21 gru 2021 | Motorowe

Formuła 3. Z ziemi brytyjskiej do Polski. Roman Biliński ściga się na torach, a jest... niczym Matty Cash

Romana Bilińskiego i Matty'ego Casha łączą jedno - obaj sportowcy na przestrzeni swojej kariery sportowej zaczęli startować jako Polacy (fot. materiały Romana Bilińskiego/Getty)

Okazuje się, że na torach wyścigowych też można znaleźć kogoś... jak Matty Cash. Wielka Brytania i Polska to dwa kraje, które bliskie są Romana Bilińskiego. Urodził się w Anglii w 2004 roku, dziadkowie młodego oraz bardzo szybkiego kierowcy to z kolei Polacy. Ścigał się jako Brytyjczyk, a teraz także w biało-czerwonych barwach. – Kiedy grano mi "Mazurka Dąbrowskiego", rodzina płakała ze wzruszenia – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

WEC. Robert Kubica i Jakub Śmiechowski na 8. i 9. miejscu w klasie LMP2. Zespół Toyoty znów najlepszy w "generalce"

Odważne słowa 15-letniego Polaka. "Za pięć lat chcę być w F1"

Czytaj też

Kacper Sztuka w trakcie startów we włoskiej Formule 4 (fot. Paolo Pellegrini)

Odważne słowa 15-letniego Polaka. "Za pięć lat chcę być w F1"

Kim jest Roman Biliński? Karierę w bolidach jednomiejscowych zaczął w 2018 roku w Ginetta Junior Winter Championship. W 2021 roku kierowca łączył starty w brytyjskiej Formule 3 z brytyjską F4. Odniósł trzy zwycięstwa w trakcie zmagań w F3, zajął siódme miejsce w klasyfikacji generalnej, zdobywając 313 punktów.

Polak w grudniu wziął udział w testach Formula Regional European Championship by Alpine. Zaliczył udane dni za kierownicą samochodu teamu R-ace GP. 17-latek pierwszego dnia zajął trzecie miejsce wśród 35 startujących kierowców (był wśród nich także inny polski kierowca, Piotr Wiśnicki).

Następnie pojechał w prywatnych testach z zespołem Trident, który w 2021 roku wywalczył mistrzostwo konstruktorów FIA Formuły 3 (o cztery punkty pokonując Prema Racing). Polski kierowca okazał się zdecydowanie najlepszy spośród ośmiu uczestników, ustanawiając czas lepszy od drugiego o ponad 0,2 sekundy.

Rafał Majchrzak, TVPSPORT.PL: – Z uwagi na przypadek Matty’ego Casha, ostatnio głośno jest o polskich sportowcach, którzy wychowali się w Wielkiej Brytanii. Należysz do nich. Kiedy zobaczymy cię w kraju, z którego pochodzi twoja rodzina? Twoim marzeniem jest pojechać kiedyś na torze w Poznaniu.
Roman Biliński, kierowca wyścigowy: – Cóż, część mojej rodziny mieszka w Poznaniu. Przyjadę tam, kiedy tylko nadarzy się do tego możliwość. Tak szczerze, uwielbiam ten tor i marzę, by pokonać na nim przynajmniej kilka okrążeń.

– Czyje wsparcie czujesz najbardziej? Bliskość których fanów czujesz najmocniej: polskich czy brytyjskich? Który z nich bardziej zaznaczają obecność?
– Jestem wdzięczny za wsparcie każdego z kibiców, nieważne, jakiej są narodowości. Ale to prawda – wyrazy otuchy i gratulacje od Polaków to coś niesamowitego. Są lojalni względem mnie. Dopingują, gdy wygrywam, ale też wtedy, gdy coś pójdzie niezgodnie z planem. Kiedy wygrałem na torze Spa-Francorchamps w tym sezonie brytyjskiej Formuły 3 i zagrano mi „Mazurka Dąbrowskiego”, nie mogłem być bardziej dumny. Cała moja rodzina była wzruszona, mieli oczy pełne łez. Na pewno też sprawiłem Polakom dużo radości.

