| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Śląsk Wrocław dwoił się i troił, a Raków Częstochowa zrobił swoje i w delegacji wypunktował zespół Jacka Magiery. Za sprawą Vladislavsa Gutkovskisa i Iviego Lopeza wicemistrz Polski wygrał 2:1. Piękny gol Mateusza Praszelika nieco osłodził łzy gospodarzom.
Mecz Śląska Wrocław z Rakowem Częstochowa anonsowany był jako jeden z ciekawszych meczów 11. kolejki PKO Ekstraklasy. Gdyby powiedzieć to postronnym kibicom po pierwszej połowie, mogliby być zaskoczeni. Oba zespoły raziły niedokładnością i notowały więcej strat niż ciekawych ataków. Godna odnotowania była okazja Mateusza Wdowiaka po podaniu Frana Tudora. Na gole przyszło jednak czekać do drugiej połowy. Ta zupełnie nie przypominała pierwszych czterdziestu pięciu minut.
To Śląsk przeważał w pierwszym kwadransie drugiej części spotkania. A Raków czekał, czekał i się doczekał. I to od razu podwójnie. Najpierw w 63. minucie po świetnej centrze Iviego Lopeza celnym strzałem z powietrza popisał się Vladislavs Gutkovskis. Emocje nie zdążyły jeszcze opaść, gdy Łotysz zrewanżował się podaniem do Hiszpana, a ten w pewnym stylu w sytuacji sam na sam nie dał szans Michałowi Szromnikowi.
Ivi Lopez nie do zatrzymania - asysta i gol!
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) October 16, 2021
⚽ #ŚLĄRCZ 0:2 pic.twitter.com/EoDHupeQMk