Podczas meczu Polski z Albanią (1:0) w eliminacjach mistrzostw świata doszło do skandalu. Albańscy kibice obrzucali butelkami piłkarzy biało-czerwonych, a spotkanie zostało przerwane. Tamtejsza federacja wydała komunikat, w którym... atakuje polskich fanów. "Polscy kibice są znani z takich zachowań i od wielu dni osoby zaangażowane w mecz dokładały wszelkich starań, by zapobiec poważniejszym wydarzeniom" – napisano w oświadczeniu.
Mecz w Tiranie przerwano zaraz po tym, jak Polacy strzelili gola. W kierunku biało-czerwonych poszybowały butelki. Później na murawie znaleziono także inne przedmioty. Spotkanie zostało wznowione, a Albańczykom zagrożono walkowerem, jeśli podobna sytuacja się powtórzy. Całe zajście skrytykowała FIFA, która zapowiedziała dalsze działania.
Swój komunikat wydali Albańczycy. "Zdajemy sobie sprawę, że incydenty z wtorkowej nocy nie przynoszą nam chluby. Musimy wyciągnąć wnioski jako organizatorzy. Mieliśmy 22 tysiące wspaniałych fanów, a tylko kilkanaście osób zniweczyło wszystko, co udało się do tej pory zrobić" – napisała tamtejsza federacja.
"Jedno jest bardzo jasne: nie mamy brutalnych kibiców, nie mamy w historii fanów problematycznych. Wręcz przeciwnie, doskonałe zachowanie i wsparcie, jakie nasi kibice dają w meczach i poza boiskiem, stały się dla nas powodem do dumy" – dodano.
Albańska federacja miała również zastrzeżenia do postawy polskich kibiców. "Wydarzenia te były wynikiem ciągłej prowokacji i bardzo agresywnego zachowania polskich fanów. Są oni znani z takich zachowań i od wielu dni wszystkie władze zaangażowane w mecz dokładały wszelkich starań, aby zapobiec poważniejszym wydarzeniom" – skomentowano.
Albańczycy zwrócili też uwagę na to, że w zamieszkach na Wembley podczas meczu Anglia – Węgry również brali udział polscy pseudokibice. "Nie uciekamy od naszych obowiązków, znamy je, ale zawsze musimy być blisko prawdy, bo tylko ona służy temu, by iść naprzód" – tłumaczą gospodarze wtorkowego meczu.