| Czytelnia VIP

Ping-pong między karetkami. "Życie, to płonąca świeca. Osłaniamy ją dłońmi, by nie zgasła"

Julia Jackowska łączy grę w tenisa stołowego z pracą ratowniczki
Julia Jackowska łączy grę w tenisa stołowego z pracą ratowniczki
Robert Bońkowski

To historia inna, niż wszystkie. Sport jest tylko tłem. To opowieść o młodej kobiecie, która w weekendy gra w 1. lidze tenisa stołowego, a od poniedziałku do piątku… ratuje życie.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Historia ma początek w Barcinie niedaleko Bydgoszczy. Po ósmych urodzinach Julia Jackowskarozpoczęła treningi w sekcji tenisa stołowego. Sport prawie od kołyski był jej przyjacielem. Jeszcze wcześniej było judo, hip-hop i gimnastyka.

Transfer do Białegostoku


Na zajęcia tenisa stołowego trafiła przypadkiem. Trener UZTS-u Barcin Wojciech Kowal wręczył jej ulotkę o naborze do drużyny. Pierwsze treningi były przykrym obowiązkiem, ale gdy przyszedł czas decyzji, której dyscyplinie chce się poświęcić, wybrała tenis stołowy, a w odstawkę poszło judo.

– Ping-pong nie do końca mnie przekonywał, ale w judo irytowała mnie jedna rzecz. Zawody były tylko trzy razy do roku. Chciałam częściej rywalizować z kimś spoza mojego klubu – opowiada TVPSPORT.PL Julia.

Przez długie lata uczyła się od trenera. Spędziła w UZTS-ie Barcin siedem lat. Klub powołał nawet juniorską ligę. Tam mierzyła się m.in. ze starszymi od siebie chłopcami. Wielokrotnie przegrywała, ale to nauczyło ją pokory i zasad zdrowej rywalizacji. Jako gimnazjalistka, reprezentując miejscowy klub, występowała w meczach trzeciego szczebla rozgrywkowego kobiecego tenisa stołowego w Polsce.

Podczas jednych z zawodów, po wygranym pojedynku, podszedł do niej trener Wojciech Kowal. – Zagrałam z dziewczynami dobry mecz. Powiedział, że ma dla mnie kilka ofert z większych klubów – mówi. Chodziło o ośrodek w Gdańsku i kluby z Krakowa oraz Białegostoku.

Stolica Pomorza kusiła najbardziej. Nie tylko ze względu na Bałtyk. Gdańsk był najbliżej Barcina, ale rozmowy mamy Julii z klubem gdańskim spaliły na panewce. W grze został Kraków i Białystok. Transfer do stolicy Podlasia stał się wtedy realny. Lepszy klub, a ponadto miała już w Podlaskiem znajomą. Kilka lat wcześniej do Białegostoku trafiła Klaudia Nawrocka, dawna klubowa koleżanka. Julia rozpoczęła naukę w XVII LO Mistrzostwa Sportowego. Dziś gra już w 1. lidze kobiet, w grupie północnej.

Julia Jackowska i jej początki z tenisem stołowym
Julia Jackowska i jej początki z tenisem stołowym

A po maturze… czas na studia


Egzamin dojrzałości zdawała w pandemii, po szkolnym lockdownie. Było trudno, bo nauka w liceum zeszła akurat na drugi plan. Bez reszty chciała się poświęcić tenisowi stołowemu. To była bowiem szansa na pierwsze poważne pieniądze w życiu.

– Rodzice do dziś pomagają, jak tylko mogą. Nigdy nie powiedzieli, że mam porzucić sport i iść na studia. Sama dojrzałam do tej decyzji. Dziś łączę jedno i drugie. Chociaż początki ze szkołą wyższą były… słabe – opowiada.

W ostatnim dniu rekrutacji złożyła dokumenty na kosmetologię Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Przygoda z tym kierunkiem trwała tydzień. Zniechęciło ją towarzystwo. Największym problemem koleżanek na roku była konieczność zdjęcia na czas zajęć sztucznych paznokci i rzęs. Postanowiła więc zmienić otoczenie. Ta uczelnia niby nie pozwala przepisać się w tym samym roku na inny kierunek. W tym przypadku było inaczej. Po rozmowach z dziekanem dołączyła do studiujących ratownictwo medyczne.

"Chodzi o ludzkie życie"


To surowa szkoła. Jeszcze nigdy nie była tak blisko śmierci i nigdy tak wiele od niej nie zależało. Dotychczas na pierwszym miejscu był tenis stołowy, z którym wiązała przyszłość. Dziś wie, że chciałaby uczyć dzieci gry w ping-ponga, ale zawodową drogę łączy ze służbą zdrowia.

