Świt Nowy Dwór Mazowiecki sensacyjnie wyeliminował Lechię Gdańsk w 1/16 finału Pucharu Polski. Trzeci zespół PKO Ekstraklasy przegrał z trzecioligowcem o zdecydowanie mniejszych możliwościach, którego trener i zawodnicy muszą godzić obowiązki sportowe z życiem zawodowym. – Spóźniłem się na zbiórkę przed meczem, bo... prowadziłem lekcje w szkole – zdradził nam Mariusz Miecznikowski, szkoleniowiec podwarszawskiej drużyny.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – W środę rano nie miałeś czasu na rozmowę, bo pracowałeś. Jesteś trenerem i nauczycielem. To daje dodatkową satysfakcję w momencie, gdy wyeliminowaliście tak silnego przeciwnika?
Mariusz Miecznikowski: – We wtorek… spóźniłem się na zbiórkę przed meczem z Lechią, bo miałem zajęcia w szkole. Dla mnie to normalne łączyć te dwie funkcje, ponieważ trudno byłoby się utrzymać z "trenerki" na tym poziomie. Wiadomo, że nie jest to najbardziej stabilna praca. Po meczu dostałem telefon od Weszło FM z zaproszeniem do studia na środę. Musiałem odmówić, bo od 7:40 już prowadziłem lekcje. Nawet nie było czasu, by nacieszyć się tą wygraną.
– Zawodnicy też łączą grę w klubie z innymi obowiązkami?
– Wszyscy mają stypendia, chociaż nie wszystkie są na tyle wysokie, by można było się z nich utrzymać. Kilku zawodników pracuję w mniejszym lub większym wymiarze czasowym np. Radek Kamiński (środkowy obrońca – przy.red.) również jest nauczycielem w szkole, mamy paru chłopaków, którzy studiują dziennie, inni chodzą jeszcze do szkoły średniej. Zazwyczaj trenujemy popołudniami, żeby szkoła czy praca nie kolidowały z zajęciami w klubie.
– Co pomyślałeś sobie w momencie, gdy w meczu z Lechią straciliście gola już w ósmej minucie?
– Wiadomo, że z jednej strony stawia cię to w trudniejszej sytuacji niż 0:0, a z drugiej wydawało mi się, że z chłopaków zeszło ciśnienie, opanowali emocje i graliśmy mniej nerwowo. Dobrze zareagowaliśmy, nie spuściliśmy głów, tylko nie mając nic do stracenia byliśmy coraz odważniejsi.
– Jak rozmawiać z zespołem przed takim meczem? Graliście z czołową drużyną Ekstraklasy, która przyjechała na spotkanie z wami rozpędzona zwycięstwami z ostatnich tygodni.
– Wiedzieliśmy, że mamy niewielkie szanse, patrząc chociażby na różnicę lig. Nie liczyliśmy na wiele, Lechia po zmianie trenera nie przegrała meczu. Ambicje sportowe jednak nie pozwalały na to, by po prostu wyjść na boisko i czekać aż dostaniemy po głowie. Na taki mecz nie była potrzebna specjalna mobilizacja. Raczej określenie możliwego scenariusza i dobre nastawienie zawodników oraz odporność na trudne sytuacje. W tym spotkaniu mogliśmy tylko zyskać, nic stracić.
– Lechia was zlekceważyła?
– Wyjściowa "jedenastka" była bardzo mocna, więc nie można tutaj mówić o lekceważeniu. Rywale mogli poczuć się pewnie po zdobytej bramce. Wydaje się że myśleli, że kolejne gole są kwestią czasu. Mieli sytuacje, jednak do przerwy utrzymaliśmy różnicę jednej bramki. W szatni powiedzieliśmy sobie, że nie ma znaczenia czy przegramy jedną, dwoma czy kilkoma bramkami, musimy bardziej zaryzykować i podejść do przeciwnika odważniej. Druga połowa zaczęła się idealnie, szybko strzeliliśmy gola, co dodało nam sił. Po bramce na 1:1 mogliśmy się cofnąć, ale zdecydowaliśmy inaczej. Mecz się otworzył, Lechia miała kilka bardzo dobrych okazji. Parę minut później padł drugi gol dla nas, co dało nam wiarę w pozytywny wynik. Oczywiście od tej chwili głównie się broniliśmy, z czasem zmieniliśmy ustawienie. Uznaliśmy, że to właściwe rozwiązanie, bo utrudniliśmy Lechii tworzenie klarownych sytuacji i dowieźliśmy wynik do końca.
– Do spotkania przystąpiliście osłabieni. Z powodu kontuzji zabrakło paru zawodników.
– Opcji nie było wiele. Kadra liczyła osiemnastu graczy w tym… trzech bramkarzy. Od meczu z Rekordem Bielsko-Biała w poprzedniej rundzie straciliśmy pięciu podstawowych zawodników – na naszym poziomie to bardzo dużo. Z wtorkowym rywalem nie możemy równać się pod wieloma względami, jednak o naszym sukcesie w tym meczu zdecydował charakter, poświęcenie i bardzo dobre nastawienie – praca zespołowa. Całe piękno piłki.
