{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Dublet, wyjątkowy mecz... Kiedy San Marino wyznacza złoty okres w reprezentacji
Piotr Kamieniecki /
San Marino? Reguła zakłada, że Polska ma wysoko wygrać mecz, a wszyscy szybko o nim zapomną. Jednak dla niektórych to rywal, który stawał się reprezentacyjnym szczytem, pełnym wyjątkowych wspomnień. Transmisja najbliższego meczu biało-czerwonych w Telewizji Polskiej.
NIESPODZIANKA DLA PIŁKARZY. KINO ZAMIAST TRENINGU
Reprezentacja Polski pierwszy raz w historii zmierzyła się z San Marino w kwietniu 1993 roku. Trudno było wiele powiedzieć o rywalach. – Ile goli zdobędą biało-czerwoni – to główne pytanie meczu. Skończyło się zwycięstwem 1:0, ale wstydliwym. Gospodarze zdobyli bramkę, która przekraczała przepisy. Jan Furtok wepchnął futbolówkę do siatki ręką.
Zaczęło się skromnie, ale już w 2009 roku biało-czerwoni rozgromili rywali 10:0. Dla wielu piłkarzy mecz z San Marino był tylko jedną z kolejnych przeszkód, ale dla innych złotym momentem reprezentacyjnej kariery.
Złoty gol
Spotkanie z niżej notowanym rywalem może się miło kojarzyć Andrzejowi Rudemu. Pomocnik miał za sobą czas, w którym uważano go za wyklętego. Wszystko przez ucieczkę z komunistycznej Polski. Gracz ze Ścinawy wrócił do kadry po blisko pięciu latach przerwy w 1993 roku. Rudy mógł zaprezentować się właśnie na tle San Marino.
Rudy zagrał z San Marino, a Polska wygrała 3:0. Przygoda z kadrą gracza FC Koeln nie była jednak szczególnie udana. Do końca kariery rozegrał w narodowych barwach jeszcze tylko cztery mecze. Inna sprawa, że na kolejny mecz z tym rywalem, biało-czerwoni musieli czekać do 2002 roku.
Biało-czerwoni byli już po nieudanych mistrzostwach świata. Jedną z nowych twarzy w kadrze miał być Paweł Kaczorowski. Pomocnik nie potrafił jednak zdobyć sobie miejsca w podstawowym składzie kadry. Rozegrał piętnaście spotkań przez pięć lat, ale… tylko raz zaprezentował się w meczu o stawkę. Stało się to właśnie w 2002 roku przeciwko San Marino.
Polska grała wówczas o punkty w eliminacjach Euro 2004. Kaczorowski zagrał przez 90 minut, a nawet strzelił gola na 1:0. Biało-czerwoni wygrali ostatecznie 2:0 (bramkę zdobył też Kukiełka). Wspomniany pomocnik nigdy więcej nie zagrał o punkty, a także na wielkim turnieju. Karierę zakończył mając na koncie trafienie w San Marino. Mecz w Serravalle okazał się jego złotym czasem w reprezentacji.
Wspomniane spotkanie w Serravalle było też pierwszym o stawkę dla Tomasza Kosa. Obrońca FC Nurnberg trzykrotnie dostał szansę w drużynie narodowej. Jednocześnie rywalizacja z San Marino była dla niego ostatnim występem w kadrze.
To nie Prima aprilis
Kaczorowski oraz Kos nie są jedynymi zawodnikami, którzy jedyne spotkania o stawkę rozegrali w kadrze właśnie przeciwko San Marino. Dokładnie to samo spotkało Mirosława Sznaucnera, który szansę otrzymał jeszcze jako zawodnik GKS-u Katowice. Potem obrońca nie dostał już szansy zaprezentowania się w kadrze, choć przez lata z niezłej strony prezentował się w lidze greckiej.Kiedy Sznaucner de facto żegnał się z kadrą, coraz odważniej do kadry wchodził Mirosław Szymkowiak, który pierwszego gola w drużynie narodowej strzelił właśnie przeciwko San Marino. Polacy w 2003 roku pokonali rywali 5:0 w Ostrowcu Świętokrzyskim. Dwie bramki zdobył wówczas też Marcin Kuźba. Były to jego jedyne trafienia w sześciu występach z orzełkiem na piersi.
W historii zapisało się za to spotkanie, które odbyło się 1 kwietnia 2009 roku. Reprezentacja Polska wygrała wtedy 10:0 i było to najwyższe zwycięstwo kadry w historii. Jedyną szansę w oficjalnym meczu dostał wtedy Łukasz Sosin. Świetna strzelecka forma na Cyprze nie odbijała się na jego występach w kadrze – licznik zatrzymał się na czterech możliwościach pokazania umiejętności. Atakujący zmierzył się przeciwko San Marino i pierwszy, ale też jedyny raz, mógł poczuć szansę walki o punkty.