***

Spotykamy się w jednej z kawiarni. Jest nieco zestresowana, bo to jej pierwsza rozmowa z dziennikarzem.

***

– Po co ci to? Przecież to ciągła walka o zarobki, trudna praca, ryzyko utraty zdrowia – wymieniam.
– Jak to? To jest super! To jest naprawdę super! Ja, czyli zwykły człowiek, mogę uratować drugiego. Dzięki mnie ktoś będzie mógł dalej żyć – odpowiada bez zastanowienia. Bije od niej entuzjazm.

– A strach?
– Oczywiście, że z tą pracą wiążą się emocje. Jest bardzo dużo adrenaliny – dodaje.

W lipcu miała pierwszą praktykę w karetce. Ten dzień zapamięta na długo. Wyjazd do wypadku samochodowego. Na szczęście zatrzaśnięta w aucie starsza kobieta wyszła z niego prawie bez szwanku. – Miała tylko mały uraz kręgosłupa – opowiada pingpongistka UKS Dojlid Białystok.

Praca w karetce w ciągłym zagrożeniu koronawirusem nie należy do najprostszych. Lekarz jeździ tylko w karetkach specjalistycznych. W ambulansach podstawowych teraz go nie ma. Jest tylko dwoje ratowników. Jeden prowadzi auto, drugi uzupełnia dane pacjenta w tablecie. To zajęcie dodatkowe, bo przede wszystkim niosą pomoc. Student podczas praktyk jest więc na wagę… życia.

– Nie ma taryfy ulgowej. Jest presja czasu i pot na czole. Po pierwszym dniu praktyk wróciłam do mieszkania wykończona. Wypadek nie był jedynym zdarzeniem. Miałam to szczęście, że w lipcu nie było zbyt wielu wyjazdów covidowych. Dlatego mogłam spokojnie zjeść śniadanie. Dostaliśmy jeszcze tylko jedno pilne zgłoszenie – wspomina.

– Na jednej z działek za miastem poharatał się starszy pan. Sprzątał trawnik, stracił równowagę i przewrócił się na szybę. Miał rozciętą rękę pod pachą. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, był w dość ciężkim stanie. Nasza szybka reakcja uratowała go przed najgorszym. Zatamowaliśmy ranę, podaliśmy szybko płyny i przewieźliśmy do szpitala, gdzie dostał krew – mówi ratowniczka - pingpongistka.

– A jak jest teraz, przy większej liczbie przypadków COVID-19?
– Mogę tylko przekazać to, co mówili mi koledzy. Najtrudniej w Białymstoku było w listopadzie ubiegłego roku. Naprawdę nie było czasu na posiłek. To nie żarty, trudno było znaleźć kilkadziesiąt sekund, by wyjść do toalety. Otrzymujesz zgłoszenie i musisz jechać, bo ktoś wymaga pilnej pomocy – odpowiada.

– Teraz znowu zaczyna być duży ruch karetek. W październiku trafiło w naszym regionie do szpitali osiemdziesięciu chorych na COVID-19 i to tylko jednej doby. W tym województwie czwarta fala koronawirusa będzie ciężka. Niestety, ale wielu, choć nie ma przeciwwskazań zdrowotnych, nie przyjęło nawet jednej dawki szczepionki. Nie nosimy maseczek, zapominamy o dezynfekcji rąk – dodaje przyszła ratowniczka medyczna.

***

Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Film "Bogowie" ma bardzo dobry tytuł, bo jak inaczej nazwać takich, którzy pozwalają innym dalej żyć?
Julia Jackowska, UKS Dojlidy Białystok: – Jest takie zdanie, które bardzo mi się podoba. Życie, to płonąca świeca, czasami ktoś chce zdmuchnąć ogień, a my jesteśmy od tego, by swoimi dłońmi go ochronić.

– Kiedyś nie zdążyłaś?

– To dość trudne chwile, które według kolegów z karetki później zmieniają się potem w rutynę i można przywyknąć. Jest za mną pierwszy zgon. Pojechaliśmy do starszej kobiety, która potrzebowała pilnie pomocy. Podtrzymaliśmy życie w karetce, oddaliśmy do SOR. Po kilkunastu minutach przyszedł do nas lekarz z informacją, że chce danych pacjentki, bo niestety musi wypisać akt zgonu.

– Co czułaś?

– Po powrocie do mieszkania przyszła chwila zadumy. Jeszcze w karetce podtrzymywaliśmy tę kobietę przy życiu, a kilkadziesiąt minut później już jej nie było. To bardzo smutne.

