Fortuna 1. Liga. Derby Łodzi na remis. Widzew uratował się w końcówce

67. derby Łodzi zakończyły się remisem (fot. 400mm.pl)

Paweł Smoliński

Choć Widzew był faworytem 67. derbów Łodzi, to o zdobycz punktową musiał walczyć do ostatniego gwizdka. Finalnie sięgnął po jedno "oczko", remisując z ŁKS-em 2:2 (2:1). Bramki dla gospodarzy zdobyli Patryk Stępiński i Tomasz Dejewski, a dla gości trafili Pirulo i Maciej Dąbrowski. Przyjezdni, po czerwonej kartce dla Ricardinho, kończyli mecz w dziesiątkę.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Kolejna duża impreza w dorobku. Marciniak posędziuje u szejków

Czytaj też

Kolejna duża impreza w dorobku. Marciniak posędziuje u szejków

Antybohater meczu

Na stadionie przy alei marszałka Józefa Piłsudskiego wiele działo się już od pierwszego gwizdka. W drugiej części spotkania goście podostrzyli jednak grę, czego efektem było aż pięć żółtych kartek i jedna czerwona. Z boiska, za brutalny wślizg w nogi Kacpra Karaska, wyrzucony został Ricardinho. Brazylijczyk na murawie spędził niespełna trzydzieści minut.

W pierwszej połowie Karol Danielak równie ostro zaatakował Pirulo. Sędzia Szymon Marciniak zdecydował jednak, że wślizg wyprostowaną nogą na wysokości kolana rywala nie zasługiwał nawet na żółtą kartkę i gwizdnął... rzut z autu.

Jak padły gole?

0:1 (17') – od początku spotkania lepiej prezentowali się goście. Swoją przewagę udokumentowali już po siedemnastu minutach. Pirulo dopadł do piłki zagranej na prawe skrzydło, zszedł z nią do środka i – z narożnika pola karnego – kopnął w kierunku bramki Jakuba Wrąbla. Futbolówka odbiła się po drodze od jednego z obrońców Widzewa, czym zaskoczyła golkipera.
0:2 (29') – ŁKS nie zamierzał się zatrzymywać. Po niespełna pół godzinie gry gracze Kibu Vicuni prowadzili już 2:0. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym gospodarzy znakomicie zachował się Maciej Dąbrowski. Wygrał walkę o piłkę i precyzyjnym strzałem głową podwyższył prowadzenie.
1:2 (40') – strata dwóch goli nie podłamała gospodarzy. Ci bramkę kontaktową zdobyli jeszcze przed przerwą. Mateusz Michalski dośrodkował z rzutu rożnego, a Patryk Stępiński nabiegł na bliższy słupek. Mocno strzelił głową, nie dając szans Dawidowi Arndtowi.
2:2 (87') – gospodarze dążyli do wyrównania przez całą drugą połowę. Swego dopięli na trzy minuty przed końcem meczu. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym do bramki trafił Tomasz Dejewski. Tym samym bohaterami ekipy Janusza Niedźwiedzia zostali dwaj obrońcy.