Paris Saint-Germain pokonało Lille (2:1) w piątkowym meczu Ligue 1. Zespół Mauricio Pochettino – po raz kolejny w tym sezonie – musiał odrabiać straty po straconym golu. "Pierwsza część spotkania była najgorsza w całej erze tego trenera" – napisał "L'Equipe".
Paryżanie w poprzedniej kolejce bezbramkowo zremisowali z Olympique Marsylia. W piątek czekało ich kolejne prestiżowe starcie – z Lille, które zdetronizowało ich w poprzednich rozgrywkach. Mecz długo nie układał się po myśli PSG, bo goście strzelili gola w 31. minucie i długo utrzymywali prowadzenie.
Na kwadrans przed końcem wyrównał Marquinhos. "L'Equipe" podkreśla, jak wielką rolę odegrał kapitan PSG w tym meczu. "Kiedy on pojawia się w polu karnym przeciwnika, zaczyna tlić się w nim ogień. Brazylijczyk znów stał się symbolem pragnienia utrzymania dominacji w meczach domowych" - podkreślił "L'Equipe".
O zwycięstwie paryżan w końcówce przesądził Angel di Maria. Wciąż trudno jednak zachwycać się grą naszpikowanego gwiazdami zespołu. "PSG nie jest magiczne, nie sprawia, że ludzie marzą. Gdy jednak wygląda na to, że drużyna się załamie, wciąż potrafi wygrywać" – zaznaczają dziennikarze.
"L'Equipe" podkreśla, że postawa PSG nadal jest wielką niewiadomą. "Ten wieczór znów nie ujawnił, w jakim systemie najlepiej czują się gwiazdy Pochettino. Nowe zwycięstwo nie może pozwolić zapomnieć o wszystkim: pierwsza połowa PSG była niewątpliwie jedną z najgorszych w erze tego trenera" – puentuje dziennik.