To kulminacyjny moment kwalifikacji do mistrzostw świata i pracy Paulo Sousy w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Portugalczyk gra we wtorek o posadę. W Albanii nie możemy przegrać, bo w zasadzie stracimy szanse na miejsce barażowe. Transmisja na antenach TVP.
Są mecze które muszą wygrać piłkarze a nie trenerzy. Takim właśnie jest mecz z Albanią. Jesteście lepsi i trzeba to pokazać, udowodnić. Powodzenia @kamilglik25 @lewy_official @GrzegKrychowiak 🇵🇱⚽️🇵🇱
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) October 10, 2021
W kwietniu w rozmowie z TVPSPORT.PL Boniek poszedł jeszcze dalej. – Ja trochę w piłkę grałem i parę meczów wygrałem. I nigdy nie przyszło mi do głowy, że wygrałem jakiś mecz dzięki trenerowi albo przegrałem przez trenera. Oczywiście trener ma plan, przygotowuje zawodników do meczu, nastraja ich pozytywnie. Ale czy ja mam obwiniać trenera za to, że na Węgrzech Kamil Glik nie doskoczył do rywala przy bramce na 3:2? Albo że Krychowiak nie potrafił wygrać główki z zawodnikiem angielskim? Mam na ten temat swoje zdanie i nie zawsze muszę iść z prądem rzeki – powiedział w rozmowie z Radosławem Przybyszem.
A jednak roli trenera nie da się umniejszyć. Wystarczy zerknąć na listę płac. Jak w czerwcu poinformował Roman Kołtoń, Sousa zarabia w PZPN około 315 tysięcy złotych miesięcznie. Niemal tyle samo zarabiają łącznie jego współpracownicy. Kontrakt Portugalczyka jest znacznie wyższy od zarobków jego poprzedników. Jerzy Brzęczek miesięcznie otrzymywał 160 tysięcy złotych. Adam Nawałka jeszcze mniej. Na początku kadencji – 80 tys. złotych, pod koniec – 120. Dobrzy trenerzy dobrze zarabiają. Gdy Adam Nawałka jechał na mistrzostwa świata 2018 – był najgorzej zarabiającym selekcjonerem na turnieju. Podczas Euro 2020 Sousa był w środku stawki.