Adam Nawałka w sobotę kończy 64 lata. Urodzony w Krakowie trener jako jedyny w XXI wieku awansował z reprezentacją Polski na dwie prestiżowe imprezy, a na mistrzostwach Europy dotarł aż do ćwierćfinału. Jak współpracowało się z byłym selekcjonerem? Jakie były jego przesądy i czym są słynne detale, o których krążyły legendy w mediach? Porozmawialiśmy o tym z byłymi kadrowiczami oraz członkami sztabu szkoleniowego.
Adam Nawałka został selekcjonerem reprezentacji Polski w listopadzie 2013 roku. Pierwszym zadaniem, przed którym stanął, było zbudowanie drużyny na eliminacje mistrzostw Europy. Początki przebiegały pod znakiem poszukiwań. Nawałce wypominano to, że korzystał z bardzo dużej liczby zawodników. Szansę w kadrze otrzymali gracze tacy jak Rafał Kosznik, Adam Marciniak czy Marcin Kowalczyk, którzy później w reprezentacji nie odgrywali już żadnej poważnej roli.
Nawałka postawił na "ligowe" zgrupowania, na których przyglądał się piłkarzom z Ekstraklasy. Jak się później okazało, gracze z rodzimej ligi pełnili ważne funkcje w zespole, który z powodzeniem rywalizował w eliminacjach Euro 2016 i mundialu 2018. Drużyna Nawałki przez długi czas nie przekonywała, w ostatnim teście przed startem eliminacji pokonała Litwę tylko 2:1.
– To wszystko od początku było zaplanowane. Nie było chaotycznych działań. Trzon zespołu był wykrystalizowany, ale trzeba było znaleźć kolejnych zawodników. Sprawdzić tych wyróżniających się w Ekstraklasie i zobaczyć, czy są w stanie dać coś pozytywnego kadrze. Mecze towarzyskie przyniosły odpowiedzi na wiele pytań. Pamiętam krytykę, wytykano nam niektóre decyzje. Nie reagowaliśmy na te komentarze i robiliśmy swoje. Później okazało się, że kilku graczy z Ekstraklasy miało bardzo duży wkład w sukcesy – wspomina Bogdan Zając, były asystent Nawałki.
Później zaczęto mówić o ligowych "fusach" w kadrze – tak określano piłkarzy, których powoływano do reprezentacji z Ekstraklasy. Michał Pazdan, Krzysztof Mączyński, Tomasz Jodłowiec, a później Bartosz Kapustka – każdy z nich odgrywał istotną rolę.
– Nie wszyscy dziennikarze i eksperci wierzyli, że ci gracze mogą się przydać. Na każdym meczu Ekstraklasy był ktoś ze sztabu kadry. Oglądaliśmy tych piłkarzy w różnych spotkaniach, nie tylko tych prestiżowych. Szczegółowo analizowaliśmy to, jak reagują w określonych sytuacjach, co dzieje się w momencie gdy zespół dobrze funkcjonuje i również wtedy gdy ich zespół przegrywa... To wtedy dużo dowiadujesz się o zawodniku – opowiada Zając.
Każdy był ważny
Nawałka mocno dbał o relacje z piłkarzami. Sebastian Mila zwraca uwagę na to, że poczuł się dla selekcjonera ważny jeszcze parę miesięcy przed otrzymaniem pierwszego powołania. – Nawałka zadzwonił do mnie zimą, gdy miałem problemy z kontuzją, a w dodatku straciłem kapitańską opaskę. Trener powiedział mi, że jeśli będę w formie, to absolutnie nie będzie patrzył na mój wiek i da mi szansę. Byłem mocno zdziwiony. Miałem 32 lata, a moim jedynym występem w kadrze od paru lat był epizod z Portugalią w 2012 roku. Wstydziłem się powiedzieć o tym telefonie kolegom z drużyny. Nikt by nie uwierzył, wzięliby mnie za durnia. O rozmowie wiedziała tylko żona. Skończyło się tak, że zostałem powołany awaryjnie na mecz z Gibraltarem, bo kontuzji doznał Michał Kucharczyk. Później zostałem zaproszony na październikowe mecze – opowiada ekspert TVP Sport.