Mecz rozgrywany w Kielcach był też reprezentacyjnym szczytem Rafała Boguskiego. Późniejszy kapitan Wisły Kraków zdobył wtedy dwie bramki i jedyny raz mógł zagrać w spotkaniu o eliminacyjne punkty. Dwa trafienia ofensywnego gracza nie dały jednak większego skutku, bo wychowanek ŁKS-u Łomża nigdy więcej nie zagrał w kadrze.
San Marino będzie też wyjątkowym rywalem dla Jakuba Koseckiego. Ówczesny skrzydłowy Legii Warszawa rozegrał w kadrze tylko pięć meczów i zdobył jedną bramkę. Filigranowy zawodnik wspomnianego gola strzelił właśnie w spotkaniu el. mistrzostw świata. Polska wygrała 5:0 z San Marino, a on sam ustalił wynik na Stadionie Narodowym.
Czas dla debiutantów
Marcin Robak także znalazł się w grupie zawodników, którzy oficjalnego meczu kadry mogli posmakować tylko w spotkaniu z San Marino. Napastnik zaprezentował się na boisku w 2013 roku, gdy biało-czerwoni wygrali na wyjeździe 5:1. Jedną z bramek zdobył wówczas Waldemar Sobota, który wcześniej trafiał tylko w meczach towarzyskich. Obaj mogli wówczas pożegnać Sebastiana Boenischa, który nie został więcej zaproszony na zgrupowanie kadry.
Ostatni raz Polacy zmierzyli się z San Marino we wrześniu 2021 roku. Biało-czerwoni wygrali na wyjeździe 7:1, a pierwszego hat-tricka w kadrze zanotował Adam Buksa. Zespół Paulo Sousymiał okazję odnieść pewne zwycięstwo, a Portugalczyk dzięki temu dał szansę debiutu trzem zawodnikom.
W wyjazdowym spotkaniu z San Marino w kadrze zadebiutowali Nicola Zalewski, Bartosz Slisz oraz Jakub Kamiński. Obecnie to dla nich najważniejsze wydarzenia w karierach w kontekście reprezentacji Polski. Wszystko przed nimi, by spotkanie z niżej notowanym rywalem nie pozostało złotą chwilą z orłem na piersi.
Bramkarskie momenty
Artur Boruc ma za sobą fantastyczną karierę w reprezentacji Polski. Bramkarz Legii Warszawa wielokrotnie ratował biało-czerwonych, a swoimi interwencjami zapisywał się w pamięci kibiców. 41-latek ma na koncie 65 występów w kadrze.
Jednocześnie to Boruc jest pierwszym polskim bramkarzem, który musiał wyciągnąć piłkę z siatki w spotkaniu z San Marino. Stało się to we wrześniu 2013 roku. Polacy prowadzili na wyjeździe 1:0, ale w 22. minucie Alessandro Della Valle najlepiej zachował się w polu karnym i po dośrodkowaniu z rzutu wolnego pokonał golkipera. Potem zdobywca bramki był bliski podpisania kontraktu z Polonią Warszawa.
Przez 28 lat pojedynków obu drużyn, San Marino zdobyło raptem dwie bramki. Od trafienia Della Valle minęło już nieco czasu, ale Nicola Nanni napisał historię raptem we wrześniu. Rywal Polaków nie myślał, huknął zza pola karnego i pokonał Łukasza Skorupskiego.
Jest też pozytywna historia w kontekście polskich bramkarzy w rywalizacji z San Marino. Łukasz Fabiański swój pierwszy rzut karny w karierze obronił właśnie w spotkaniu z niżej notowanym przeciwnikiem z Półwyspu Apenińskiego. W 2008 roku rywale mogli prowadzić już po czterech minutach, ale interwencja golkipera nie pozwoliła na radość gospodarzy. Ostatecznie biało-czerwoni wygrali 2:0 po trafieniach Euzebiusz Smolarka i Roberta Lewandowskiego. Dla tego drugiego był to debiut i pierwszy gol w polskiej kadrze. Napastnik przez kolejne lata dopisał jednak wiele pięknych rozdziałów występując z orłem na piersi.
Sam Fabiański obronił przeciwko San Marino pierwszy rzut karny. 36-latek konfrontacją z tym przeciwnikiem zakończy też karierę w reprezentacji Polski. Jego licznik zatrzyma się na 57 meczach. Spotkanie eliminacji mistrzostw świata zaplanowane jest na sobotę (09.10, 20:45). Transmisja na żywo w TVP 1, TVP Sport oraz online w TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej.