{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
PKO Ekstraklasa. Ciężka dola trenerów Legii. Jak Legia żegnała poprzedników Michniewicza?
Przemysław Chlebicki /
Dłużej niż Czerczesow i Magiera, krócej niż Berg. Czesław Michniewicz pożegnał się z Legią Warszawa po 399 dniach pracy. Były trener stołecznego klubu pracował w nim ponad rok. Jak się jednak okazuje, nie jest to wcale krótko, patrząc na losy kilku jego poprzedników.
To on zastąpi Czesława Michniewicza. Kim jest nowy trener Legii Warszawa?
To nie tak miało się skończyć...
Nikt nie liczył, że Czesław Michniewicz będzie w Legii "trenerem na lata". Inaczej miało jednak wyglądać jego odejście z klubu. Widziano w nim następcę Paulo Sousy w roli selekcjonera reprezentacji Polski, a sam trener przyznał, że byłby zainteresowany sprawdzeniem się w lidze rosyjskiej. Tymczasem – podobnie jak poprzednicy – stał się ofiarą wyników. I to nie zajmując drugie, trzecie albo nawet ósme miejsce w lidze. Tylko piętnaste, z siedmioma porażkami w dziesięciu meczach. Nie uratowały go nawet zwycięstwa w Lidze Europy ze Spartakiem (1:0) i Leicester (1:0).
"Legia Warszawa dziękuje trenerowi Czesławowi Michniewiczowi i asystentowi Kamilowi Potrykusowi za pracę dla klubu oraz zdobycie tytułu Mistrza Polski w sezonie 2020/2021 i awans do fazy grupowej Ligi Europy UEFA 2021/22" – tym krótkim i nieemocjonalnym wpisem klub pożegnał trenera, który wywalczył mistrzostwo i pierwszy od pięciu lat awans do fazy grupowej europejskich pucharów. Tym samym, trener pożegnał się z klubem po 399 dniach pracy.
Jak Legia żegnała poprzedników Michniewicza?
O możliwym zwolnieniu Czesława Michniewicza było głośno od kilku tygodni. Jeszcze w lipcu trener był niezadowolony letnimi transferami i liczył, że zarząd sprowadzi zawodników, którzy nie będą potrzebować dużo czasu na aklimatyzację. Powodem pożegnania Michniewicza okazały się jednak wyniki – mistrz Polski w tej chwili zajmuje dopiero piętnaste miejsce w lidze, gromadząc siedem punktów – o jeden więcej niż znajdująca się w strefie spadkowej Warta. Choć Legia w poprzednich latach miała kilka kryzysów, żaden trener nie żegnał się z klubem będąc tak nisko w Ekstraklasie...
Maciej Skorża zakończył pracę w Legii po sezonie, w którym zespół zajął trzecie miejsce. Były to jednak rozgrywki, w których inni ligowi faworyci zawiedli bardziej. Lech znalazł się bowiem na czwartej lokacie, a Wisła Kraków, która na wiosnę grała w Lidze Europy – dopiero na siódmej. Mistrzostwo zdobył Śląsk Wrocław, a wicemistrzem był Ruch Chorzów. Klub jednak podjął decyzję o rozstaniu ze szkoleniowcem. – Analizując postawę zespołu w końcówce minionego sezonu, uznaliśmy wspólnie z członkami Rady Nadzorczej, że aby realizować nasze najwyższe cele sportowe, konieczna jest zmiana, która będzie nową motywacją dla zawodników – przyznał ówczesny p.o. prezesa Piotr Zygo.
Tymczasem zawodnicy twierdzili, że "tylko" trzecie miejsce nie jest winą trenera. Jakub Wawrzyniak w rozmowie z Onetem przyznał, że Skorża nie powinien ponosić wyłącznej odpowiedzialności za wyniki. – Te wszystkie zawirowania wokół trenera przyćmiły najważniejszą rzecz. My w ostatnich meczach nie potrzebowaliśmy trenera na ławce. Z takim potencjałem powinniśmy wszystko sami rozstrzygnąć na naszą korzyść. To nas, piłkarzy trzeba obarczać winą za to, co się stało – powiedział były reprezentant Polski.
Miejsce Skorży zajął Jan Urban, którego było to drugie podejście do Legii. Zdobył dwa mistrzostwa i Puchar Polski, jednak nie osiągał dobrych wyników w Europie. Awansował do fazy grupowej LE, jednak jego zawodnicy wygrali tylko jeden mecz, z Apollonem Limassol. Chociaż w Ekstraklasie Legia była liderem, klub zatrudnił Henninga Berga jeszcze zanim... oficjalnie poinformował o rozstaniu z Urbanem, co wywołało kontrowersje. Tym bardziej, że jeszcze w listopadzie Bogusław Leśnodorski nazwał go "najlepszym trenerem w Polsce". Czy już wtedy negocjował z nowym szkoleniowcem?
