Niedawno po raz piąty zdobył medal indywidualnych mistrzostw świata, a teraz szykuje się do finału Speedway of Nations. – Takie wnioski na gorąco, na szybko, w tym momencie sezonu, a mamy przecież październik, bywają najbardziej skuteczne – mówi Bartosz Zmarzlik w rozmowie z TVPSPORT.PL przed meczem Polska – Reszta Świata. Transmisja w sobotę w Telewizji Polskiej.
Antoni Cichy, TVPSPORT.PL: – Czy ochłonął pan już po finale Grand Prix w Toruniu, po zdobyciu srebra indywidualnych mistrzostw świata?
Bartosz Zmarzlik: – Już tak. Minął tydzień, kolejne normalne dni i szykujemy się do następnych zawodów. W sobotę w Rybniku mecz Polska – Reszta Świata, a w przyszłym tygodniu wyjazd do Anglii i Speedway of Nations. Przed nami jeszcze kawałek sezonu, a potem to zakończymy, bo już czuć, że robi się zimno!
– Trochę dłużej od innych musi pan poczekać na wakacje, ale udało się teraz choć parę dni spędzić w domu z synem Antosiem?
– Dość słabo z tym. Cały czas mamy jeszcze różne zajęcia, muszę być w różnych miejscach, ale każdą chwilę staram się wykorzystać, aby pobyć z moją Sandrą i z Antkiem.
– Jest już zmęczenie sezonem, choćby mentalne? Rywalizacja z Artiomem Łagutą do samego końca wiązała się z wielkimi emocjami.
– Oczywiście, że tak. Nie ma co się oszukiwać, jest nie tyle fizyczne, co mentalne zmęczenie. Tym bardziej, że po indywidualnych mistrzostwach świata zeszło już trochę ciśnienie. Na pewno teraz jest inaczej, ale nie zmienia to faktu, że nadal trzeba być skupionym na pracy i dawać z siebie wszystko w nadchodzących meczach.
– Sezon w Grand Prix się skończył, ale pewnie już od poniedziałku pracowaliście z myślą o kolejnym. Wyciągaliście wnioski, co można poprawić, co nie do końca poszło pierwszego dnia w Toruniu?
– Ależ pewnie. Takie wnioski na gorąco, na szybko, w tym momencie sezonu, a mamy przecież październik, bywają najbardziej skuteczne. Ja i chłopacy w zespole najlepiej czujemy motocykle, jesteśmy bardzo "wyjechani", inaczej spoglądamy na pewne rzeczy niż w marcu czy kwietniu. Już coś dostrzegliśmy i będziemy się dalej temu przyglądać, żeby być systematycznym, konsekwentnym i nie popełniać błędów.
– Gdzie poszukujecie szybkości? U siebie czy u Artioma też da się coś podpatrzeć?
– Mam taką strategię, że generalnie nie patrzę na to, co się dzieje wokół, jak jeżdżą inni, tylko koncentruję się na sobie. Wiemy, co potrafimy zrobić, wiemy, nad którymi elementach musimy dużo popracować. Wszędzie jest sporo zapasu, więc mamy co robić, nudy nie będzie. Postaramy się tak działać, żeby wszystko szło w dobrym kierunku.
– I to mówi dwukrotny mistrz świata! Aż trudno uwierzyć, że są aż takie zapasy. Gdzie one są?
– Nie ma rzeczy niemożliwych i na dobrą sprawę nie ma granic. Trzeba to wszystko wyważyć i podejmować odpowiednie decyzje. Fajnie, że niedługo będzie trochę więcej czasu na przemyślenia, aczkolwiek mam wrażenie, że zima szybko zleci i głowa już niedługo będzie przy kolejnym sezonie.
– Czy w Rybniku zobaczymy już pierwsze efekty tego wyciągania wniosków?
– Nie, to zbyt wcześnie. Żeby wdrożyć pewne rozwiązania potrzeba trochę czasu. Spokojnie. Dysponuję świetnym sprzętem, świetnymi motocyklami, więc nie ma też takiej potrzeby.
– To niby mecz towarzyski, ale też szansa, żeby przygotować się do finału Speedway of Nations.
– Dokładnie. To na pewno lepszy trening niż taki indywidualny. Dobra okazja, żeby się pościgać.
– Ciśnienie zeszło, ale motywacja pewnie jest. Macie szansę na trofeum, którego Polska jeszcze nie zdobyła.
– Oczywiście. Polsce bardzo brakuje tego złotego medalu i zrobimy wszystko, żeby go zdobyć, jeśli będzie taka możliwość i będziemy na tyle skuteczni.
– Ma pan już wymarzony pierwszy dzień po zakończeniu sezonu? Pewnie nie będzie pan chciał przez jakiś czas spoglądać na motor.
– Bardziej na telefon ha ha! Żeby mieć trochę więcej czasu dla siebie i dla rodziny.
Następne