Przejdź do pełnej wersji artykułu

Czytelnia VIP. Steve Bruce. Rośnie nienawiść w futbolu

Steve Bruce pod koniec pracy w Newcastle (fot. Getty Images) Steve Bruce pod koniec pracy w Newcastle (fot. Getty Images)

Dobrze, że moi rodzice nie żyją, bo te wyzwiska, które kierowano pod moim adresem, zraniłyby ich – to dramatyczne wyznanie Steve'a Bruce'a pokazuje, jak groźny jest brak zahamowań w Internecie. Piłka nożna na najwyższym poziomie jest coraz częściej z domieszką trucizny.

Czytelnia VIP. Afganistan. Sport na muszce terroru

Czytaj też:

Julia Jackowska łączy grę w tenisa stołowego z pracą ratowniczki

Ping-pong między karetkami. "Życie, to płonąca świeca. Osłaniamy ją dłońmi, by nie zgasła"

Gdy Newcastle United przejęli właściciele z Arabii Saudyjskiej, jedno było pewne: dni Steve'a Bruce'a były policzone. Odszedł, ale niesmak pozostał. Zdruzgotany trener rozważa poważnie zakończenie kariery. Przyznaje, że stale czuł się niechciany. Nawet gdy drużyna dawała radę, to pojawiały się opinie, że styl gry był zły. Nie szczędzono mu wyzwisk, ubliżano od grubasów, głupków, nazywano taktycznym kapuścianym łbem. Tyle tylko można zacytować...

Solidarność trenerska

Z tak skandalicznie potraktowanym trenerem solidaryzują się koledzy po fachu. Mikel Arteta nie ukrywa smutku, który czuł, gdy dowiedział się, co wypisywano w sieci o Bruce'u, jak próbowano złamać tego twardego faceta. 40 lat pracy w piłce, dokładnie 1000 meczów w roli trenera i na koniec spotkało go takie coś. Arteta był zniesmaczony. Sam dobrze też wie, co robi hejt.

Gdy w finale EURO 2020, w serii rzutów karnych, jedenastek nie wykorzystali młodzi, czarnoskórzy Anglicy (Marcus Rashford, Jadon Sancho, Bukayo Saka), ruszyła na Wyspach lawina. Rasistowskich komentarzy przybywało i przybywało. Interweniował nawet brytyjski premier Boris Johnson , który zwrócił uwagę, że reprezentacja Anglii zjednoczyła kraj, stworzyła wspólnotę, a ci, którzy obrażali piłkarzy, powinni się opamiętać. Grającego w Arsenalu Sakę pocieszał Arteta. Hiszpan przekonywał, że ma silny charakter i da sobie radę, jednocześnie wezwał do walki z nienawiścią w mediach społecznościowych. Jego zdaniem ta forma komunikacji nie może zwalniać z odpowiedzialności za słowa i zdania. Coś ruszyło. "Guardian" podaje, że Jonathan Best, człowiek, który w niewybrednych słowach oceniał angielskich piłkarzy na Facebooku trafi na dziesięć tygodni do więzienia. Co ciekawe, gdy znajomi radzili mu, by usunął filmik z wyzwiskami, bronił się... wolnością słowa, bo to przecież jego profil i może robić co chce. Jednak nie.

Liverpoolskie pogróżki

Hejt narasta najczęściej, gdy jest mowa o rywalizacji drużyn, których kibice życzą sobie wzajemnie tego, co najgorsze. Tak jest chociażby z derbami Liverpoolu, o czym przekonał się Jordan Pickford . Gdy nieumyślnie wyeliminował z gry na wiele miesięcy Virgila van Dijka, został zmieszany z błotem przez sympatyzujących z Liverpoolem. Zmieszany z błotem to mało powiedziane, bo czyż wysyłanie do bramkarza śmiertelnych pogróżek można jakoś wytłumaczyć?

