Amerykanka Mikaela Shiffrin wygrywając slalom gigant w Soelden odniosła 70. zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. Z bliska wspierał ją wybitny alpejczyk i prywatnie jej partner, Aleksander Kilde. – To niesamowite, że tu ze mną dziś był, czekał, przytulił. Zobaczymy się później. Jest tak wspierający, motywujący, mogę z nim porozmawiać o wszystkim, szczególnie o nartach. To tak mobilizujące być z nim – cieszyła się tuż po zawodach.
Juniorka pokazała pazur. "Czuję, że trzydziestka jest osiągalna"
– Oglądanie ciebie jest zawsze przyjemnością. Za tobą bardzo trudna rywalizacja. Nie było łatwo wygrać.
– Dzięki! Zawsze jest tu trudno, ale dałam z siebie wszystko, dobrze jechałam. To była walka. Szczególnie przy drugim przejeździe jest walka, bo jest się blisko, ale mimo to trzeba dać z siebie jeszcze więcej. To było trudne. W poprzednim sezonie miałam z tym problemy. To wyjątkowe być dziś tutaj, jechać drugą rundę, dać z siebie jeszcze więcej i w odpowiednim czasie poukładać wszystkie kawałki występu. Niezależnie od tego czy byłoby to zwycięstwo czy drugie miejsce, to była przyjemność tu jechać. To było też dobre przygotowanie. Gdybyśmy tylko mogli używać tej góry i tak się przygotowywać w każdym roku… W przypadku sportu na wolnym powietrzu czasami jest o to trudno, nie zawsze wszystko układa się podobnie dobrze jak dzisiaj. Teren zawodów i sama konkurencja zostały jednak przygotowane tak świetnie, że wspaniale było wziąć udział w tych zawodach.
– Nie wiem, kto był szczęśliwszy na mecie - ty czy Aleksander Kilde. Dobrze jest mieć takie wsparcie?
– Tak! To niesamowite, że tu ze mną dziś był, czekał, przytulił. Zobaczymy się później. Jest tak wspierający, motywujący, mogę z nim porozmawiać o wszystkim, szczególnie o nartach. To tak mobilizujące być z nim. To fantastyczne, że był tu ze mną. Słyszałam, że udzielał wywiadu. Niewiele rozumiałam, ale i tak miło było go słyszeć. To jedna z tych rzeczy, które wywołują u mnie uśmiech, dodają energii i sprawiają, że czuję się szczęściarą. Nie zawsze tak będzie, ponieważ on wkrótce sam zacznie jeździć, ale to było wyjątkowe, że dziś ze mną był. Mam nadzieję, że w pewnym momencie będę mogła zrobić dla niego to samo, czekać na mecie i go wspierać.
– To był pierwszy konkurs. Zaczynamy olimpijski sezon. Czy możesz powiedzieć, że jesteś na początku olimpijskiej formy?
– Rozpoczęcie takiego sezonu w dobrej formie jest ważne. Dopiero się zaczął i nie oznacza to niczego innego jak tego, że muszę pracować każdego dnia i się poprawiać.
– Jestem z Polski, więc muszę zapytać o Marynę Gąsienicę-Daniel. Dziś nie ukończyła zmagań. Czy sądzisz, że będzie dobrą rywalką w czasie sezonu?
– Na pewno. W poprzednim sezonie była bardzo mocna. Nigdy nie zapomnę, że startowała w finałach z pękniętymi żebrami. Jest twarda, to niesamowita narciarka. Ma też świetną osobowość, zawsze się uśmiecha i jest miła. Walczy. Dziś odbyły się pierwsze zawody. Ważne było, by być bezbłędnym. Nie wolno jednak zapomnieć, że te zawody nie zawsze pokazują pełny obraz tego, jak ułoży się sezon. Zostało jeszcze wiele okazji dla każdego. To będzie ekscytujący sezon.
– W czasie igrzysk chcesz wziąć udział we wszystkich konkurencjach. Jak trudno będzie się do tego przygotować?
– To prawie niemożliwe. Zobaczymy. To jednak moje marzenie. Zrobię wszystko, by walczyć. Zobaczymy jak będzie. Jestem realistką. Wykończę się, by tego dokonać. Chcę wystartować we wszystkim.