Przejdź do pełnej wersji artykułu

Piłka nożna, reprezentacja Polski: Sebastian Mila po spotkaniu z Mattym Cashem: łatwo będzie mu wejść do szatni

/ Matty Cash (od lewej) i Sebastian Mila w trakcie sobotniego spotkania w Londynie (fot. Twitter), Matty Cash (od lewej) i Sebastian Mila w trakcie sobotniego spotkania w Londynie (fot. Twitter)

Czy Matty Cash zostanie wkrótce reprezentantem Polski? To pytanie zadaje sobie chyba każdy fan piłki nożnej w naszym kraju. Nie wszyscy mają jednak okazję do tego, by porozmawiać z graczem Premier League. O kulisach spotkania, które w sobotę miało miejsce w Londynie, opowiedział Sebastian Mila

Matty Cash: oglądam filmiki i uczę się polskiego hymnu

Paweł Baran, TVPSPORT.PL: – Pierwsze i najważniejsze pytanie brzmi: przywitałeś się mówiąc "dzień dobry", a może "good morning"?
Sebastian Mila: – Hahaha! Przywitaliśmy się w języku angielskim, bo to zrozumiałe, że Matthew jeszcze nie rozmawia po polsku. Mamy za sobą krótką rozmowę. To niesamowicie otwarty człowiek, bardzo uśmiechnięty. Bije od niego pozytywna energia. Dzięki temu łatwo złapaliśmy wspólny język.

– Znaliście się wcześniej, czy było to wasze pierwsze spotkanie?
– Nie, nie znałem go wcześniej. Od niedawna zacząłem obserwować jego poczynania z racji tego, że może występować w reprezentacji Polski. Nie dotyczy to tylko mnie, ale i innych ekspertów, obserwatorów i kibiców.

– A jak to się stało, że wziąłeś udział w tym spotkaniu?
– Do ambasady w Londynie poleciałem na zaproszenie PZPN. Kluczowe było spotkanie z młodymi piłkarzami i piłkarkami, którzy na stałe mieszkają i trenują w Anglii, a mają polskie korzenie. Poznaliśmy także ich rodziców. Wydarzenia nie zorganizowano głównie dla Casha. To my byliśmy dla nich – ja, Matthew oraz trener Paulo Sousa. Fajną sprawą jest to, że pojawił się na nim gracz Aston Villi. Chce występować dla polskiej kadry, ma ku temu możliwości. To niesamowicie motywujące dla tych dzieci. Rywalizuje przecież w Premier League.

– Jak wiele czasu ci poświęcił? Mieliście chwilę, by porozmawiać w spokoju? Może był tak duży tłok, który to uniemożliwiał?
– Wiesz co? Mieliśmy chwilę dla siebie, ale była krótka. Nie przeprowadziliśmy dłuższej rozmowy. Pytałem się głównie o piątkowy mecz z Arsenalem, jego rolę w reprezentacji i pozycję, na której się widzi. Ciekawiło mnie także to, czy jest już gotowy, by grać dla naszej kadry. Odpowiedział, że absolutnie tak. Dla niego to wielkie wydarzenie.



– No i na jakiej pozycji się widzi?
– Na prawym wahadle. Ta strona jest jego dominującą i może na niej grać w różnych ustawieniach.

– Czy spytałeś go o rozmowy prowadzone z Paulo Sousą?
– Nie, bardziej zależało mi na tym, by bliżej się z nim zapoznać i chwilkę z nim pogawędzić. Jak sam słusznie zauważyłeś, było wokół tak wielu ludzi, że to spotkanie miało charakter "roboczy". Matty spotkał się wcześniej z selekcjonerem, ale mi zależało głównie na tym, by lepiej go poznać.

– To jakie wrażenie zrobił na tobie w tak krótkim czasie?
– Dobre i to z tego powodu, że bardzo lubię otwartych piłkarzy. Takich, którzy nie są stremowani tym, co może się wkrótce wydarzyć. To, że zawodnik Premier League ma szansę zagrać w Polsce jest sporym wydarzeniem. Nie mamy i nie było ich wielu. Jego otwartość i normalne, ludzkie podejście do wszystkich robi wrażenie. Byłem jednym z wielu, którzy chcieli z nim porozmawiać. Pojawili się tam przecież młodzi zawodnicy. Na wszystkich wywarł dobre wrażenie. Daje pozytywną energię. Z takimi ludźmi po prostu chce się przebywać – to jedno. Po drugie, łatwiej będzie mu wejść do szatni. Sam wiem jak to jest, gdy w drużynie pojawia się ktoś otwarty. Takim piłkarzom jest zdecydowanie lżej. Matty'ego czeka – mam nadzieję – przyjemne lądowanie.

– A miałeś okazję wymienić kilka zdań z Paulo Sousą na jego temat?
– Nie rozmawiałem z nim. Był zapracowany. Stawał do zdjęć. Najważniejsze było dla niego to, by nawiązać kontakt z młodymi graczami. To fantastyczne, że tak chętnie poświęcił im czas. On uwielbia rozmawiać na futbolu, zna się na tym. Świetnie było to widać.

– Niektórzy kibice nie chcą w reprezentacji Polski "farbowanych lisów". Jaki jest do tego twój stosunek?
– Nie dziwię się niektórym fanom. W tej kadrze było wielu piłkarzy, którzy dostali paszport i grali, bo trener "chciał ich bardziej". Uważano tych graczy za lepszych może dlatego, że nie wychowywali się w Polsce. Dostrzegałem to i wyglądało to słabo. W pełni to rozumiem.

– Wystarczy spojrzeć na skład z Euro 2012. Wśród czterech z jedenastu graczy od pierwszej minuty występowali Ludovic Obraniak, Eugen Polanski, Damien Perquis i Sebastian Boenisch.
– Kiedyś pojawił się także Adam Matuszczyk. Było wielu naturalizowanych graczy, którzy wskakiwali do kadry. Nie wszystkie wybory były trafne. To powoduje, że na dzisiaj są pewnego rodzaju obawy. Rozumiem je, ale nie możemy skreślać kogoś, kto na co dzień gra w Premier League, jednej z najlepszych lig na świecie. Miejsce z urzędu mu się nie należy, jestem od tego daleki. Natomiast, gdy dostanie paszport, a później powołanie, to trzeba wiedzieć, że trener ma prawo go sprawdzić. Nie oceniajmy Matthew teraz, przecież nikt z nas nie widział go w reprezentacji. Nie jest powiedziane, że będzie grał zawsze i dobrze. Życzę mu tego, by był naszym wzmocnieniem, bo takich piłkarzy tej kadrze potrzeba. Czy się sprawdzi? To dopiero się okaże.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także