W sobotni wieczór Anthony Joshua przegrał na stadionie Tottenhamu z Ołeksandrem Usykiem, tracąc na rzecz Ukraińca pasy WBA, WBO oraz IBF wagi ciężkiej oraz – przynajmniej na razie – potencjalną walkę unifikacyjną z Tysonem Furym. Mistrz olimpijski z Londyny może jednak niebawem stanąć przed szansą odzyskania mistrzowskich tytułów. Jak stwierdził Eddie Hearn, w kontrakcie na pojedynek AJ – Usyk zawarto klauzulę rewanżu.
Fani boksu nie doczekają się zapewne zbyt szybko pojedynku, który wyłoni niekwestionowanego mistrza świata wagi ciężkiej. Kilka miesięcy temu wydawało się, że wreszcie dojdzie do starcia między posiadaczem pasów WBA, WBO i IBF Joshuą a mistrzem organizacji WBC, Tysonem Furym.
Na drodze stanął Deontay Wilder, który skutecznie wywalczył wyegzekwowanie zapisów kontraktowych, gwarantujących mu rewanż z Furym w przypadku utraty pasa. W związku z zamieszaniem po stronie "Gypsy Kinga", Joshuę zestawiono z Usykiem. Najważniejszy pojedynek w historii brytyjskiego boksu oraz jedno z najważniejszych sportowych wydarzeń ostatnich lat zostało odłożone na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Perspektywa unifikującego starcia na szczycie wagi ciężkiej stała się jeszcze bardziej odległa po sobotnich wydarzeniach w Londynie. Krótko po porażce Joshuy promotor Eddie Hearn potwierdził, że w kontrakcie walki AJ – Usyk, podobnie jak w przypadku Wildera i Fury'ego, zawarto klauzulę rewanżu. – Tak, to umowa zakładająca dwie walki – powiedział Hearn w rozmowie z dziennikarzami radia talkSPORT.
Patrząc na to, jak rzadko mistrzowie wagi ciężkiej wychodzą w ostatnim czasie do ringu oraz słowa Usyka, który tuż po zwycięstwie stwierdził, że po wielu miesiącach przygotowań chce spędzić trochę czasu z rodziną, na rewanż przyjdzie nam pewnie poczekać zapewne co najmniej pół roku. Walka o miano niekwestionowanego mistrza królewskiej kategorii to obecnie mglista perspektywa.