Po Bergu oczekiwano lepszej gry w Europie oraz stawiania na młodzież. Jego Legia zdobyła mistrzostwo w pierwszym sezonie, jednak w drugim przegrała walkę z Lechem Poznań. A potem było jeszcze gorzej, mimo fazy grupowej LE. Po niespełnieniu oczekiwań, były zawodnik Manchesteru United opuścił ławkę trenerską klubu na siódmym miejscu, tracąc 10 punktów do liderującego Piasta. – Dotychczasowa formuła współpracy z trenerem wyczerpała się i nie gwarantowała pełnej realizacji celów założonych na bieżący sezon w obszarze wyniku sportowego oraz rozwoju Legii – stwierdził później Leśnodorski.
Czytaj też:
PKO Ekstraklasa: Czesław Michniewicz drugi raz zwolniony niedługo po zdobyciu mistrzostwa
Miejsce Berga zajął Stanisław Czerczesow, który był już obecny na ostatnim meczu Norwega, z Górnikiem Zabrze. W szatni panował rygor, ale zawodnicy darzyli go szacunkiem. – Wszyscy go szanowali, nie musiał stosować specjalnych metod, zakazywać, nakazywać itd. Wystarczyło na niego spojrzeć i już czuło się do niego respekt. Bardzo dobrze mi się z nim współpracowało i nie wymieniłbym nawet jednego zawodnika, który by źle go wspominał. Miał twardą rękę, ale był sprawiedliwy. Jak było coś nie tak, to zapraszał na rozmowę, wykładał karty na stół i było wiadomo, jak jest – mówił w rozmowie z "Polska The Times" Jakub Rzeźniczak.
Sielankę przerwało jednak odejście. – Jeśli chodzi o plany dalszego rozwoju całego klubu, a nie tylko pierwszego zespołu, z czasem okazało się, że mamy odmienne wizje, co jest w profesjonalnym futbolu rzeczą normalną. Rozstajemy się zatem w zgodzie i wzajemnym szacunku oraz życzymy naszym byłym trenerom powodzenia w dalszej karierze – zakomunikował Leśnodorski po rozstaniu z Rosjaninem. Jak się potem okazało, Czerczesow objął kadrę Sbornej, którą doprowadził do ćwierćfinału mundialu 2018.
Głównym kandydatem do objęcia drużyny po Czerczesowie był Besnik Hasi. Z jednej strony Albańczyk wprowadził zespół do Ligi Mistrzów po 21 latach, ale z drugiej – w lidze Legia grała przeciętnie. Po porażce z Zagłębiem Lubin w dziewiątej kolejce pożegnano go bez żalu. Współwłaściciel klubu, Maciej Wandzel wówczas na Twitterze napisał, że zatrudnienie Hasiego było błędem. Poza tym, wstawił film z bramką Legii z Wisłą Kraków (4:0) z meczu sprzed lat. Strzelił ją... Jacek Magiera.
Trener, który prowadził pierwszoligowe Zagłębie Sosnowiec miał podnieść drużynę, która grała w Lidze Mistrzów. W tamtym momencie niektórym wydawało się to irracjonalne, jednak z czasem trener udowodnił, że jest dobrym fachowcem. I nie boi się najlepszych, o czym świadczył remis z Realem Madryt i mistrzostwo w sezonie 2016/2017. Po tym jak Legia pożegnała się z pucharami w kolejnych rozgrywkach, przegrywając z Astaną i Sheriffem Tyraspol, posada Magiery była jednak niepewna. Nawet mimo zapewnień Dariusza Mioduskiego o pełnym poparciu dla trenera. Zresztą miesiąc po tych słowach, po porażce 1:2 ze Śląskiem, prezes i właściciel klubu podjął decyzję o zwolnieniu. – Legia mogła mieć trenera na lata – przyznał wówczas komentator TVP Sport, Jacek Laskowski.
Trenerem na lata miał być także Romeo Jozak, który ostatecznie przetrwał w Warszawie kilka miesięcy. Już na początku podjął kilka złych decyzji, które potem rzutowały na jego pracy w klubie. Wyrzucenie do rezerw Michała Kucharczyka oraz brak reakcji na atak na piłkarzy ze strony kiboli po meczu z Lechem, sprawiły że stracił posłuch w szatni. Tak jak Hasi, został zwolniony po meczu z Zagłębiem Lubin, przegranym 0:1. Na ostatniej prostej sezonu Legia była trzecia i klub chciał to zmienić.