– Twoja menedżerka powiedziała nam, że niestety nie mówisz dobrze po polsku. Może jednak zademonstrujesz nam, jak próbujesz…
– Nie, nie będę teraz potrafił. Niestety, mam 17 lat i nie mówię po polsku, ale chodzę na lekcje języka. Przyznaję, że mam problemy z językami obcymi w szkole, z tego radzę sobie najgorzej, to moja słabsza strona. Natomiast cały czas staram się poprawiać – to jasne.

– Dlaczego zdecydowałeś się na to, by przejść na polską licencję wyścigową? Twoja kariera wciąż jest w fazie rozwoju, ale na gruncie brytyjskim, gdzie motorsport cieszy się znacznie większym zainteresowaniem.
– Podjąłem decyzję o ściganiu się pod polską flagą. Natomiast otrzymanie polskiej licencji samo w sobie stało się trudne, kiedy już zaczęliśmy o to zabiegać. Wciąż pracuję na tym, by na stałe ją otrzymać.

– Niemniej, będziesz docelowo zawodnikiem, który wystartuje z polską licencją, a także wcześniej z brytyjską. Jakie to uczucie?
– Jestem bardzo dumny z tego, że mogę reprezentować zarówno Polskę, jak i Wielką Brytanię.

– Czy masz bohatera ze świata wyścigów? Na kogo spoglądasz z przeświadczeniem, że to twój sportowy wzór do naśladowania? To ktoś z Polski czy raczej z Wielkiej Brytanii?
– Mogę zaskoczyć, zawsze podziwiałem Fernando Alonso. Niemniej, śledzę też poczynania Roberta Kubicy od zawsze. Jestem za każdym razem zadowolony, gdy pojedzie dobry wyścig. Szczerze mówiąc, po prostu kocham dobre ściganie. Doceniam talent, umiejętności, ale także ekscytujące jest to, że twój rodak świetnie sprawuje się na torze.

Here's my press release at the end of another fantastic weekend in @GB3Championship! ��

Delighted to get another win - thanks to my family and @ArdenMotorsport for their support! ��

Read more here �� https://t.co/yA28Pq3CgW #RomanBilinski #ArdenMotorsport #GB3 pic.twitter.com/HTsqx0FFjK
— Roman Bilinski (@romanbilinski) September 13, 2021

– Dobrze to na pewno ty sam się sprawowałeś w Formule 3. Niemniej, wcześniej jeździłeś w Formule 4 w zespole środka stawki, Ardenie i Carlinie. Tam zająłeś 4 miejsca na podium – 3 w 2020 roku z Ardenem, 1 w 2021 roku z Carlinem. Pomyślałbyś, że w tym roku nadejdzie ten właśnie przeskok do F3?
– Nie, nie spodziewałem się, tę szansę dostałem właśnie od zespołu Arden. Zawsze będę wdzięczny za to, jaką pewność pokładają w moich umiejętnościach. Arden to zespół, którego szefem był niegdyś Christian Horner, obecnie zarządzający Red Bull Racing. Trevor Carlin wychował bardzo wielu kierowców wyścigowych, a wśród nich można choćby wymienić Yukiego Tsunodę, który jeździ dziś w AlphaTauri. To osoby związane z Formułą 1. Umożliwili innym drogę na szczyt. To mój priorytet, pierwszy wybór – jeździć w barwach zespołu, który może dać możliwość walki o dobre rezultaty, który da najlepszy samochód do dyspozycji. Jeśli tylko będą mieli do dyspozycji dobry dział inżynierów i oczywiście mnie polubią!

– Wygrywałeś w tym roku na belgijskim Spa-Francorchamps, a także na "domowych" torach w Snetterton i Oulton – które ze zwycięstw w 2021 uważasz za najbardziej istotne?
– Nie będę ukrywał, że każde z nich było fantastyczną sprawą. Natomiast nigdy nie zapomnę triumfu w Spa. To niesamowity, wręcz ikoniczny tor. Uczucie po wygranej pozostanie ze mną na długi czas.

