Nie tak miał się kończyć sezon dla polskich żużlowców. Tuż po finale Speedway of Nations w meczu towarzyskim zmierzyli się z Wielką Brytanią. Nie dość, że przegrali, to najpierw upadek wyeliminował Jakuba Miskowiaka, a potem zawody w karetce skończył Dominik Kubera.
W miniony weekend biało-czerwoni walczyli w Manchesterze o brakujące trofeum, czyli triumf w Speedway of Nations. Wygrali rundę zasadniczą, ale w decydującym biegu przewrócił się Maciej Janowski i ze zwycięstwa cieszyli się Brytyjczycy. To jednak nie był koniec sezonu dla polskich żużlowców. Uczestnicy finału, czyli wspomniany Janowski, Bartosz Zmarzlik, Jakub Miśkowiak oraz Dominik Kubera, Wiktor Lampart i Tobiasz Musielak znów zmierzyli się z Brytyjczykami. Tym razem towarzysko.
Ze sparingu nic dobrego jednak nie wynikło. Spotkanie zakończyło się wcześniej, bo po trzynastu biegach, kiedy jazdę uniemożliwił deszcz. Tak naprawdę uniemozliwiał ją już wcześniej, ale organizatorzy nie zdecydowali się na zakończenie zmagań. Niestety, przypłacił to zdrowiem Kubera, który po fatalnym karambolu z grymasem bólu na twarzy wsiadał do karetki. Wcześniej upadł Jakub Miśkowiak i już nie stanął na starcie. To oczywiście najistotniejsze informacje po meczu towarzyskim. Ta mniej istotna to porażka Polaków.
Nasi reprezentanci nie najlepiej rozpoczęli spotkanie. Po pierwszej serii biegów przegrywali 9-15. W przewaga Brytyjczyków nie wzrosła głównie Tobiaszowi Musielakowi. Biało-czerwoni tracili nie sześć, a pięć punktów. W trzeciej serii biegli wygrali Zmarzlik, Janowski i Kubera, co pozwoliło zbliżyć się do gospodarzy na jedno "oczko" (35-36). Kolejnej szansy na odrobienie straty już nie było. Feralnego trzynastego biegu, w którym upadł wspomniany Kubera, już nie powtarzano.