{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Koszykarska LM: Stal Ostrów Wielkopolski pokonała Hapoel Jerozolima

Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski pokonała 76:65 (11:12, 23:14, 20:16, 22:13) Hapoel Jerozolima w meczu koszykarskiej Ligi Mistrzów. To pierwsze zwycięstwo drużyny Igora Milcicia w fazie grupowej.
Dla obu zespołów mecz w Ostrowie miał duże znaczenie, bowiem rozgrywki Ligi Mistrzów rozpoczęły od dwóch porażek. Kolejna przegrana mogła poważnie ograniczyć szansę na awans do kolejnej rundy. Do 1/8 finału zakwalifikują się zwycięzcy ośmiu grup oraz zwycięzcy baraży, w których wystąpią drużyny z drugich i trzecich miejsc.
Początek spotkania należał do gości. Ostrowianie, jakby nieco stremowani obecnością trzech tysięcy swoich kibiców, grali nieskładnie i nieskutecznie. Pod koniec pierwszej kwarty trener mistrza Polski Igor Milicić domagał się przyznania rzutów wolnych swojej drużynie i został ukarany przewinieniem technicznym.
– Źle zaczęliśmy to spotkanie, zabrakło trochę pewności siebie, nie wykorzystywaliśmy swoich szans. Później zaczęliśmy grać lepiej w obronie, notowaliśmy przechwyty, szybciej biegaliśmy po boisku i byliśmy też skuteczni – mówił Simmons.
Po krótkiej przerwie gospodarze wraz ze szkoleniowcem nieco ochłonęli i zaczęli odrabiać straty. Na niespełna trzy minuty przed końcem drugiej kwarty Denzel Andersson po swojej zbiórce trafił spod kosza i doprowadził do remisu 32:32. Ostrowianie, mimo że muszą sobie radzić bez dwóch podkoszowych zawodników - Jakuba Wojciechowskiego i Damian Kuliga, znakomicie spisywali się w walce na tablicach. Poprawili też skuteczność, ale i w obronie nie pozwolili rozwinąć skrzydeł bardziej utytułowanym rywalom.
Na ostatnią kwartę oba zespoły wyszły przy prowadzeniu Stali 54:52. A potem sympatycy ostrowskiego zespołu z niedowierzaniem oglądali prawdziwy show podopiecznych Milicica, którzy zdobyli 16 punktów nie tracąc żadnego. Poirytowani zawodnicy Hapoelu rzucali niemal przy każdej nadarzającej okazji, lecz kosz Stal był jak zaczarowany. Niemoc izraelskiej drużyny przełamał dopiero w 35. minucie Adam Ariel, ale po jego udanej próbie z półdystansu Stal wygrywała już 70:54. Takiej przewagi nie mogła roztrwonić.