04 lis 2021 | Lekkoatletyka

"Nie pojedziesz na zawody, dopóki nie schudniesz". Skandal w USA. Ale porozmawiajmy o Polsce

Aneta Konieczek Oregon Ducks skandal mobbingowy — Aneta Konieczek (z lewej), nasza olimpijka z Tokio, trenuje w Oregon Ducks, gdzie wybuchł skandal mobbingowy. (fot. Getty)

To dla tej uczelni koszmar – mówi TVPSPORT.PL Aneta Konieczek, polska biegaczka, która na co dzień trenuje na University of Oregon. Kadrę nauczycielską oskarżono tam o mobbing wobec zawodników. – "Jesteś gruba", słyszą młode dziewczyny. Może najwyższy czas porozmawiać, jak to wygląda w Polsce? – dodaje nasza olimpijka z Tokio.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Niezaszczepieni lekkoatleci będą mieć kłopot. Jasny przekaz PZLA

Czytaj też

Kajetana Duszyńskiego, który wraz z Karolem Zalewskim, Natalią Kaczmarek i Justyną Święty-Ersetic

Niezaszczepieni lekkoatleci będą mieć kłopot. Jasny przekaz PZLA

Zaczęło się od Mary Cain. W połowie października była reprezentantka USA w biegach długodystansowych złożyła pozew przeciwko Alberto Salazarowi i firmie Nike. W "New York Times" publicznie wyznała, że trener – współpracujący wówczas z potentatem w jego projekcie szkoleniowym w stanie Oregon – miał znęcać się nad nią psychicznie, m.in. sugerując, że jest zbyt gruba. Jak twierdzi lekkoatletka, musiała publicznie stawać na wadze. Słyszała też, że ma za duże piersi, aby dobrze biegać. Znienawidziła swoje ciało, a nawet okaleczała. Dziś już nie rywalizuje, a za szkody psychiczne żąda 20 mln dolarów.

Chwilę później pojawił się kolejny tekst. Ale tym razem zebrano w nim już zeznania nie pojedynczej pokrzywdzonej, lecz całej grupy.

Skandal w Oregonie. "Nie pojedziesz na zawody, dopóki nie schudniesz"

Różnica polega na tym, że chociaż w obu przypadkach mowa o jednym regionie, to druga sprawa uderza bezpośrednio w University of Oregon i dedykowany program rozwoju lekkoatletów – Oregon Ducks. To jedna z najbardziej prestiżowych kuźni talentów lekkoatletycznych. Trenuje tam obecnie Aneta Konieczek – polska reprezentantka na igrzyska w Tokio, która specjalizuje się w biegach na 3000 m z przeszkodami. Na miejscu Polki i jej koleżanek z uczelni chcą być tysiące młodych ludzi z całego świata.

W przyszłym roku na domowym stadionie uczelni w Eugene odbędą się MŚ seniorów.

Niezaszczepieni lekkoatleci będą mieć kłopot. Jasny przekaz PZLA

Czytaj też

Niezaszczepieni lekkoatleci będą mieć kłopot. Jasny przekaz PZLA

Spora rewolucja w lekkoatletyce! Wezmą przykład z... piłki nożnej

Czytaj też

Natalia Kaczmarek, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Holub-Kowalik i Justyna Świety-Ersetic (fot. Getty Images)

Spora rewolucja w lekkoatletyce! Wezmą przykład z... piłki nożnej

Sportowcy, którzy się tam uczą i szkolą, mają do dyspozycji wszystko: obiekty, odnowę, indywidualne programy treningowe, fizjoterapeutów, stypendia. I specjalistów z najwyższej półki, wychowawców mistrzów. To mekka, która jak mało które miejsce musi dbać o wizerunek. Ale teraz ten wizerunek został nadszarpnięty. Sześcioro absolwentów przerwało milczenie na łamach portalu "Oregon Live". W dużym tekście na ten temat opisano poważne oskarżenia wobec praktyk stosowanych na uczelni. Mowa wprost o mobbingu, który część zawodniczek – zamiast na podia – odesłał na terapie psychiatryczne.

– Głodziłam się, żeby spełniać oczekiwania trenerów. Potem obżerałam po nocach. Rano znów głodziłam, ale już w poczuciu winy, że nie jestem wystarczająca – mówi jedna z zawodniczek.

– Po pierwszym obrazowaniu ciała DEXA przez półtora roku nie miałam miesiączki – czytamy dalej. Wszystkie wypowiedzi są anonimowe. Głównie ze strachu przed "wszechmocnym" trenerem Robertem Johnsonem – pracującym tam od 2012 roku mózgiem programu Oregon Ducks, który ściągnął do akademickiego sportu najnowsze technologie. Ale który zarazem – według zawodniczek – "jedną decyzją może zrujnować karierę", jeśli zauważy bunt lub niesubordynację.

Johnson uważa, że skany ciała DEXA – wykonywane tylko trzy razy w roku z uwagi na szkodliwość technik roentgenowskich – to naukowa przewaga nad światem. I że pozwala indywidualnie dobierać trening do potrzeb, bo "lekkoatletyka to nic innego jak liczby". A to badanie właśnie takie liczby wykazuje – w formie idealnej rozpiski w excelu. Pozwala określić budowę ciała, ze wszystkimi szczegółami: jego skład, grubość i ciężar kości, tkankę tłuszczową itd. Oskarżenie biegaczek polega na tym, że później – zamiast utrzymywać wskazania anonimowymi – wyniki były bezceremonialnie komentowane publicznie. I że nie było żadnego marginesu odejścia od przyjętych wzorców, a tym wzorcem nie byli studenci, którzy jadają we wspólnej stołówce, lecz wyżyłowana do granic elita olimpijska.