– Poświęćmy chwilę trzeciej lidze. Obecnie tracicie dziewięć punktów do liderującej Legionovii. Chcecie powalczyć o awans?
– Będzie o to trudno. Awans daje tylko pierwsza pozycja, a rywale poważnie się wzmocnili. Nie odpuszczamy. W poprzednim sezonie wykonaliśmy kawał dobrej pracy, po serii zwycięstw kończyliśmy rozgrywki na drugim miejscu, z trzema punktami straty do Pogoni Grodzisk Mazowiecki, która teraz gra w drugiej lidze. Nie zamierzamy się poddać także tym razem, chociaż mamy za sobą parę wpadek. Zwycięstwo nad Lechią może dać pozytywnego "kopa" naszej drużynie. Będziemy walczyć do końca.
– Pierwszym trenerem Świtu zostałeś dopiero przed poprzednim sezonem, przez lata pełniłeś funkcję asystenta. Wcześniej nie było propozycji objęcia zespołu?
– Nie, wcześniej nie było zapytania. Słyszałem opinie, że za łagodny, za spokojny, za mało krzyczę przy linii. Ironicznie można stwierdzić, że to bardzo merytoryczne argumenty... Gdy dostałem propozycję, zgodziłem się.
– W Świcie byłeś asystentem m.in. Marka Papszuna. Ile prawdy jest w pogłoskach, że trener Rakowa chciał mieć cię w swoim sztabie?
– Byłem – bardzo dużo nauczyłem się w tym okresie. Też słyszałem takie pogłoski... Konkretnego tematu nigdy nie było. Mam kontakt z Markiem, z Maćkiem Sikorskim (obecnie trenuje bramkarzy w Wiśle Płock - przyp.red.) z ówczesnego sztabu Świtu. Byłem na stażu w Rakowie kiedy jeszcze pracowali razem. Bardzo dobrze wspominam tamten cas.
– Jak wiele się od niego nauczyłeś?
– Najwięcej spośród wszystkich szkoleniowców, z którymi pracowałem. To obecnie najlepszy trener w Polsce. Ma pełną kontrolę nad drużyną, nie pozostawia przypadkowi absolutnie niczego, na co można mieć wpływ. Był i jest niezwykle pracowity, wymagający – również wobec siebie. Ciągle się bardzo rozwija jako trener.
– Na kogo chciałbyś trafić w kolejnej rundzie? Lepiej znów zmierzyć się z drużyną z Ekstraklasy, czy zagrać z kimś z niższych szczebli, by mieć większe szanse na kolejny awans?
– Po meczu rozmawiałem z synem i obaj uznaliśmy, że fajnie byłoby zagrać właśnie z Rakowem. Pewnie mielibyśmy jeszcze mniejsze szanse, bo to drużyna, która z pewnością nas nie zlekceważy. Znów moglibyśmy sprawdzić się na tle klasowego zespołu. To byłaby fajna sprawa również dla kibiców. A tak na poważnie, raczej z żadnym rywalem na tym etapie nie będziemy faworytem. Wiadomo, że chcielibyśmy drużynę w naszym zasięgu, ale nie mamy na to żadnego wpływu. Po prostu poczekamy na losowanie i zagramy najlepiej jak potrafimy.
– Zanim zostałeś pierwszym trenerem, przez lata byłeś asystentem. Ostatni raz prowadziłeś drużynę jako pierwszy szkoleniowiec dziesięć lat temu i był to poziom... A-klasy. Jakieś doświadczenia z tamtego okresu przydają się dzisiaj?
– W A-klasie byłem jako grający trener – zupełnie inna bajka. Na takim poziomie musisz zarazić swoich zawodników entuzjazmem, zachęcić ich do gry, treningów. To co innego, niż w wyższych ligach, tu świadomość zawodników jest inna, inne cele, możliwości rozwoju. Dodatkowo otrzymują wynagrodzenie. Każdy etap pracy daje jakieś wnioski, rozwija. Doświadczenia z każdej dotychczasowej pracy są przydatne, mają wpływ na to, jakim trenerem jesteś obecnie.
– Liczysz na to, że uda ci się pracować wyżej niż w trzeciej lidze?
– Trudno cokolwiek zakładać. Jasne, każdy chciałby dostać się jak najwyżej. Nie zamykam się na taką możliwość, staram się rozwijać, lecz przyjemność z pracy trenera można czerpać na każdym poziomie. Po prostu pracujesz najlepiej, jak potrafisz, bez względu na poziom. Często ludzie dostają szansę w wyniku splotu różnych okoliczności, znajomości. Jeśli kiedyś pojawi się taka możliwość, na pewno bym ją przeanalizował. Na razie twardo stąpam po ziemi. W sobotę czeka nas ważny mecz w Giżycku i na tym się skupiam. Pochwały, które na nas spadły, są bardzo miłe, ale trzeba wrócić do codzienności.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.