Podobne odczucia ma Jakub Wawrzyniak. – Dzień przed ogłoszeniem powołań dzwonił do nas. Były dwie opcje: dzwonił, by poinformować o powołaniu lub wyjaśnić jego brak. Gdy wyświetlał się jego numer, robiło się nerwowo. Trener dbał nie tylko o swoich liderów. Zaskoczył mnie, gdy grałem w Amkarze Perm. Byliśmy na obozie w Austrii i mieliśmy sparing z Cardiff City. Mało kogo to obchodziło i nie spodziewałem się, że zainteresuje się tym selekcjoner. Dzień po meczu dostaję od niego telefon: Kuba, w tej jednej sytuacji mogłeś zachować się lepiej. Byłem zszokowany. W Amkarze nagrywano spotkanie, a sztab selekcjonera ściągnął nagranie i analizował moją grę. To było jednak bardzo miłe, bo widziałem, że dla trenera faktycznie jestem ważny – wspomina były obrońca kadry.
Zarówno Mila jak i Wawrzyniak zagrali w słynnym meczu z Niemcami, zakończonym zwycięstwem Polaków 2:0. Tamto spotkanie uznawane jest za moment przełomowy, który dodał biało-czerwonym olbrzymiej pewności siebie i sprawił, że zespół pojechał na mistrzostwa Europy.
– Zawdzięczam mu bardzo wiele. O takim meczu marzy każdy chłopak, który gra w piłkę. "Wskrzesił" mnie w reprezentacji i zawsze będę to pamiętał – mówi Mila. – Nie chciałbym opowiadać o jakiejś magii, która towarzyszyła temu spotkaniu. Wykonaliśmy bardzo ciężką pracę, ale mieliśmy też mnóstwo szczęścia i Wojtka Szczęsnego, który rozegrał kapitalne zawody. Szczęście jest jednak niezbędne, by wygrać z taką drużyną – podkreśla Wawrzyniak.
Detale
Za kadencji Nawałki wiele mówiono o dbałości o szczegóły byłego selekcjonera. Podczas zgrupowań wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Selekcjoner nie pozostawiał przypadkowi absolutnie żadnej kwestii.
– Zaszczepił to w nas wszystkich. Krążą o tym legendy, to dążenie do perfekcji było wręcz obsesyjne. Selekcjoner wprowadził do kadry standardy najwyższej klasy. Jako pierwsza reprezentacja zaczęliśmy stosować technologię GPS, która teraz jest czymś powszechnym. Czasami dbałość o szczegóły mogła się innym wydawać przesadzona, ale później dawało efekty – wspomina Remigiusz Rzepka, trener od przygotowania fizycznego kadry Nawałki.
– Pewnego razu czekał nas zwykły, standardowy trening na siłowni. To miała być jednostka, jakich zrobiliśmy już wiele. Przedstawiliśmy trenerowi plan, a on nagle zaczął zwracać uwagę. "Kto będzie pomagał temu zawodnikowi, kiedy ty będziesz w innym miejscu? Kto będzie pilnował następnego?" – zadawał pytania. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że coś, co wydawało się przygotowane idealnie, wcale takim nie jest. Po konsultacji z pozostałymi trenerami zmieniliśmy to. Zobaczyłem, że nie można popadać w rutynę – kontynuuje Rzepka.
– Detale? Niby błaha rzecz. W Polsce czasami z tego szydzono, zwłaszcza na początku. Będąc piłkarzem sam się przekonałem ile rzeczy umknęło gdy nie zwracało się uwagi na szczegóły, które decydowały o wyniku spotkań. Na boisku jest jedenastu zawodników. Jeśli każdy zapomni tylko o jednym detalu, zadaniu, skończy się to źle – dodaje Zając.