– Usłyszałam, że nie pojadę na żaden mityng, dopóki moja tkanka tłuszczowa nie spadnie do 12 procent – pada dalej. Ponoć tym "za tłustym" aplikowano obowiązkowe dodatkowe treningi na spalenie.

Coś, co miało pomagać dojść im na szczyt, stało się przekleństwem.

– Mam dysmorfię. I senne koszmary, że biegnę po stadionie w Eugene i słyszę z trybun głosy: "nigdy nie będziesz wystarczająco dobra" – to doświadczenie, które budzi niesmak. A u bohaterki już dawno obudziło demony w głowie. – Myśmy drżały przed każdym kolejnym skanem. Czy to cena, jaką powinnyśmy płacić za mistrzostwo?

Spora rewolucja w lekkoatletyce! Wezmą przykład z... piłki nożnej

Czytaj też

Spora rewolucja w lekkoatletyce! Wezmą przykład z... piłki nożnej

pic.twitter.com/hzgiTlDpGE
— Aneta Konieczek (@AnetaKonieczek) October 31, 2021

Runęła aura nieskazitelności. Polka musiała wydać oświadczenie

– To uderzyło we wszystkich: renomę, zawodników, kadrę nauczycieli. Ale najgorsze, że nikt tak naprawdę nie wie, kto i dlaczego wypuścił takie informacje – mówi TVPSPORT.PL Konieczek. Polka zaznacza: trenerzy podlegają bezwzględnej zasadzie wydalenia z pracy za mobbing, w tym m.in. dotyczący wyglądu ciała. 24-latka otrzymała po publikacji tak dużo pytań, czy też jest jedną z ofiar oskarżonych, że zdecydowała się opublikować oświadczenie. Czytamy w nim między innymi:

"Miałam wcześniej problemy związane z żywieniem. Ale odkąd przyjechałam do Oregonu, a jestem tu trzeci rok, wyzdrowiałam [fizycznie i mentalnie – dop. autora]. Nikt nigdy nie komentował mojej wagi ani wyglądu. Nawet po skanach, które wykonywano tu mojemu ciału."

Tyle tylko – zaznacza Konieczek – że ona może wypowiadać się wyłącznie o swojej grupie długodystansowców, w dodatku mówi o własnej trenerce, a ta nie jest jedyną, która pracuje w zespole. Są przecież jeszcze grupy sprinterów, skoczków, miotaczy itd. I teraz mimochodem wszyscy zaczęli patrzeć na siebie z dziwną podejrzliwością. Bo może kto inny faktycznie dopuścił się przekroczenia granic? I jeśli tak, to kto? Kto jest faktycznie pokrzywdzony? W Oregonie – nie wiadomo, na jak długo – zachwiało się przekonanie, że to miejsce jest nieskazitelne. Konieczek przyznaje po chwili: – my u nas w grupie rzeczywiście nic nie wiemy, jak dokładnie to wszystko wyglądało u innych trenerów.

Zmiany u rywali. Lewandowski skuszony przez inną federację!

Czytaj też

Zmiany u rywali. Lewandowski skuszony przez inną federację!

Porozmawiajmy o Polsce. "Prosta droga do załamania"

Konieczek otwarcie mówi TVPSPORT.PL, że chociaż trudno jej uwierzyć w taką aferę w Oregonie, to sama też doświadczała podobnych zjawisk. Tyle że w Polsce. Bardzo szczupła i wysoka biegaczka w przeszłości miała być przedmiotem podobnych niewybrednych komentarzy.

– Dlatego właśnie apeluję, żeby żadna z dziewczyn, którą to spotka, nie dała się takim atakom. Niestety, w Polsce to nadal norma. Nie raz słyszałam od trenerów o chudnięciu, że jeśli chcę coś osiągnąć, to muszę przestać tyle jeść i się za siebie wziąć. Głównie autorami takich słów są ludzie, którzy czują, że mają mocną pozycję w środowisku. To smutne, że system w naszym kraju pozwala przymykać na to oko. I że dziewczyny najpierw zaczynają się katować, nie jeść, patrzeć na wagę w strachu, a jednocześnie boją się to nagłaśniać, ponieważ obawiają się konsekwencji i robienia pod górkę – mówi nasza olimpijka. Ona sama rozumie konsekwencje takich czynów. Za kilka miesięcy w końcu być może wróci do kraju po ukończeniu studiów.

Podobne uwagi najczęściej padają w stosunku do juniorek w wieku dojrzewania – gdy ciało jest szczególnie narażone na burze hormonalne.

– I to jest prosta droga do załamania, bo nie możesz z tym nic zrobić. Najpierw wali się zdrowie psychiczne, potem pojawiają się kontuzje. A dalej często jest koniec sportu, i to pomimo sporego potencjału. Czas najwyższy zacząć o tym głośno mówić i się nie bać – mówi nasza olimpijka. – Jeśli będziemy milczały, tu wszystko zawsze zostanie takie samo.

Zmiany u rywali. Lewandowski skuszony przez inną federację!