił tu w lipcu. Przypominasz sobie podobną skuteczność po przyjściu do klubu w dwa miesiące w J1 League, choćby tylko w ostatnich latach?
– Jeśli chodzi o transfery zawodników spoza Japonii, to nie przypominam sobie napastnika, który zrobiłby aż taką furorę, natomiast ja tę ligę śledzę dopiero od trzech, czterech lat. Świerczok jest obecnie "na fali", ale też nie miejmy złudzeń, to musi się kiedyś skończyć. Jak na razie strzelał w meczach pucharowych, zdobył świetnego hat-tricka w Azjatyckiej Lidze Mistrzów, ale do końca sezonu pozostało jeszcze mnóstwo meczów. Jeśli utrzyma takie tempo do końca roku, to czapki z głów, ale do tego daleka droga.
– Jest trzecie miejsce w lidze, była pewna wygrana w 1/8 finału Ligi Mistrzów – Nagoya ma raczej spokój czy jest nerwowe budowanie oczekiwań?
– Jeśli spojrzeć na to z tej strony, jest świetnie. Ale w czubie tabeli jest ogromny ścisk, łącznie z Nagoją o podium, a tym samym miejsce w azjatyckiej Lidze Mistrzów, walczy w sumie pięć zespołów. No, może cztery, jeśli odjąć Sagan Tosu, które zaliczyło fenomenalny sezon i nawet miejsce w pierwszej szóstce będzie dla nich wynikiem ponad stan, nie mówiąc o podium. Czwarte Vissel Kobe ma do rozegrania dwa zaległe starcia, piąte Tosu i szósta Urawa po jednym. Te wszystkie zespoły do drużyny z prefektury Aichi tracą zaledwie 3 "oczka", a do końca kampanii pozostało jeszcze 8 kolejek ligowych. Wszystko może się wydarzyć, a Nagoya - moim daniem - wcale nie jest faworytem do zgarnięcia miejsca na podium.
Wynik przeciwko Daegu w azjatyckiej Lidze Mistrzów oraz hat-trick Świerczoka idą w świat. Ale te zwycięstwo wcale nie było pewne. Mecz był bardzo wyrówanany, Koreańczycy mieli nieco szczęścia przy jednej z bramek, takie rzeczy się w futbolu zdarzają. Świerczok również wykorzystał czasami wręcz kuriozalne błędy defensywy rywali, choćby przy trzeciej bramce. Mieliśmy zatem taki miks – duża dawka świetnej gry zespołowej, kombinacyjnej, z domieszką szczęścia w postaci błędów przeciwnika, które Polak wykorzystał. Natomiast wolę sprostować ten mit o pewnej wiktorii.
Jeśli spojrzeć na komentarze fanów, oczekiwania są spore. Nie ma się co dziwić – miejsce w tabeli pozwala myśleć o obronie podium, w azjatyckiej Lidze Mistrzów klub dawno nie zaszedł tak daleko. Po raz ostatni w 2009 roku, gdy Japończycy przegrywali półfinał z Al-Ittihad, drużyną z Arabii Saudyjskiej. Teraz jest szansa nawiązać do tego sukcesu – Nagoja wygrała swoją grupę kompletując 16 na 18 możliwych do zdobycia punktów, nie przegrywając żadnego meczu. 16 paźdzernika zespół zmierzy się z ekipą z Korei, Pohang Steelers, z którą wcześniej spotykała się w grupie. Wówczas na terenie przeciwników padł remis 1:1 po bramce Pohang w końcówce. Może tym razem Świerczok będzie tym zawodnikiem, który przechyli szalę zwycięstwa na stronę Japończyków.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.