| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Czesław Michniewicz dostał szansę wyprowadzenia Legii z kryzysu. Ale nie ucichły wcale rozważania o jego przyszłości. O czym marzy mistrz Polski i co łączy klub z selekcjonerem Paulo Sousą?
Zatrudnienie Czesława Michniewicza nie było podobno spełnieniem marzeń władz Legii Warszawa. Zdecydowano się na czołowego trenera w kraju, bo drużyna znalazła się na rozstaju dróg. Po przeciętnym starcie sezonu zwolniono Aleksandara Vukovicia. Doszło do małżeństwa z rozsądku. Wciąż trwa, ale od początku nastawione było na realizację konkretnych celów. Miała być obrona tytułu? Była. Awans do fazy grupowej europejskich pucharów? Proszę bardzo.
Michniewicz wypełnia obowiązki, jak gdyby miał odebrać dzieci ze szkoły czy dostarczyć je na dodatkowe zajęcia. Legia stara się za to kupować odpowiednie przybory. W tym związku nie ma jednak romantycznych spacerów czy wspólnego dzielenia pasji.
Teoretycznie: Michniewicz ma moment spokoju. Praktycznie: terminarz jest napięty i mecz goni mecz. Po powrocie z Włoch, piłkarze w piątek rozpakują bagaże, a dzień później będą musieli ruszyć na Śląsk, gdzie czeka konfrontacja z Piastem Gliwice. Legia nie ma czasu na treningi. To etap, w którym każde spotkanie pełni rolę sprawdzianu. Wygrane w lidze będą zapewniały kolejne dawki pozornego spokoju. Każda przegrana podsycać będzie plotki dotyczące przyszłości szkoleniowca.