– Na jednym ze zgrupowań mieliśmy gierkę na koniec treningu. Mieliśmy wyznaczone pozycje na boisku i według nich mieliśmy wziąć koszulki z odpowiednimi numerami. Wyszło tak, że założyłem kamizelkę Piotrka Zielińskiego, a on moją. Po zajęciach trener zawołał nas i zapytał, z jakimi numerami mieliśmy grać. Nie wierzyłem, że ma to jakiekolwiek znaczenie. Dla niego miało i zauważył to. Innym razem parę razy wymieniliśmy się z "Zielem" pozycjami na boisku. On poszedł wyżej, a ja zszedłem za niego bardziej do środka i odwrotnie. Selekcjoner powiedział nam potem: "gdybym chciał, żebyście się zamieniali, powiedziałbym wam o tym". To robiło wrażenie – przyznaje Mila.
– Miał zaplanowane wszystko. Po meczu z Niemcami mieliśmy odnowę biologiczną. Akurat przechodziłem z jacuzzi do sauny. Spotkałem trenera, który mówi do mnie: "Ze Szkocją nie grasz. Mecz z Niemcami był zbyt dużym wysiłkiem energetycznym". To samo miało miejsce w końcówce eliminacji. Przed wyjazdowym meczem ze Szkocją trener powiedział, że wejdę na ostatnie 20 minut. To dziwne, przegrywaliśmy 1:2, a Nawałka zmienia lewego obrońcę. Ostatecznie udało się zremisować, więc znów racja była po stronie szkoleniowca – przekonuje Wawrzyniak.
Współpracownicy selekcjonera mieli przygotowaną obszerną "checklistę", na której znajdowało się wszystko, co należało przygotować przed zgrupowaniem albo zabrać na mecz. – Wielokrotnie miałem okazję wykładać na kursach i innych spotkaniach z trenerami. Pokazywałem fragmenty tej listy jako wzór. Dzięki temu nigdy nie popełniliśmy żadnych prostych błędów organizacyjnych, jeden sprawdzał drugiego. To były automatyzmy, które dawały wymierne efekty – zaznacza Zając.
Równie głośno jak o detalach, mówiło się o przesądach selekcjonera. Jednym z nich miał być ten, według którego autobus nie mógł się cofnąć, jeśli ominie miejsce, w którym miał się zatrzymać. – Kiedyś byłem tego naocznym świadkiem. To jednak absolutnie nikomu nie przeszkadzało. Nawałka stworzył fantastyczną grupę. Obdarzył zaufaniem nas, a my jego – zapewnia Mila. – Przy okazji każdego posiłku, na stole selekcjonera znajdowało się… coś zielonego. Nie wiem czy to była pietruszka czy coś innego. Ale zawsze to tam było – zdradza Wawrzyniak. – Jeśli mieliśmy założyć czerwone dresy, to wszystko musiało być na czerwono. Pamiętam zimowe zgrupowanie. Mieliśmy wyjść w czerwonych dresach i koszulkach. Ja miałem spodnie i bluzę w tym kolorze, ale koszulka była biała. Podszedł do mnie Bogdan Zając i powiedział, że muszę iść i zmienić t-shirt – dodaje.
Najpiękniejsza historia
Największym sukcesem zespołu Nawałki, a zarazem reprezentacji Polski w XXI wieku, było dotarcie do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Biało-czerwoni imponowali dyscypliną, nie stracili gola w trzech meczach fazy grupowej, a rywalizację na tym etapie kończyli z dorobkiem siedmiu punktów. Po wyeliminowaniu Szwajcarii, Polaków zatrzymała dopiero Portugalia – późniejszy triumfator turnieju.
– To była wisienka na torcie. Przez lata byliśmy przeciętniakiem, a może nawet słabeuszem podczas turniejów. Tym razem wyglądało to inaczej. Sam awans był już czymś wielkim, bo przed startem eliminacji również nie dawano nam wielkich szans. Zarówno zespół, jak i sztab, to była fantastyczna grupa, która się rozwijała. Utarło się, że Polacy nie potrafią grać w ataku pozycyjnym. Mało kto o tym informuje, ale w tamtym czasie 50 procent goli strzeliliśmy właśnie w ten sposób – opowiada Zając.
Mila należał do architektów sukcesu w eliminacjach, ale nie otrzymał powołania na turniej. – Wierzyłem w to do końca, ale nie byłem zły. Wiedziałem, w jakiej jestem sytuacji i że miałem mocnych konkurentów. Absolutnie nie mam o to pretensji do trenera, chociaż pierwsze dni po poznaniu decyzji były smutne i trudne – wyjawia były pomocnik m.in. Śląska Wrocław i Lechii Gdańsk.