– Co jest najgorsze?

– Wiem, do czego zmierzasz. To też usłyszałam na koniec praktyk od kolegów. Powiedzieli mi, żebym się cieszyła, bo uniknęłam na dyżurze śmierci dziecka. W pracy ratownika to jest najbardziej traumatyczne. Kiedyś nadejdzie jednak czas wyjazdu do malucha. Nie ukrywam, że bardzo się tego boję.

– A są dobre momenty?

– Tak. Zwłaszcza gdy podczas praktyk w szpitalu trafiamy do oddziału, gdzie leżą seniorzy. Są bardzo uprzejmi i nie robią problemów. A zmiana wenflonu to błahostka. Spotyka nas z ich strony wiele życzliwości, nawet dowcipkują… Chciałabym jeszcze nauczyć się intubować pacjentów.

– To pewnie skomplikowane?

– Trzeba mieć dobrą technikę, bo w przeciwnym razie możesz komuś uszkodzić zęby. Ale cóż są one warte w perspektywie końca życia? Prawo stanowi, że intubować możemy tylko po zatrzymaniu krążenia.

– Ratownicy medyczni mają wielką odpowiedzialność.

– To prawda. Jesteśmy odpowiedzialni za dawkowanie leków, które źle podane mogą być szkodliwe dla pacjenta. Teraz w karetce już nie jeżdżę, ale czekają mnie praktyki w SOR. Ma to być szkoła życia, a przynajmniej tak straszą mnie starsi studenci.

– Według niektórych ponosicie odpowiedzialność za wiele zgonów, bo… nie ma żadnej pandemii.

– Jeśli są tacy, to niech zgłoszą się jako wolontariusze do szpitala zakaźnego. Może zmienią zdanie. Zapraszamy też do karetki, w której dyżur trwa kilkanaście godzin.

– Rozpoczęliśmy już piątego seta, a przecież spieszysz się na trening… Co z UKS Dojlidami Białystok?

– Gramy z dziewczynami w pierwszej lidze. Naszym celem jest spokojne utrzymanie. Myślę, że powinno nam się to udać… Coraz trudniej jednak połączyć mi naukę i praktyki z treningami, ale gram. We wrześniu trenowałam też dzieci. Dodawały sił. Niestety, później zobaczyłam grafik na studiach. Musiałam zrezygnować, ale z tenisa stołowego na pewno nie zrezygnuję!

Robert Bońkowski

Polecane
Najnowsze
Kto drugim finalistą EURO kobiet? Oglądaj mecz Niemcy – Hiszpania w TVP!
transmisja
Kto drugim finalistą EURO kobiet? Oglądaj mecz Niemcy – Hiszpania w TVP!
| Piłka nożna / Euro 2025 kobiet 
Niemcy – Hiszpania [NA ŻYWO]. Transmisja online 1/2 finału EURO kobiet, live stream (23.07.2025). Gdzie oglądać?
WTA w Waszyngtonie. Błyskawiczna porażka Katarzyna Piter
Katarzyna Piter (fot. Getty)
nowe
WTA w Waszyngtonie. Błyskawiczna porażka Katarzyna Piter
| Tenis / WTA (kobiety) 
Zacięta walka o kadrowicza. Może trafić do Paryża!
Przemysław Frankowski (fot. Getty)
Zacięta walka o kadrowicza. Może trafić do Paryża!
| Piłka nożna / Francja 
Polacy startują w Uniwersjadzie. Śledź wyniki w środę 23 lipca
Marcin Karolewski (fot. Getty Images)
Polacy startują w Uniwersjadzie. Śledź wyniki w środę 23 lipca
| Inne / Sport akademicki 
Gurgul: 7:1? Rywalizacja nie jest jeszcze zamknięta [WIDEO]
(fot. TVP Sport)
Gurgul: 7:1? Rywalizacja nie jest jeszcze zamknięta [WIDEO]
| Piłka nożna / Liga Mistrzów 
Kandydatka do złota MŚ nabrała wszystkich. Nikt nie sprawdził
Emersiana Stanley Naman nie nawiązała do życiówki, jaką się chwaliła przed Uniwersjadą (fot. FISU, Instagram)
Kandydatka do złota MŚ nabrała wszystkich. Nikt nie sprawdził
| Lekkoatletyka 
Najwyżej rozstawiona Polka nie zagra w turnieju tenisowym w Warszawie
Maja Chwalińska (fot. Getty Images)
Najwyżej rozstawiona Polka nie zagra w turnieju tenisowym w Warszawie
| Tenis / WTA (kobiety) 
Do góry