Odważne słowa 15-letniego Polaka. "Za pięć lat chcę być w F1"

Czytaj też

Odważne słowa 15-letniego Polaka. "Za pięć lat chcę być w F1"

Retro TVP Sport – Ayrton Senna

Polski talent śladami Kubicy. "F1? Nie chcę iść na skróty"

Czytaj też

Filip Kaminiarz to polski kierowca w serii Euroformula Open z poziomu wyścigów samochodami Formuły 3 (fot. materiały Media4Racing/FilipArtFoto)

Polski talent śladami Kubicy. "F1? Nie chcę iść na skróty"

– Twoi rodzice cały czas doglądają tego, jak sobie radzisz i jaki progres czynisz? Co myśleli wtedy, gdy zaczynałeś? Zacząłeś przygodę z gokartami dość wcześnie?
– Właśnie tak nie było, po raz pierwszy wsiadłem do niego w wieku 12 lat. W sumie nawet myślę, że dobrze byłoby rozpocząć starty wcześniej. Musiałem dużo nadrabiać względem pozostałych, którzy pierwsze jazdy mieli za sobą w wieku o połowę młodszym. Oni zaczynali jako 6-latkowie. Rodzice szybko zorientowali się, że dopiero zaczynam i okazali mi bardzo dużo wsparcia na wczesnym etapie. Moja mama powtarza jednak, że przez to poświęcenie bardzo szybko się postarzała!

– Masz poczucie, że ktoś, kto dorasta w Wielkiej Brytanii ma przewagę nad kimś z Polski, jeśli chodzi o przejście na kolejne etapy kariery w motorsporcie? Chodzi o tę zakorzenioną kulturę…
– W Wielkiej Brytanii mamy mnóstwo wspaniałych torów wyścigowych: Silverstone, Brands Hatch, Donington Park, Snetterton czy Oulton. Miałem to szczęście, że tutaj na drodze spotkałem ludzi, którzy potrafili dobrze mi doradzić. Jednak na Wyspach nic nie przychodzi łatwo, tylko poprzez ciężką pracę. Coś, nad czym pracuję każdego dnia, to moja sprawność fizyczna i wytrzymałość. Trenuję też bardzo dużo w symulatorze. Uwielbiam to i nie umiem sobie wyobrazić, że robię coś innego.

– Jak łączysz obowiązki wyścigowe ze szkołą i nauką? To dla ciebie największe wyzwanie, jeśli chodzi o dotychczasowe poczynania czy raczej wskazałbyś coś innego?
– W mojej szkole spotykam wyrozumiałych ludzi. Wiedzą, że stawiam karierę w wyścigach na pierwszym miejscu. Niemniej, pamiętam wciąż o edukacji. Uczęszczam na kurs business studies, wygląda to podobnie do polskich studiów ekonomicznych. Uważam ten kierunek za naprawdę interesujący. Pomoże mi to w przyszłości.

Got my eyes locked onto the target. ��

You know what I'm aiming for. ��#RomanBilinski #GB3 pic.twitter.com/s1mfdTfYkJ
— Roman Bilinski (@romanbilinski) September 3, 2021

– A obecne plany? Sezon brytyjskiej F3 się zakończył, zająłeś bardzo dobre siódme miejsce w klasyfikacji generalnej, mimo tego, że nie startowałeś od początku sezonu. Zostajesz w tej serii?
– Poziom Formuły 3 czy to związanej z FIA, czy też serii spoza jej obrębu jest celem. W listopadzie testuję samochód serii Formula Regional European Championship. W 2019 roku zastąpiła ona starą serię Formula 3 Euro Series, podczas gdy obecną Formułą 3 pod egidą FIA stała się dawna seria GP3.

– W niej od czasu Artura Janosza z lat 2015-2016 i Aleksandra Bosaka w roku 2015 nie oglądaliśmy polskich kierowców…
– To prawda. Z kolei FREC towarzyszyła Formule 1 choćby podczas tegorocznego Grand Prix Emilii-Romanii na torze Imola. Mam nadzieję na znalezienie miejsca w tej właśnie serii, że otrzymam ofertę jazdy. Natomiast sądzę, że dla mnie najlepszym wyborem byłby właśnie awans do Formuły 3 FIA. Tam nauczyłbym się lepiej torów, na których startują najlepsi. W tym m. in. Spa, na którym przecież wygrywałem w brytyjskiej F3.

Polski talent śladami Kubicy. "F1? Nie chcę iść na skróty"