Na turniej pojechał Wawrzyniak, ale nie zagrał w nim ani minuty. – Myślę, że w dużym stopniu zostałem powołany dlatego, bo miałem na koncie sporo występów w eliminacjach. Do tego, męczyłem się z kontuzją, miałem na pięcie cztery szwy. Na lewej obronie występował Artur Jędrzejczyk, który spisywał się bardzo dobrze. Byłbym idiotą, gdybym miał pretensję o to, że siedzę na ławce – podkreślił.
– Turniej we Francji był czymś pięknym. Nie zapomnę też spotkania z Niemcami. Ich trenerzy przygotowania fizycznego byli moimi mentorami, wiele się od nich nauczyłem. W Warszawie okazało się, że uczeń pokonał mistrzów. To była wielka chwila także dla mnie. Nie zapomnę również końcówki eliminacji. Mecze ze Szkotami i Irlandczykami były wyczerpujące. Schudłem chyba ze trzy kilo – mówi Rzepka.
Ostatni rozdział
Mistrzostwa świata w Rosji były ostatnim etapem Nawałki w reprezentacji. Kręgosłup kadry był podobny do tego z Euro 2016, jednak wielu piłkarzy było w zupełnie innej sytuacji w klubach. Biało-czerwoni przegrali dwa pierwsze spotkania w grupie, co oznaczało pożegnanie z turniejem. Ostatnim meczem Nawałki okazał się ten "o honor" z Japonią. Polacy w trzecim starciu turnieju odnieśli zwycięstwo i wrócili do kraju z trzema punktami.
– Pewnych rzeczy nie da się oszukać. Każdy z piłkarzy wykonał mnóstwo pracy w ostatnim półroczu przed MŚ, wielu pracowało indywidualnie aby nadrabiać brak regularnej gry. Niestety żaden trening nie zastąpi meczu. Wiedzieliśmy, że ciężko będzie aby zespół był w optymalnej formie. Zabrakło typowego błysku piłkarskiego, który pozwala wznosić się na wyżyny. Do tego doszły kuriozalne bramki stracone w meczu z Senegalem – analizuje Zając.
Głównym zarzutem pod adresem zespołu Nawałki na mundialu było słabe przygotowanie fizyczne. – Już raz odniosłem się do tych oskarżeń. Nie będę robił tego ponownie – mówi Rzepka, którego zdaniem praca sztabu pod tym kątem była optymalna.
Biało-czerwoni awansowali na mundial po raz trzeci w XXI wieku i ponownie pożegnali się z imprezą już po fazie grupowej. Nieco później selekcjoner wspólnie ze Zbigniewem Bońkiem spotkali się na konferencji prasowej i poinformowali o tym, że trener opuszcza kadrę. Kolejnym kierunkiem byłego selekcjonera był Lech Poznań, z którym przygoda zakończyła się szybko. Czy kiedyś jeszcze zobaczymy go na ławce trenerskiej?
– Adamowi Nawałce życzę przede wszystkim zdrowia i tego, by jeszcze wrócił do pracy. Przygoda z kadrą pokazała, że to człowiek stworzony do pracy z reprezentacją, niekoniecznie musi być to nasza kadra. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczymy go w roli szkoleniowca – puentuje Wawrzyniak.
– Czy Adam Nawałka wróci do pracy w roli szkoleniowca? To wyjątkowa postać, życzę każdemu zawodnikowi i trenerowi aby miał możliwość współpracy z trenerem Nawałką. Myślę, że wielką stratą dla polskiej piłki byłoby, gdyby "Coach" nie wrócił już na ławkę trenerską. Oczywiście życzenia złożę osobiście, ale za Waszym pośrednictwem życzę zdrowia, bo to gwarantuje, że energii mu nie zabraknie. Życzę też aby Adam Nawałka dawał kibicom wiarę, że w piłce nożnej nie ma rzeczy niemożliwych – podsumował Bogdan Zając, najbliższy współpracownik byłego selekcjonera.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.