Maciej Skorża po meczu z Wisłą Płock: pokazaliśmy charakter

Lider z Poznania nie zwalnia tempa. Wisła odprawiona z workiem goli

Czytaj też

Lider z Poznania nie zwalnia tempa. Wisła odprawiona z workiem goli

Maciej Skorża (trener Lecha Poznań):

– Wisła Płock to drużyna, która w ogóle nie punktuje na wyjeździe, ale ta ich gra wcale nie jest najgorsza. Tak było we Wrocławiu czy w Zabrzu, gdzie dwukrotnie prowadzili, a już nie wspomnę o meczu w Łęcznej, gdzie wygrywali już różnicą dwóch goli. Ten zespół trochę nie ma szczęścia na wyjazdach.

– Ten mecz był dla nas trudny, szczególnie w pierwszej połowie. Nie potrafiliśmy wykorzystywać przestrzeni za plecami obrony Wisły, a to miało być naszym sposobem gry. Bramka, którą straciliśmy po stałym fragmencie gry, też wpłynęła na to, że ta nasza gra była nerwowa. Na szczęście w drugiej połowie uporządkowaliśmy to wszystko i zagraliśmy tak, jak to powinno wyglądać. Zepchnęliśmy Wisłę do głębszej obrony. Ważnym momentem była ta druga bramka strzelona przez Radka Murawskiego. Chciałbym jednak podkreślić rolę przy tym golu Mikaela Ishaka, który nie odpuszcza żadnej piłki i wypracował tę bramkę. Później było już łatwiej, przeprowadziliśmy kilka ciekawych dobrych akcji. Cieszymy się ze zwycięstwa przed własną publiczności. Kibice nam dziś znów bardzo pomogli, za co chcę im podziękować. Może nie zagraliśmy wielkiego meczu, to jednak ciągle mieliśmy wsparcie z trybun i to dało się odczuć i bardzo nam pomogło.

– Może to dziwnie zabrzmi, ale cieszę się, że scenariusz tego meczu tak wyglądał. Cieszę się, że był mecz, gdzie musieliśmy zmierzyć się z taką skalą trudności, gdzie po wyrównującej bramce ta gra nam się nie kleiła. Ta sama grupa ludzi została na drugą połowę i musiała wyjść z tej opresji. Pokazali charakter, pokazali umiejętności i poradzili sobie z tym zadaniem.

Maciej Bartoszek (trener Wisły Płock):

– Można powiedzieć, że spotkanie nie zdążyło się zacząć, a już mieliśmy spore problemy. Wcześniej kontuzja przytrafiła się Rafałowi Wolskiemu, za kartki musiał pauzować Kuba Rzeźniczak, a na rozgrzewce przedmeczowej Dominik Furman doznał uraz mięśnia dwugłowego. Przystępowaliśmy więc do tego spotkania bez trzech kluczowych zawodników. Mimo to, dobrze i konsekwentnie realizowaliśmy nasze założenia, uważam, że ta pierwsza połowa w naszym wyglądała całkiem dobrze.

– W drugiej połowie po raz kolejny nie ustrzegliśmy się bardzo prostego błędu, przez który straciliśmy bramkę na 2:1. Ten gol trochę ustawił to spotkanie. Od tego momentu było nam bardzo ciężko. Staraliśmy się zdobyć drugą bramkę, dla "nacinaliśmy" się na groźne kontry Lecha, na które nie potrafiliśmy odpowiedzieć. Niestety, z kolejnego meczu wyjazdowego wracamy bez punktu.

Lider z Poznania nie zwalnia tempa. Wisła odprawiona z workiem goli

Czytaj też

Lider z Poznania nie zwalnia tempa. Wisła odprawiona z workiem goli