Kiedy Rafa Benitez , dawniej trener Liverpoolu i triumfator w Lidze Mistrzów z tym klubem, wrócił do miasta Beatlesów, by poprowadzić Everton, to niektórym fanom starej drużyny to się nie spodobało. Protestowali nawet w sposób radykalny, by zniechęcić Beniteza do podpisania umowy. Próbowali wręcz zastraszyć Hiszpana, wywieszając transparent ze zdaniem: "Wiemy, gdzie mieszkasz. Nie podpisuj". Podpisał, a ci, którzy go straszyli, na szczęście zamilkli.

Do bardziej groźnego obrotu spraw doszło na Ukrainie, gdzie ultrasi Dynama Kijów, per analogia, starali się odwieść od trenowania Mirceę Lucescu , wcześniej związanego z głównym rywalem kijowian – Szachtarem. Rumun już nawet rezygnował, ale ostatecznie nie uległ tej presji i został.

Poważne ataki

Przykładów agresji słownej jest bardzo wiele, ale niestety, co smutniejsze, coraz częściej dochodzi do przemocy fizycznej. W styczniu 2020 roku kibice Manchesteru United zaatakowali dom wiceprezesa Eda Woodwarda . Działacz stał się kozłem ofiarnym polityki Glazerów, ich zarządzania klubem. Niektórzy krzyczeli: – Ed Woodward umrze. Nie wiemy jak go zabijemy, ale umrze. Na szczęście domu nie podpalono. Woodward jednak wkrótce opuści Manchester. Fiasko Superligi, za którą optował, i niechęć kibiców to przyczyny odejścia, które będzie pod koniec roku.

Dopiero w drugiej połowie października UEFA ukarała angielską federację za dopuszczenie do zamieszek przed finałem EURO 2020. Przepychanki, zablokowanie wyjść awaryjnych, wszczynanie burd – takie obrazki obiegły świat. Kara nie dotknie jednak szczególnie Anglików. Tylko jeden mecz bez publiczności.

Niestety, w innych krajach coraz częściej dochodzi do różnych przejawów agresji. We Francji kibice bardzo lubią zakłócać mecze. Niedawno, podczas klasyku, chuligani mieniący się fanami Marsylii rzucali różnymi przedmiotami w Leo Messiego i Neymara .

W Barcelonie, po innym klasyku, kibice mający już dość Ronalda Koemana zatrzymali jego samochód i pluli na auto. To zostało potępione przez klub, ale kilka dni później, po blamażu z Rayo, Holender został zwolniony. Lluis Canut, jego bliski przyjaciel, przyznał, że Koeman czuł się tam źle traktowany przez wszystkich. Presja opinii publicznej go przytłoczyła. Czekał, aż to wszystko się skończy.

Walka Anglików i antysemityzm

A jak walczyć z takimi wynaturzeniami? W Anglii zajmuje się tym choćby organizacja Kick It Out , która chce wykopać chamstwo ze stadionów, monitorując wszystkie przejawy dyskryminacji. Aktywność wykazano też w parlamencie, bo pojawił się projekt legislacyjny. Brytyjski rząd przedstawił założenia ustawy, która przewiduje nakładanie kar na media społecznościowe w razie dopuszczania publikacji nienawistnych komentarzy. Tym razem nie chodzi jednak o symboliczną karę. Ubytek 10 procentów obrotów będzie odczuwalny nawet przez najbogatszych.

Ciekawą inicjatywę miały swego czasu władze Chelsea. Aby walczyć z antysemityzmem, a obrażano głównie kibiców Tottenhamu, nie stosowano tradycyjnego zakazu stadionowego. Zamiast tego organizowano edukacyjne wycieczki do Oświęcimia, by w obozie Auschwitz - Birkenau zaznajamiać z przejmującą historią Holocaustu.

Walka z mową nienawiści nie jest jeszcze przegrana. Anglia już nie żartuje. Chociaż skala zjawiska jest duża, to nie można mówić o bezczynności. Oby także gdzie indziej chamstwo – werbalne i niewerbalne – było równie mocno zwalczane.

Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także