19 paź 2021 | Lekkoatletyka

Lekkoatletyka. Marcin Lewandowski nie będzie współpracował z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki

Marcin Lewandowski nie chce kontynuować współpracy z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki. Zostało mu zaproponowane stypendium w wysokości 800 złotych miesięcznie, co podsumował słowami: wstyd i śmiech. Szczegóły decyzji zdradził w rozmowie z TVPSPORT.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Dawid Tomala: niektórym przydałby się Snickers, żeby nie gwiazdorzyć

Zmiany u mistrza olimpijskiego. "Nie czułem się gotowy, na aż tak szybkie bieganie"

Czytaj też

Kajetan Duszyński chwilę po wygranym finale olimpijskim sztafety mieszanej 4x400

Zmiany u mistrza olimpijskiego. "Nie czułem się gotowy, na aż tak szybkie bieganie"

Ma w dorobku medale mistrzostw świata i Europy na otwartym stadionie. Laury zdobywał również podczas najważniejszych halowych imprez. Los nie sprzyjał mu jednak w 2021 roku podczas igrzysk olimpijskich. W Tokio nabawił się kontuzji, która wyeliminowała go z walki o podium. Lewandowski nie kryje rozczarowania, mówiąc o ewentualnej przyszłej współpracy z PZLA.

– Prawdopodobnie nie podpiszę kontraktu z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki. Nie będę szkolony przez nich. Wszystko wskazuje na to, że będę szkolony ze środków własnych. Mam na myśli fundusze od sponsorów – Wojsko Polskie, Grupa Azoty, Decathlon – zdradził w rozmowie z TVPSPORT.PL.

Marcin Lewandowski: nie chcę kontynuować współpracy z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki

Czy zatem chodzi o konflikt na linii zawodnik-związek? – Po części. Czas zacząć mówić o takich rzeczach. Ludzie nie są świadomi wszystkiego. Jako obecny potrójny medalista mistrzostwa świata i Europy, gdzie miałem świetny sezon olimpijski, zostało mi zaproponowane stypendium w wysokości 800 złotych na miesiąc. To kwota ze środków ministerialnych. Takie są ustawowo. PZLA nie chce się do tego "dorzucić". Trochę śmiech. Siła wyższa, że zerwałem mięsień w półfinale. Bez tej współpracy sobie poradzę, chcę jednak, by ujrzało to światło dzienne. Mi krzywdy nie zrobią. Chodzi jednak o to, że wielu zawodników osiąga sukces życia, na przykład zdobywając medal HME i to ich jedyne źródło utrzymania. Jesteśmy profesjonalistami. Nie pracujemy w sklepach czy innych miejscach. Poświęcamy się w pełni bieganiu. 800 złotych to śmiech na sali. Warto, żeby to ujrzało światło dzienne. Być może w przyszłości to się zmieni – dodał.

Do kolejnego sezonu "Lewego" nadal będzie przygotowywał trener Piotr Rostkowski. Jego nie obejmą jednak zmiany. – Trener ma zapewnione osobne źródło dochodu niż moje. Chcę mówić wyłącznie o sobie. A to, co się stało można podsumować słowem "wstyd" – zakończył medalista mistrzostw świat i Europy.

Zmiany u mistrza olimpijskiego. "Nie czułem się gotowy, na aż tak szybkie bieganie"