30 paź 2021 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

PKO Ekstraklasa. Michał Żyro: potrafię robić różnicę na boisku

Piłkarze Jagiellonii Białystok (fot. Getty Images)

Robert Bońkowski

Przed początkiem rozgrywek ligowych PKO Ekstraklasy trener Ireneusz Mamrot wielokrotnie twierdził, że żółto-czerwoni nie potrzebują nowych napastników w kadrze. Nie zmienił zdania, gdy z Białegostoku odszedł etatowy strzelec Jakov Puljić. W ostateczności białostocki klub sięgnął po znane nazwisko, ale efektów kupna nie widać.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

PKO Ekstraklasa. Pierwszy mecz to pewna wygrana? Historia ligowych debiutów trenerów Legii

Leśnodorski: dyrektor Legii nie jest autorytetem dla trenerów i piłkarzy

Czytaj też

Leśnodorski: dyrektor Legii nie jest autorytetem dla trenerów i piłkarzy

Do Jagiellonii Białystok latem dołączył Michał Żyro. Piłkarz kilka lat temu był obiecującym talentem polskiej piłki, w spełnieniu czego przeszkodziły bardzo poważne kontuzje. Z zagranicy wrócił do Polski. W ubiegłorocznych rozgrywkach reprezentował barwy Piasta Gliwice i mimo bardzo przeciętnych, jak na napastnika statystyk, został pozyskany przez będącą na musiku Jagiellonię.

Napastnik bez liczb

Żyro miał zapewnić jakość w ataku. Z pewnością jego zaletą jest siła i wzrost. Trener Ireneusz Mamrot lubi mieć w swoim składzie wysokich napastników, bo często gra żółto-czerwonych opiera się na grze skrzydłami (teraz wahadłami) i dośrodkowaniami w pole karne. Tam silny i wysoki napastnik może być na wagę punktów.

Z dużymi nadziejami na grę w pierwszym składzie i strzeleckie odblokowanie przychodził do Białegostoku Michał Żyro. Niestety pierwsze rozegrane mecze zweryfikowały umiejętności napastnika. Do tego stopnia, że szansę wykorzystał będący w przeciętnej formie Litwin Fedor Cernych.

Żyro w Gliwicach częściej wchodził z ławki. Teraz w Białymstoku po serii meczów, w których nie wykorzystywał swoich okazji, cierpliwości do napastnika zaczęło brakować Ireneuszowi Mamrotowi. Przez to Żyro na placu gry spędza coraz mniej minut.

– To jest na własne życzenie. Wiele zmieniło się po porażce z Wisłą Płock. Zagrałem wtedy słabo. Potrzebowaliśmy po serii meczów bez zwycięstwa przełamania. Udało się to przeciwko Lechowi Poznań. Ponadto formę złapał Fedor Cernych, który zaczął strzelać gole w lidze, do tego dołożył bramki w reprezentacji. Nie było wtedy mowy o innych roszadach, bo liczył się zespół – mówi Michał Żyro.

– Jestem też nowym zawodnikiem. Inną pracę wykonywałem w Piaście Gliwice, a inna wykonywana jest tutaj. Musiałem się przyzwyczaić do wielu nowych zachowań. Czuję po sobie, że z tygodnia na tydzień moja dyspozycja wygląda coraz lepiej – dodaje napastnik Jagiellonii.

Trudno zgodzić się z napastnikiem spoglądając w statystyki. Żyro od dawna nie jest piłkarzem, który w ligowej klasyfikacji kanadyjskiej zdobywa kilkanaście punktów w sezonie. Ostatni raz imponujące liczby zanotował w rozgrywkach 2013/14. Grał wówczas na innej pozycji. W barwach Legii zaliczył 14 asyst i zdobył cztery bramki. Sezon później w lidze zanotował 10 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.

Leśnodorski: dyrektor Legii nie jest autorytetem dla trenerów i piłkarzy

Czytaj też

Leśnodorski: dyrektor Legii nie jest autorytetem dla trenerów i piłkarzy

Skorża: trudno opisać, co czuliśmy po remisie ze Stalą

Czytaj też

Skorża: trudno opisać, co czuliśmy po remisie ze Stalą

Szansa dla Żyry i osłabiona obrona

Poprzedni sezon w Piaście Gliwice to już cztery bramki i cztery asysty zdobyte w 26 spotkaniach. Teraz próżno szukać jakichkolwiek liczb. Napastnik Jagiellonii ma duże trudności, by odnaleźć się na swojej pozycji. Wygląda na nieskoncentrowanego, przegrywa też wiele pojedynków główkowych. Jest mało widoczny na boisku.

Szansą na zmianę wizerunku może być nadchodzący mecz przeciwko dawnym kolegom. Jagiellonia zmierzy się z Piastem Gliwice. Zdaniem Michała Żyry gliwiczanie nie wychodzą poza schematy piłkarskie, do których przygotował ich trener Waldemar Fornalik.

– Rok temu Kuba Świerczok robił różnicę w drużynie, a w tym sezonie zabrakło tego Piastowi. Może dlatego właśnie mnie pożegnano i postawiono na innych zawodników. My mamy takich piłkarzy. To na przykład Jesus Imaz, Fedor Cernych. Ja też potrafię robić różnicę i będę starał się to udowodnić. Mamy doświadczony zespół i gramy intensywną piłkę w porównaniu z Piastem – mówi Żyro.

– Piast Gliwice lubi utrzymywać się przy piłce, my z kolei staramy się grać ofensywnie i ryzykownie. Na pewno gliwiczanie będą czuli się bardzo pewni siebie po zwycięstwie z Legią. Znam Piast Gliwice, widzę, jak my wyglądamy i naprawdę widzę, że będzie dobrze – przekonuje.

To będzie 34. konfrontacja pomiędzy obiema drużynami. Więcej razy wygrywała Jagiellonia, bo 14-krotnie. Zespół z Gliwic pokonał białostoczan 10 razy. Teraz może być wyjątkowo trudno o kolejne trzy punkty w zespole żółto-czerwonych. Wszystko przez problemy kadrowe w Jadze.

Przez czerwoną kartkę nie zagra obrońca Israel Puerto. Niepewny jest też występ ostoi defensywy Michała Pazdana. Zabraknie ponadto Bojana Nasticia i prawdopodobnie Tomasa Prikryla, który zdaniem trenera Ireneusza Mamrota złapał wirusa i ma osłabiony organizm. Z podstawowej linii defensywy pozostał tylko Bogdan Tiru. Kontuzję leczy też golkiper Pavels Steinbors. O tym, czy osłabiona defensywa Jagi zatrzyma rozpędzone Piastunki, przekonamy się w sobotę, 30 października o 20:00.

Skorża: trudno opisać, co czuliśmy po remisie ze Stalą