Pierwszy zespół przejął asystent Jozaka, Dean Klafurić, który poprowadził drużynę... do mistrzostwa. Jak się okazało, był to efekt nowej miotły, a Chorwat pożegnał się z klubem po odpadnięciu z Ligi Mistrzów ze Spartakiem Trnava. Poprowadził Legię w zaledwie 15 meczach, co sprawiło, że jest na pierwszym miejscu pod względem średniej liczby punktów na mecz. Szybko jednak się zorientowano, że ze szkoleniowcem z niewielkim doświadczeniem, klub nie podbije Europy. "Obecnie trwają rozmowy dotyczące zatrudnienia nowego szkoleniowca, które powinny zostać zakończone w ciągu dwóch tygodni" – poinformowała Legia w komunikacie.
Zastąpił go Ricardo Sa Pinto, który już wcześniej miał opinię "trudnego charakteru". Już na początku zraził do siebie kibiców, obwiniając za porażkę sędziego. To był jednak początek wymówek. O prowadzeniu Lechii w tabeli mówił jako o "sensacji". W Warszawie i tak wytrzymał dość długo, bo 28 spotkań. Choć z drugiej strony, latem podpisał z Legią kontrakt na... trzy lata.
Tymczasowym trenerem Legii został Aleksandar Vuković. "Efekt nowej miotły" zadziałał, klub zdobył mistrzostwo, a Serbowi zaproponowano kontrakt na dłużej i dano mu kredyt zaufania. Sam jednak zapewniał, że nie obiecuje pozostania w klubie dłużej. – Nie ma niczego gorszego dla szkoleniowca Legii niż mówienie o nim jako "trener na lata". Mam nadzieję, że takie słowa pojawią się jak najpóźniej – powiedział podczas konferencji. Mistrzostwo obronił, ale w pucharach znowu drużyna zawiodła, przegrywając 0:2 z Omonią Nikozja w eliminacjach Ligi Mistrzów. Jego miejsce zajął Czesław Michniewicz...
Kto pracował najdłużej w Legii w ostatnich latach?
399 dni to dużo czy mało? Spójrzmy na ostatnie dziesięć lat, w ciągu których Legię prowadziło jedenastu trenerów, nie licząc tymczasowych. Michniewicz jest mniej więcej w połowie "stawki" – czterech szkoleniowców Legii prowadziło ją dłużej. To Maciej Skorża, Henning Berg, Jan Urban i Aleksandar Vuković (nie biorąc pod uwagę epizodów). Pierwszy pracował z klubem dwa lata, co obecnie wydaje się niemożliwe.
1. Maciej Skorża – 729 dni
2. Henning Berg – 654 dni
3. Jan Urban – 568 dni
4. Aleksandar Vuković – 538 dni
5. Czesław Michniewicz – 399 dni
6. Jacek Magiera – 354 dni
7. Stanisław Czerczesow – 239 dni
8. Ricardo Sa Pinto – 231 dni
9. Romeo Jozak – 213 dni
10. Dean Klafurić – 108 dni
– . Besnik Hasi – 108 dni
Który trener Legii w ostatnich latach miał najwyższą średnią punktów na mecz?
Michniewicz nie znalazł się w czołówce najlepiej punktujących trenerów. Można jednak powiedzieć, że średnią punktów na mecz zaniżyły występy Legii od początku sezonu. Gdyby wziąć pod uwagę tylko poprzednie rozgrywki, jest wyraźnie lepsza – 2,09 na mecz to byłby trzeci najlepszy wynik spośród trenerów pracujących w stolicy w ostatniej dekadzie. Po porażkach w lidze jednak spadł za między innymi Ricardo Sa Pinto i Romeo Jozaka.
1. Dean Klafurić – 2,27 (15 meczów)
2. Stanisław Czerczesow – 2,14 (35 meczów)
3. Henning Berg – 2,02 (97 meczów)
4. Ricardo Sa Pinto – 1,93 (28 meczów)
5. Jan Urban – 1,91 (80 meczów)
6. Jacek Magiera 1,90 (50 meczów)
7. Romeo Jozak – 1,89 (27 meczów)
8. Czesław Michniewicz – 1,85 (55 meczów)
9. Maciej Skorża – 1,82 (85 meczów)
10. Aleksandar Vuković – 1,82 (66 meczów)
11. Besnik Hasi – 1,17 (18 meczów)